To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Forum ogólne - Nowe czy używane

JCH - 08-09-2005, 20:31
Temat postu: Nowe czy używane
Od jakiegoś czasu po sąsiedzku parkuje sobie taki samochodzik - Opel Omega Kombi 2.0 16V. Nie wiem który to rocznik ale to ta pierwsza wersja Omegi. Śmiałem się jak pare miesięcy temu auto stało na czasowych tablicach - tych niemieckim. Myślę sobie, eeee następny trupa jakiegoś ściągnał.
Teraz widzę, że auto jest zagazowane, przyjrzałem się, w środku climatronic, otwierany dach, pewnie inne "bajery" też są. I tak się zastanawiam czy to auto nie przeżyje np. mojego Spejsa lub takiej Carismy czy Lancernika, które teraz schodzą z taśmy.
Nie wiem czy to nie jest jakieś wyjście na coraz to wyższe ceny samochodów, wyższe ceny paliwa i niestety kiepską jakość nowych samochodów - znaleźć stare, dobre, dobrze wypasione duże auto, zagazować i cieszyć się jazdą, względnie tanim serwisem, bo to i zamienniki pewnie są i nie ma obowiązku do ASO zaglądać ....
A może się mylę .... :?: Co myślicie :?:

Anonymous - 08-09-2005, 21:17
Temat postu: Re: Nowe czy używane
JCH napisał/a:
I tak się zastanawiam czy to auto nie przeżyje np. mojego Spejsa lub takiej Carismy czy Lancernika, które teraz schodzą z taśmy.

Omega? wątpię...
Zależy co rozumiesz pod pojęciem przeżycia. Twoje auto też będzie mialo jeszcze 3 włascicieli...
JCH napisał/a:

Nie wiem czy to nie jest jakieś wyjście na coraz to wyższe ceny samochodów, wyższe ceny paliwa i niestety kiepską jakość nowych samochodów - znaleźć stare, dobre, dobrze wypasione duże auto, zagazować i cieszyć się jazdą, względnie tanim serwisem, bo to i zamienniki pewnie są i nie ma obowiązku do ASO zaglądać ....
A może się mylę .... :?: Co myślicie :?:


Spróbuj zajeździć swojego Spejsa, jak już tak chcesz... W każdym razie znasz jego historię... A i potem też przeglądy nie w ASO, tańsze i wcale nie gorsze :-) (ja już potem poza ASO zamienniki znajdywałem, no droższe niż do opli były :-) )

Anonymous - 08-09-2005, 22:02

Jeśli Omega, to tylko wybrana i ściągnięta samodzielnie lub przez kogoś zaufanego. Bo to co sprzedają nasze komisy to w 90 % byłe rozbitki. To info od właściciela zakładu blacharskiego, który kilka razy pilotował zakup Omegi w Polsce.
Anonymous - 08-09-2005, 22:08

te najstarsze omegi mają gównianą blachę. te nowsze [okrągłe] sa troche lepsze, ale i tak do ideału brakuje.ale silniki [szczególnie V6] dobre i wytrzymałe.

generalnie to gdybym ja mogl cofnac czas, to olalbym sentymenty i kupilbym sobie merca - beczke, zeby pojezdzic rok-2 lata i uzbierac kase na cos lepszego... po prostu najtansze i najbardziej niezawodne auto na rynku

Matejko - 08-09-2005, 22:15

co do omegi to wlasnie omega A i pierwsze omegi B rdzewialy przez co auto stracilo duzo na jakosci i zaufaniu klientow, nowsze autka juz mialy lepsze blachy ale ludzie juz sie nie przekonali, dlatego teraz takie sa ceny - jak za takie auto wg mnie niskie
Anonymous - 08-09-2005, 22:21

Ja dopóki będzie mnie stać, będę kupował nowe auta. Zapach nowego samochodu to jest to co tygrysy lubią najbardziej. Wszystkie te emocje przy zakupie... Wybór, jazdy próbne, odbiór samochodu, pierwsza jazda.... mniam mniam... przyznacie, że ma to swój smaczek.

Niby narzędzie do przemieszczania się, ale człowiek spędza kilka procent życia w samochodzie.

