To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Chcę kupić Lancera! - LANCER - WARSZAWA

Tercel - 16-06-2009, 18:51

Na Bemowie proponowali mi czarny albo czerwony od ręki. Inne kolory to na zamówienie za 2-3 miesiące lub ... zamienią się może z innym dealerem. Podjechałem w Al. Jerozolimskie i od ręki był kolor, który chciała ... Ja chciałem 1.8 i na czarny też bym przystał.
Pozdrawiam

pekaes - 16-06-2009, 20:46

Ciężko mi to powiedzieć, ale decyzję o zakupie auta muszę odłożyć w czasie. :( Chyba za bardzo się zapaliłem, ale matematyka nie kłamie (kwota na rachunku bardzo wolno rośnie...). No cóż, postanowiliśmy, że najpierw sprzedajemy obecne auto (spróbujemy na własną rękę za większą kwotę niż proponują nam w salonach w rozliczeniu za nowe), odłożymy jeszcze troszkę pieniędzy w ciągu kilku miesięcy i powrócimy do tematu na jesieniu lub nawet dopiero na przełomie roku. Liczymy, że wtedy załapiemy się na wyprzedaże rocznika. Co o tym sądzicie? Kiedy zaczynają się wyprzedaże aut? Już pod koniec listopada? Za wszystkie Wasze komenatarze na forum, pomoc i sugestie serdeczne dzięki, szczególnie dla gzesiolka-Krakusa, którego nie zraziło to, że mieszkam w Warszawie :mrgreen:
gzesiolek - 16-06-2009, 22:26

pekaes, mam nadzieje, ze dasz znac ;)
Co do promocji, to w dzisiejszych czasach jest to nieprzewidywalne... np. Mitsu promocje na poprzedni rocznik przenioslo aktualnie na nowy ;)
Jedynie w czym mialbym nadzieje na Twoim miejscu, ze rzad pojdzie sladem swiatowych rozwiazan i wymysla jakies doplaty... ale to i tak pewnie bedzie przy zlomowaiu starego i pewnie na poziomie 3-4tys zl
Wiec moim zdaniem oceniaj po prostu swoje mozliwosci finansowe i w odpowiednim momencie powroc do tematu poszukiwania optymalnego na dany moment autka ;)

PS. e tam... czego mialo by zrazac... ja wyladowalem aktualnie w Krakowie i bardzo mi sie to podoba (poza korkami i "czystym" powietrzem), ale tak samo moge wyladowac w Wa-wie, Wrocku, czy nawet Rzeszowie... ot miejsce do zycia, pracowania i mieszkania... a jedyne czego nie lubie to przesadnego lokalnego szowinizmu ;)

pekaes - 17-06-2009, 07:51

gzesiolek, po powrocie do tematu zakupu nowego samochodu na pewno dam znać :) .
Tak sobie z żoną pomyśleliśmy, że skoro mielibyśmy nieco się wstrzymać i kupić auto na jesieni, to dlaczego nie zaczekać już do nowego roku i liczyć na auto wyprzedażowe. Obawiam się jednak, że takie wyprzedaże w Mitsu mogą być ograniczone (w kilku salonach powiedziano mi, że auta schodzą "na pniu") lub może ich nie być. Cóż, ryzyk-fizyk. Obawiam się także, że po nowym roku ceny rocznika 2010 moga być z kolei wyższe od obecnych...A co do rządowych dopłat na zakup auta, to bardzo w nie wątpię - dziura budżetowa coraz większa, a do tego jak piszesz, jakiekolwiek korzyści (niewielkie) będą przy złomowaniu auta.
A co do szowinizmu lokalnego, to też jestem daleki od niego. Zauważam jednak, że dużo ludzi reaguje alergicznie na samą myśl o stolicy :mrgreen: .

Tercel - 17-06-2009, 08:02

pekaes jeśli jesteśmy gdzieś "po sąsiedzku" na Bemowie to zapraszam Ciebie z Małżonką na jakąś sobotnią przejażdżkę. Oczywiście jak odbiorę swojego lancerka, bo coś mi się przedłuża jego odbiór. :)
Pozdrawiam

gzesiolek - 17-06-2009, 08:30

pekaes napisał/a:
Obawiam się jednak, że takie wyprzedaże w Mitsu mogą być ograniczone (w kilku salonach powiedziano mi, że auta schodzą "na pniu") lub może ich nie być. Cóż, ryzyk-fizyk. Obawiam się także, że po nowym roku ceny rocznika 2010 moga być z kolei wyższe od obecnych...

