Forum ogólne - Zaćmienie u Mitsubishi
Anonymous - 13-07-2005, 15:17 Temat postu: Zaćmienie u Mitsubishi 2005-07-13 09:50
Źródło: AutomotiveNews (cytuję za Mojeauto.pl)
Eclipse - najnowszy model japońskiego producenta po raz drugi wzywany jest do przymusowej kontroli.
"Ogromne zainteresowanie konsumentów i dealerów skłoniło koncern Mitsubishi do rozpoczęcia sprzedaży nowego modelu Eclipse Sport Coupe 2006, kilka tygodni wcześniej niż planowano" - tak pisaliśmy o kolejnym wcieleniu coupe Mitsubishi dwa miesiące temu.
Samochód zaprezentowany w ostatecznej wersji na tegorocznych targach w Detroit faktycznie wzbudził duże zainteresowanie za oceanem, gdzie ruszyła już jego sprzedaż.
Według najnowszych doniesień, po raz drugi od debiutu salonowego, autu dokuczają awarie układu hamulcowego. Sprawa dotyczy 3.760 samochodów wyprodukowanych w pierwszym okresie produkcji (między 30 marca, a 10 czerwca) i w związku z tym producent został zmuszony do wezwania ich właścicieli do wizyt kontrolnych w warsztatach dealerów.
Jak widać klienci na rynku północnoamerykańskim mimowolnie stali się kierowcami testowymi.
Hubeeert - 14-07-2005, 08:24
Amerykanie nie mają gustu. Dobrze im tak.
Anonymous - 05-09-2005, 08:33
Troche późno z moim dopiskiem ale i ja tak myśle, dobrze im tak, a jedyne co im wyszło to chyba tylko P-51
wichura1 - 05-09-2005, 09:42
No no no, a P-38 LIGHTING. Też zły nie był co?
Anonymous - 06-09-2005, 20:09
Bo oba te samoloty to oczywiście bardzo udane kopie japońskiego "Zero" made by Mitsu
Hubeeert - 07-09-2005, 11:54
Zero było dokładną kopią myśliwca który Marynarce Wojennej USA zaproponował Howard Hughes. Jeden z pionierów lotnictwa. Niestety jego projekt przegrał z Grummanem F4F Wildcat. A Japończycy skorzystali. Jego największą bolączką były łatwo wybuchające zbuiorniki paliwa i brak płyty pancernej za plecami pilota.
Anonymous - 07-09-2005, 20:21
Hubeeert napisał/a: | Jego największą bolączką były łatwo wybuchające zbuiorniki paliwa i brak płyty pancernej za plecami pilota. |
Ze zbiornikami to byo tak, że nie tyle wybuchały, ale nie były ani opancerzone ani samouszczelniające i paliwo z nich ciekło w razie przestrzelenia i samolot płonął jak zapałka... Zresztą bolączka ta trapila też japońskie bombowce (np. słynne Betty na pokładzie którego zginął Isoroku Yamamoto - pilot Lightinga nie musiał się zresztą specjalnie przykładać bo te bombowce zapalały się baaardzo łatwo). Powodem zaś była ograniczona moc silników dostępnych w Japonii (zresztą Zero latało głównie z silnikami Nakajimy a nie Mitsubishi) z którego to powodu trzeba było wywalić z maszyny "wszystko co zbędne" (a ljudiej u Japońców było mnogo...) aby samolot mógł walczyć. W wypadku bombowców zaś pozbycie się kilogramów oznaczało nie tylko prędkość (a Betty nie były powolnymi krowami) ale też zasięg, rzecz nibagatelną w warunkach wojny na Pacyfiku.
Pzdrw.
R.B.
Anonymous - 23-09-2005, 02:46
No ta, a ja znowu z opóźnieniem
Dobra, przyznaje racje Wichurze, ale one były tylko dobre do niszczenia powolnych albo stałych celów bo słyszałem bajki że P-38 konkurowały zwrotnością z Zerami
P-38 w porownaniu do Zera jest jak pociąg towarowy
A tak w ogóle to moim fajworet jest Spitfire a i Polacy na nich latali i świetnie im szło (lepiej niż Anglikom )
A taką ciekawostke jeszcze wam powiem, wiecie że amerykanie zrzucając drugą atomówke (Nagasaki) chcieli trafić centralnie w fabryki Mitsubishi, ale naszczęście Japończycy postwili "skuteczny" opór i niedopóścili do zniszczenia fabryk. Skuteczny dałem w zawiasach, bo był on skuteczny z naszej perspektywy ( uratowali mitsubishi ) ale nie na tyle skuteczny bo bomba jednak została zrzucona. Obie bomby w sumie zabiły około 120 K ludzi
Anonymous - 23-09-2005, 12:00
Memphis napisał/a: | Obie bomby w sumie zabiły około 120 K ludzi |
Ale niedawno dowiedziałem się że Hiroshima wcale nie była nawiększą jednorazową hekatombą. Wcześniej odbył się nalot na Tokio z użyciem głównie bomb zapalających, w czasie którego, w ciagu jednej nocy zginęło 100 tys ludzi.
Anonymous - 24-09-2005, 00:00
Ja to tak w ogóle myśle, że amerykanie jacyś niedorobieni są.
Właśnie obejżałem Tańczącego z wilkami ( kolejny raz ) i corazbardziej utwierdzam w tym zdaniu i jeszcze bardzo śmieszy mnie ich patriotyzm. Dobrze jest być patriotą ale oni przeginają. I ciekawy jestem czy który kolwiek z nich jest takim patriotą jak na filmach.
|
|
|