Jackie - 08-09-2005, 22:36

Nowe auto to inna jakość życia. Do niedawna mawiałem ,że jak mnie by było stać na nowego Jaguara to kupiłbym używanego Rollsa, teraz wiem, że to bzdura. Zajmuję się również używanymi autami - znaleźć coś ciekawego w przyzwoitym stanie graniczy z cudem, a mam tych statków coś koło 30 sztuk....Te lepsze idą dla znajomych, te gorsze zazwyczaj do handlarzy. Taka jest smutna prawda.
Pozdrawiam

szczeslaw - 08-09-2005, 22:41

Omega to niby fajne autko ale jak już brać to tylko omegę B. Tą znowu trzeba kupować z silnikiem większym niż 2.0 (to prawie nie jeździ) a wtedy z tego samochodu robi się smok i odrazu trzeba gazować. Ogólnie ten samochód mi się podoba ale nie kupiłby takiego czegoś nawet biorąc pod uwagę niską cenę - wolałbym zejść klasę niżej i kupić jakiegoś japończyka. Taką np. Carinę E...
Ceny części zamiennych też nie są jakieś rewelacyjne. Nie udało mi się znaleźć kogoś na miarę naszego Japaneze, u kogo mógłbym kupować części do Opla (a szukałem do swojej Corsiany). Owszem jest parę tanich sklepów internetowych i jedna tania firma specjalizująca się w Oplu w Krakowie ale i tak duża część zamienników wychodzi drożej niż do mojej Carismy u Japaneze.
Fido:
Z tymi nowymi samochodami wszystko się zgadza jest tylko jedno małe ale: zazwyczaj jeżeli ktoś już się zastanawia na uzywanym samochodem to dlatego, że nie stać go na nowy samochód tej samej klasy. Jeżeli ktoś ma 4 osobową rodzinę i dużego psa to nie będzie kupował nowej Yariski za 40tys tylko za tą samą kaskę kupi jakiegoś większego 2-3 latka kombiaka na przykład.

sla - 08-09-2005, 23:23

Fido__ napisał/a:
Zapach nowego samochodu to jest to co tygrysy lubią najbardziej. Wszystkie te emocje przy zakupie...
Tak to prawda,zgadzam się z tym i też to bardzo lubię,ale jest i druga strona medalu-"tzw. pierwsza rysa"na naszej nówce.
JCH - 09-09-2005, 00:28

W nowym aucie ja cenię sobie bardzo gwarancję + do tego assistance. Jak się po drodze gdzieś "wysra" to telefon do call center i bawcie się. Przyznacie że jest to duży komfort, bezpieczeństwo i spokój. Teoretycznie w razie problemów kłopot z głowy. Dlatego jestem taki cięty na wszelkie "wyjątki", że coś tam się nie kwalifikuje do uznania jako gwarancyjne. Jest to niejako ujete w cenie nowego samochodu.
Tragiczne jest to, że jakość nowych aut (nie tylko aut) jest coraz gorsza i marna to pociecha ta radość z "zapachu nowego auta" jeśli tu skrzypi, tam trzaska, a za zakrętem sie rozkraczy.

Anonymous - 09-09-2005, 08:23

sla napisał/a:
Fido__ napisał/a:
Zapach nowego samochodu to jest to co tygrysy lubią najbardziej. Wszystkie te emocje przy zakupie...
Tak to prawda,zgadzam się z tym i też to bardzo lubię,ale jest i druga strona medalu-"tzw. pierwsza rysa"na naszej nówce.


Przy którymś z rzędu nowym aucie to nie boli. Naprawdę. Oduczyła mnie tego wymiana prawych drzwi w 10 dni po zakupie auta. Drzewa na parkingu nie widziałem. Naprawili, jeżdziło... Co się szarpać...

Pzdrw.

Krzyzak - 09-09-2005, 08:24

Ja też bym chciał nowe - bo wiadom, jak mówi kolega: "Ja pierwszy pierdzę w ten fotel". Zawsze też jest ta pewność, że nowe powinno być - przynajmniej przez kilka pierwszych lat - niezawodne. No i (przynajmniej w teorii, bo znam przypadki, które temu zaprzeczają) - auto jest bezwypadkowe.