Tak jak napisalem. Jak dopniesz budzet to na dany moment znajdziesz oferte ktora Ci odpowiada... nie ma co dywagowac co bedzie miesiac w przod czy w tyl... bo jak zaczniesz jeszcze tak kombinowac to juz zupelnie wspolczuje Twemu metlikowi ;)
pekaes napisał/a:
Zauważam jednak, że dużo ludzi reaguje alergicznie na samą myśl o stolicy

1. przez latek wiele stolica byla Panstwem w Panstwie, jesli chodzi o poziom zycia i zarobkow (ale i kosztow utrzymania), nie zapomne jak w 2000 roku bedac w US, powiedzialem tam, ze zaraz po studiach w Polsce bede zadowolony jak bede mial zarobki na poziomie $400-500 na reke (wtedy dolar stal 4-4,5PLN) i od razu dostałem burę od mieszkanca stolicy, ze oklamuje tubylcow i w ogole, ze on takie pieniadze zarabia na luzie przy pracy dorywczej podczas studiow... oczywiscie nie mogl uwierzyc, ze w pozostalej czesci Polski, trudno znalezc pracodawce ktory na starcie da "malolatowi" nawet ta srednia krajowa ;)
Inna sprawa, ze swoja kariere zawodowa, jeszcze na studiach rozpoczalem od zarobienia 1000zl w 4 miesiace z prowizji sprzedazy stron internetowych w malej spolce IT ;) pozniej juz jako mgr inż za 1000zl/miesiac pracowalem w logistyce i planowaniu produkcji w spolce produkcji elektrotechnicznej, az znalazlem prace w zawodzie, czyli przy wdrazaniu ERPow, teraz jestem szefem dzialu wdrozen i nie narzekam, ale tamtego publicznego zarzucenia mi klamstwa jakos nie moge zapomniec. No i ze wzgledu na ten status zycia latwo bylo o zawisc reszty kraju. Zwlaszcza ze raz po raz slychac jakie to nowe inwestycje sa w stolicy, a do czasow wejscia do Unii to z takiego Rzeszowa czy Lublina to wiekszosc ludzisk wolala wyjezdzac niz przyjezdzac...
2. Na drogach za to, na "pozytywny" obraz stolicy zapracowaly tabuny PH w leasingowanych autach na warszawskich numerach... bo jak jedziesz droga i prawie kazde auto ktore Ci mryga dlugimi i wyprzedza Cie jadac grubo powyzej 150km/h, albo wpycha do rowu wyprzdzajac na trzeciego, ma warszawskie numery, to zgadnij na kim skupia swa frustracje przecietny kierowca ;) choc dla mnie najgorsi kierowcy (czyt. najbardziej niebezpieczni i nieprzewidywalni) to KRA i KNS (wiem ze generalizuje wiec przepraszam wszystkich rozsadnych kierowcow spod Krakowa i Nowego Sacza).
3. Stare rywalizacje:
CK Galicja - zabor rosyjski,
wyjscie na pole - wyjscie na dwor :D (ale to jest galicja vs reszta kraju)
stara historyczno-krolewska stolica - nowa, nowoczesna stolica,
zadufane w sobie elity inteligencji,kultury i ich umiarkowanie polityczne, ale od zawsze proklerykalne - wiekszy radykalizm, poswiecenie, martyrologia miasta i mieszkancow
mozna by tak wymieniac i wymieniac....

Ale musze przyznac ze jezeli sam Krakow (nie mowie o Krakusach :D ) czasem wzbudza sympatie mieszkancow calego kraju, tak Warszawa jest zwykle postrzegana zle... tzn. czesto tylko jako cel zawodowy dla mlodych :roll: Nie do konca kumam skad to sie bierze ale to temat na znacznie dluzsze dywagacje...

pekaes - 17-06-2009, 14:24

Tercel napisał/a:
pekaes jeśli jesteśmy gdzieś "po sąsiedzku" na Bemowie to zapraszam Ciebie z Małżonką na jakąś sobotnią przejażdżkę. Oczywiście jak odbiorę swojego lancerka, bo coś mi się przedłuża jego odbiór. :)
Pozdrawiam


O, dziękuję za propozycję :) Mieszkam nawet całkiem po sąsiedzku (Wola). Nie omieszkam skorzystać :)

[ Dodano: 17-06-2009, 14:40 ]
gzesiolek napisał/a:

1. przez latek wiele stolica byla Panstwem w Panstwie, jesli chodzi o poziom zycia i zarobkow (ale i kosztow utrzymania)...


