MitsuManiaki.com - Czy Mitsumaniaki mówią "Stop wariatom drogowym!"?
Krzyzak - 02-03-2006, 09:41
Miałem nie odpisywyć, bo to i tak nic nie da, ale jednak coś nabazgram. Troszkę po kolei do wszystkich - może bardziej do Fido, bo osobiście odpisał.
A nie pomyślałeś, że ja po prostu lubię jeździć 90? Są ludzie, którzy wolą blondynki, są tacy, którzy wolą brunetki, niektórzy wolą piwo słabe inni mocne itd. Ja lubię wolną jazdę - oglądam sobie krajobrazy, widzę co się dzieje dookoła. Nie spieszę się - a jak muszę gdzieś zdążyć, to wyjeżdżam wcześniej. A jadąc 180 to się g...o widzi anie panuje nad sytuacją - wiem, bo też tak kiedyś jeździłem. Tylko wzrok na wprost, a wyjazd zza TIRa przy bocznym wietrze skutkował tym, że moje E32 przesuwało o się kilka cm w bok. To była mordęga, ale wyjątkowo źle oceniłem sytuację czasową - śpieszyłem się do urzędu.
Tylko ile razy czytałem, że: "moja Cari ma problemy z fadingiem" - może akurat tym razem nie da się wyhamować ze 180? To wyprzedzający ma zapewnić bezpieczeństwo innym uczestnikom drogi a nie na odwrót - ile razy widziałem błaganie, żeby kogoś wpuścić, bo jedzie na czołówkę. Po cholerę bierze się za wyprzedzanie, skoro nie wie, co jest za zakrętem/wzniesieniem/we mgle itd.
I niecierpię tego oceniania i szufladkowania ludzi. "Zalatuje kapelusznictwem" - a może ktoś lubi być kapelusznikiem - po co takie określenia, które mają nas wprowadzić w kompleksy? Dlaczego kogoś się tak pejoratywnie ocenia - jak moher, kapelusz, dres itd. - ja lubię chodzić w dresie (nie na codzień oczywiście) a adidasy kupowałem jak jeszcze część tego forum sikała w pieluchy. Takie porównania wynikają chyba ze złej oceny sytuacji przez błędny punkt odniesienia i z wyrachowania. Przecież są na świecie kraje, gdzie też jeździ się 90, jeździ tak 99% społeczeństwa, mają lepsze drogi i lepsze samochody i też dojeżdżają do celu - nie trąbią, nie zajeżdżają drogi, nie błyskają światłami. I tam pirackie jeżdżenie nie jest powodem do chluby jak w Polsce. Dlatego właśnie jesteśmy zakałą Europy i świata. Bo u nas nie tylko chwalimy się łamaniem przepisów, ale też powodem do chwały jest to, że się ktoś upił jak świnia itp., chociaż w cywilizowanym świecie alkoholizm jest piętnowany. Ja też lubię sobie czasem wypić, ale często odmawiam, bo nie mam ochoty. I co - czy to już mnie kwalifikuje do wyśmiania? Jako naród nie mamy się czym chwalić - sramy psami po chodnikach i trawnikach, palimy papierosy na peronach, rzucami śmieci gdzie popadnie, wybijamy szyby dla zabawy - i to traktujemy jako normę. A ilość wypadków gówniarzy często jest wprostproporcjonalna do ilość opowieści dorosłych ile to się dzisiaj jechało i jak skilowałem inne auta po drodze. Przyjmują oni taką właśnie skalę, bo mają zły przykład.
A to że jeżdżę 90 to moja sprawa - lubię tak, obserwuję krajobraz, czasami się zatrzymam, pstryknę jakąś fotkę itd. Dlaczego od razu zostałem zaszufladkowany? Bo ktoś ocenia wg nieodpowiedniej skali wartości - rodem z komunizmo-socjalu, gdzie łamanie norm światowych było czymś zwyczajnym.
Dlatego możecie o mojej jeździe pisać co chcecie - ja powtórzę: lubię tak. Jest czas na naprawdę wiele reakcji i nikt nie cierpi na drodze - jeśli tylko mam dobrą widoczność i miejsce, to zjeżdżam na pobocze i przepuszczam śpieszących się. Zresztą potem często widzę ich 1-2 samochody do przodu, bo jest korek/światła itd.
Mógłbym przytoczyć motto Huberta rozszerzone wg tekstu z Fallout'a:
"Opinie są jak dziury w d..ie - każdy ma własną i każda śmierdzi".
A na koniec - przeżyłem 1 wypadek, w którym gościowi w maluchu obciąłem nogi - wiecie dlaczego?, bo wyjechał na skomplikowanym skrzyżowaniu (za dużo tłumaczenia - już je przerobili na rondo) na czołówkę, a ja miałem 90 zamiast 70 jak było na znakach (wina była oczywiście jego). W momencie uderzenia miałem ok. 60-70, gdybym zaczął hamować od 70 a nie od 90 to być może w momencie uderzenia miałbym 30-40 i gość nie jeździłby na wózku - jak wiemy energia rośnie do kwadratu prędkości.
To czasy młodzieńcze i dlatego wszystkich przed tym teraz przestrzegam.
A co do bezpiecznej jazdy 180, to powiedzcie Otylii, że tak jest w porządku i już nie jest kapeluszniarą - jestem przekonany, że nawet tak młody kierowca jak ona, gdyby nie był pewny swoich umiejętności i nie miał takiej możliwość, to by takiej bezpiecznej prędkości nie rozwinął.
Anonymous - 02-03-2006, 10:04
Krzyzak napisał/a: | Miałem nie odpisywyć, bo to i tak nic nie da, ale jednak coś nabazgram. Troszkę po kolei do wszystkich - może bardziej do Fido, bo osobiście odpisał.