A teraz druga strona:
- gwarancja - fajnie, tylko wymaga przeglądów okresowych w ASO, które to często są droższe niż kasa, którą ja wydaję na swojego 15 latka
- na początku min. 22 % oddaje się za frajer dla bałwanów zwanych politykami (to mnie wkurza najbardziej) a jak się kupuje japońskie, to prawie 60% (bo 35% akcyzy)
- a po wyjeździe z salonu auto traci dalsze 10-20% swojej wartości
- ubezpieczenie nowego auta jest drogie - mimo pakietów, zniżek itd. jest to nadal wyżej
- używane auto jako starsze jest już w pewien sposób rozgryzione przez mechaników, więc więcej osób potrafi je naprawić (z nowymi jeździ się głównie do ASO i płaci sporą kasę za coś, co można zrobić samemu, ale cóż - inaczej traci się gwarancję)
- jeżdżąc po naszym poligonie wnerwia mnie, że niszczy się kochana zawiecha mojego auta - jeżdżąc nowym płacz jest większy - jakoś bardziej mi byłoby szkoda i pewnie bym jeszcze mniej jeździł
- za nowe małe, gołe auto zapłacę tyle co za 3-5 letnią limuzynę, która technologicznie i wyposażeniem jest dalej do przodu, i jest bezpieczniejsza (oczywiście zakładam bezwypadkowość lub małą stłuczkę).

Pewnie bym coś jeszcze znalazł, ale to powyższe to generalne argumenty.

Moominek - 09-09-2005, 08:33

Do tej pory jeździłem używanymi autkami. Misiek jest pierwszym nowym autkiem w mojej rodzince. Nie odczuwam większej różnicy poza tą adrenalinką w drodze do salonu, bólu serca podczas przelewu, spokojnej głowy, bo gwarancja assistance i takie tam. A! No i słów żonki: "Ty to lepiej idź i śpij w garażu" ;) <-- pomijając fakt, że to mitsu ;)
Anonymous - 09-09-2005, 08:43

JCH napisał/a:

Tragiczne jest to, że jakość nowych aut (nie tylko aut) jest coraz gorsza i marna to pociecha ta radość z "zapachu nowego auta" jeśli tu skrzypi, tam trzaska, a za zakrętem sie rozkraczy.


Z tą jakośćią to nie do końca tak jest...

Pomijając oczywiście słynne: "najpierw był wiek złoty" :-)

Kiedyś auta były dość tragiczne mechanicznie, rdzewiały, wymagały częstej i upierdliwej obsługi... ale były stosunkowo proste konstrukcyjnie. Mówiąc obrazowo kowal na wsi potrafił naprawić (i nie tylko o słynną FSO Syrena tu chodzi). Jeszcze pamiętam jak na początku lat 90 tych kolega przywióżł z Bundesrepubliki (gdzie pracował dość długo) jakiegoś Taunusa, gdzie silnik naprawialiśmy zespołowo pod budynkiem Instytutu... A jak wjechał nim w rów to potem go naprostowaliśmy też na owym podwórku... Zobaczcie - również oczekiwania były mniejsze :-) Nikt sie "drobnymi" awariami nie przejmował, auto służyło do przemieszczania sie i tyle. Jak się zepsuło w drodze to za pomocą sznurka i kija robiło się cuda (pamiętam jak Ojciec naprędce na poboczu pod Olkuszem skonstruował zewnętrzną linkę rozrusznika do 126p za pomocą sznurka i szczotki). Dlatego powstał mit ich niezawodności.
Potem mechanika poszła do przodu, wlazła w to elektronika i... auta nie psują się częściej, tyle że samodzielna grzebanina popd maską już w większości wypadków odpada. Bo nie ma się kwalifikacji albo czasu (bo się zarabia na to by mechanik coś zrobił). No i nasze oczekiwania wzrosły. Popatrzcie na posty na tym forum (czy poprzednim). Skrzypi zawieszenie, trzeszczą szyby w nówkach... kiedyś kto by tym się przejmował... (abstrahując od tego, że kiedyś praktycznie nikt z nas z prostej przyczyny w nowym zachodnim aucie nie siedział i często pojęcia nie mamy jak zachowywały się nowe auta 20 lat temu...).

Pzdrw.

Anonymous - 09-09-2005, 10:01

Robert Bryl napisał/a:
sla napisał/a:
Fido__ napisał/a:
Zapach nowego samochodu to jest to co tygrysy lubią najbardziej. Wszystkie te emocje przy zakupie...
Tak to prawda,zgadzam się z tym i też to bardzo lubię,ale jest i druga strona medalu-"tzw. pierwsza rysa"na naszej nówce.


Przy którymś z rzędu nowym aucie to nie boli. Naprawdę. Oduczyła mnie tego wymiana prawych drzwi w 10 dni po zakupie auta. Drzewa na parkingu nie widziałem. Naprawili, jeżdziło... Co się szarpać...

Pzdrw.


Dokładnie tak. Jesli się jeździ dużo w mieście, to co byś nie robił i tak ktoś Cię obetrze, albo Ty nie zauważysz jakiegoś słupka. Człowiek szybko się leczy z syndromu pierwszej ryski.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group