Teraz rożnice już się zdecydowanie zacierają, choć stolica nadal bryluje w klasyfikacjach zamożności (dochód na głowę).

Ja jestem napływowym "warszawiakiem", więc tak na dobrą sprawę nie bardzo obchodzą mnie opinie innych nt. mieszkańców stolicy. Muszę jednak powiedzieć, że Warszawa da się lubić, choć wiele rzeczy frustruje i denerwuje. Ot choćby gigantyczne korki, brak obwodnicy i przeciągające się remonty dróg...

gzesiolek napisał/a:

2. Na drogach za to, na "pozytywny" obraz stolicy zapracowaly tabuny PH w leasingowanych autach na warszawskich numerach... bo jak jedziesz droga i prawie kazde auto ktore Ci mryga dlugimi i wyprzedza Cie jadac grubo powyzej 150km/h, albo wpycha do rowu wyprzdzajac na trzeciego, ma warszawskie numery, to zgadnij na kim skupia swa frustracje przecietny kierowca ;) choc dla mnie najgorsi kierowcy (czyt. najbardziej niebezpieczni i nieprzewidywalni) to KRA i KNS (wiem ze generalizuje wiec przepraszam wszystkich rozsadnych kierowcow spod Krakowa i Nowego Sacza).


Masz rację - kierowcy na warszawskich blachach do najprzyjemniejszych nie należą. I bardzo trafnie napisałeś o tych w wyleasingowanych autach. Firmowe auto-najlepsze auto :) Do listy kierowców " dobrych-inaczej" dorzuciłbym jeszcze (bez urazy proszę) kierowców z tablicami WR, WRA (coś o tym wiem :) )

gzesiolek napisał/a:

3. Stare rywalizacje:
CK Galicja - zabor rosyjski,
wyjscie na pole - wyjscie na dwor :D (ale to jest galicja vs reszta kraju)
stara historyczno-krolewska stolica - nowa, nowoczesna stolica,
zadufane w sobie elity inteligencji,kultury i ich umiarkowanie polityczne, ale od zawsze proklerykalne - wiekszy radykalizm, poswiecenie, martyrologia miasta i mieszkancow
mozna by tak wymieniac i wymieniac....

Ale musze przyznac ze jezeli sam Krakow (nie mowie o Krakusach :D ) czasem wzbudza sympatie mieszkancow calego kraju, tak Warszawa jest zwykle postrzegana zle... tzn. czesto tylko jako cel zawodowy dla mlodych :roll: Nie do konca kumam skad to sie bierze ale to temat na znacznie dluzsze dywagacje...


Podpisuję się pod tym co napisałeś obiema rękami! Wydaje mi się jednak, że te niepochlebne opinie (bardzo często uzasadnione) mogą brać się w pewnej mierze także z kompleksów, na zasadzie: my(wy) stołeczniacy, my(wy) prowincjusze... Z drugiej strony pamiętam z czasów studiów (AE Poznań) żale poznaniaków, których sztandarowe hasło brzmiało: Warszawa zabiera nasze pieniądze (z targów)... No cóż, pewne jest jedno - moglibyśmy długo o tym pisać. :)

Tercel - 24-06-2009, 10:09

Wczoraj odebrałem :) 1.8 invite, różnica z "moją" meganką 1.6 trochę jest.
Pozdrawiam

earphorny - 24-06-2009, 10:45

Tercel napisał/a:
Wczoraj odebrałem :) 1.8 invite, różnica z "moją" meganką 1.6 trochę jest.
Pozdrawiam



Witam serdecznie wszystkich (mój pierwszy post tutaj :-)

W którym salonie ostatecznie kupiłeś i co dostałeś w ramach dodatków?


pzdrwm
luc

'jak czlowiek umrze, to nie zyje' kurt vonnegut, jr.
http://skocz.pl/earphorny - co mi w uchu siedzi...

pekaes - 24-06-2009, 17:32

Tercel napisał/a:
Wczoraj odebrałem :) 1.8 invite, różnica z "moją" meganką 1.6 trochę jest.
Pozdrawiam


No właśnie, pochwal się. Napisz o cenie i dodatkach. Kupiłeś w Auto GT na Bemowie?
I jak z Twoim poprzednim autem? Udało Ci się sprzedać?

Ja co prawda dopiero od tygodnia sprzedaje swoją Renię, ale i tak nie mam wesołej miny. Trudno teraz sprzedać używane auto w cenie ok. 10 tys. PLN. Tak mi się zdaje, że ludzie albo kupują złomy za mniejsze pieniądze, aby wozić w nich np. ziemniaki :) albo kupują lepsze, nowsze i bogato wyposażone auta... Na moje ogłoszenie o sprzedaży auta odpowiedziało kilkanaście osób - ale jak na razie bez rezultatu.

Pozdrawiam,
K.

jaca71 - 24-06-2009, 17:42

pekaes napisał/a:
Ja co prawda dopiero od tygodnia sprzedaje swoją Renię, ale i tak nie mam wesołej miny. Trudno teraz sprzedać używane auto w cenie ok. 10 tys. PLN. Tak mi się zdaje, że ludzie albo kupują złomy za mniejsze pieniądze, aby wozić w nich np. ziemniaki :) albo kupują lepsze, nowsze i bogato wyposażone auta... Na moje ogłoszenie o sprzedaży auta odpowiedziało kilkanaście osób - ale jak na razie bez rezultatu.

ludzie kupują iluzje - nie chcą kupować pewnego, sprawnego, z sensownym przebiegiem samochodu. Wolą kupić "od niemca", niebity, od księdza, niepalący właściciel z przebiegiem ~115kkm w 12 letnim samochodzie i jeszcze "w dieslu"...

pekaes - 24-06-2009, 17:46

jaca71 napisał/a:
pekaes napisał/a:
Ja co prawda dopiero od tygodnia sprzedaje swoją Renię, ale i tak nie mam wesołej miny. Trudno teraz sprzedać używane auto w cenie ok. 10 tys. PLN. Tak mi się zdaje, że ludzie albo kupują złomy za mniejsze pieniądze, aby wozić w nich np. ziemniaki :) albo kupują lepsze, nowsze i bogato wyposażone auta... Na moje ogłoszenie o sprzedaży auta odpowiedziało kilkanaście osób - ale jak na razie bez rezultatu.

ludzie kupują iluzje - nie chcą kupować pewnego, sprawnego, z sensownym przebiegiem samochodu. Wolą kupić "od niemca", niebity, od księdza, niepalący właściciel z przebiegiem ~115kkm w 12 letnim samochodzie i jeszcze "w dieslu"...


Możesz rozwinąć swoją wypowiedź, bo chyba nie zrozumiałem :)

jaca71 - 24-06-2009, 17:51

Stoją koło siebie dwa samochody:
1. Pierwszy właściciel, 10 lat, pochodzenie salonowe, przebieg 200kkm, rysa na lakierze tu i tam, cena 10 000zł.
2. pierwszy właściciel w Polsce, 10 lat, przebieg 114kkm, od księdza a i tak jeździła nim tylko gosposia po ziemniaki, wypicowany, odnowiony lakier, cena 125 000zł

Pytanie, który się prędzej sprzeda?

pekaes - 24-06-2009, 18:02

Pewnie chcesz powiedzieć, że ten drugi (w I poście już tak sugerowałeś). A dlaczego to wg Ciebie iluzja? Wiesz, z tych przykładowych dwóch aut (chyba z ceną tego drugiego Cie nieco poniosło), wolałbym samochód "wypicowany"=zadbany, z małym przebiegiem i od księdza niż poniemieckiego trupa z przebiegiem ponad 200 kkm. BTW - co jest dla Ciebie sensownym przebiegiem?
jaca71 - 24-06-2009, 18:18

Ale ten drugi to jest właściwie przystanek autobusowy, albo 3 w 1 czyli samochód złożony z 3 ;)
Pic polega na tym że on ma kręcony licznik (wszystkie wypucowane na giełdzie i w ogłoszeniach odpowiedniki mojego samochodu miały przy 10 latach około 114kkm), są po dużym dzwonie, ale są odpicowane. I ludzie takie kupują a nie normalnie wyglądający samochód z rzeczywistym przebiegiem. Bo oni chcą mieć furę błysk do pochwalenia się pod kościołem czy biedronka przed sąsiadami.

Edit: Normalny przebieg to 15-20kkm na rok. Mały to 10kkm, duży to ponad 30kkm - dla mnie podejrzany to poniżej 15kkm na rok.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group