A nie pomyślałeś, że ja po prostu lubię jeździć 90? Są ludzie, którzy wolą blondynki, są tacy, którzy wolą brunetki, niektórzy wolą piwo słabe inni mocne itd. Ja lubię wolną jazdę - oglądam sobie krajobrazy, widzę co się dzieje dookoła. Nie spieszę się - a jak muszę gdzieś zdążyć, to wyjeżdżam wcześniej. |
Hej,
W takim razie sam jesteś sobie winien Krzyżak że nie wyraziłeś się jasno. Ale to dobrze, że odpisałeś, bo jednak coś to da. W poprzednim poście napisałeś bowiem, że
Cytat: | to kto ja jestem??? - jeżdżę 90 km/h - nawet po obwodnicy czy autostradzie
powód? - prosty - najmniej przy tej prędkości pali |
I tak jak nie znosisz szufladkowania, tak sam się o to zaszufladkowanie prosiłeś Bo, ktoś kto podporządkowuje jazdę tylko ekonomii jest z pewnością zagrożeniem dla innych. "Czy się wali, czy się pali, ja jadę 90, bo wtedy mi najmniej pali". Takie było przesłanie.
I naprawdę no offence. To, że walę coś prosto z mostu nie znaczy, że darzę dyskutanta brakiem szacunku, czy brakiem sympatii. Wręcz przeciwnie.
pozdrówka
Krzyzak - 02-03-2006, 10:07
Fido__ napisał/a: | I tak jak nie znosisz szufladkowania, tak sam się o to zaszufladkowanie prosiłeś Bo, ktoś kto podporządkowuje jazdę tylko ekonomii jest z pewnością zagrożeniem dla innych. |
Kurcze - no nie zgodzę się. To temat do obdagania na Zlocie - ja jestem ogromnie ugodowym człowiekiem i na pewno dojdziemy do porozumienia.
Edit: a ekonomia ma tu też ogromne znaczenie - po co wydawać więcej na dokładnie to samo: chodzi o przejazd z pkt. A do pkt. B - nie traktuję dróg jak poligonu czy miejsca do wyżycia się; wracając z jazdy jestem przez to wypoczęty i nierozdrażniony - mogę sie skupić na innych rzeczach a nie na opowiadaniu jak mnie ten lub ten dziś na drodze wk...ł
Anonymous - 02-03-2006, 10:09
Krzyzak napisał/a: | Fido__ napisał/a: | I tak jak nie znosisz szufladkowania, tak sam się o to zaszufladkowanie prosiłeś Bo, ktoś kto podporządkowuje jazdę tylko ekonomii jest z pewnością zagrożeniem dla innych. |
Kurcze - no nie zgodzę się. To temat do obdagania na Zlocie - ja jestem ogromnie ugodowym człowiekiem i na pewno dojdziemy do porozumienia. |
Super, notuję to w sprawach do obgadania na zlocie
p.s. ja stawiam browca do tej dyskusji
tomusn - 02-03-2006, 10:51
w sprawie kapelusznictwa:
przez Żnin przebiega droga krajowa nr 5, na tym odcinku jest to zwykła droga jednojezdniowa (czy jakoś tam). Jest to dosyć długi odcinek - około2-3km z ograniczeniczeniem prędkości, jednymi światłami dla pieszych i 2 miejscami bardzo niebezpiecznymi (np droga blisko budynków i jednocześnie zakręt). Niech ktoś nazwie mnie kapelusznikiem, ale w moim mieście (i w innych też) będę jeździł tak jak mi wygodnie, a wygodnie mi 40km/h. Mam w d_pie, że ktoś się "bardzo" spieszy.
JCH - 02-03-2006, 11:39
Fido__ napisał/a: | Źle myślisz Jacku.
...
Spróbuj, to działa. |
W takim rozumieniu to tak. W zasadzie to jak wsiadam do auta to włącza się taka lampka. Jednak jak sam mówisz nie do przesady - nie każdy pieszy rzuca się pod koła, nie każdy zjeżdżacz zjeżdża.
Myślę Tomku, że mamy podobne podejście do jazdy, wiele rzeczy uważam jednak za oczywiste. I wielu rzeczy nie uzewnętrzniam.
Anonymous - 28-05-2006, 22:56
glupio sie przyznac ale sam lubie adrenaline w czasie jazdy
Staram sie nie utrudniac innym jazdy i jezdzic bezpiecznie ale szybko i czasem nawet bardzo szybko(kupiłem cb radio żeby nie placic mandatow ) dlatego sam mysle ze jestem lekko pier..niety trudno ale znam gorzej
tomusn - 29-05-2006, 09:32
No ja w sobotę zachowałem się jak wariat:
Czekałem na możliwość wyprzedzania, jadąc około 70 za 2 - 3 samochodami, z przeciwka nic nie jechało, no to ja gaz do podłogi, automat zrobił redukcję i lecę po lewym pasie, i po chwili zrozumiałem czemu tak wolno jechaliśmy, trzeci samochód (zielona Fabia) przede mną skręcał w lewo ...
Zacząłem hamować i tak jakoś pomyślałem, że jak stanę, to będę z 4 metry za fabią... czyli musiałbym w nią uderzyć. Na swój pas nie mogłem wrócić i w ułamku podjąłem decyzję o odbiciu jeszcze bardziej w lewo, na szczęście Fabia stanęła w poprzek (kierowca pewnie był szoku że coś czerwonego leci prosto na niego). Dobrze też, że droga miała tam szeroki "wolny" pas, a nie żwirowe pobocze z uskokiem... i było gdzie odbić
Mea maxima culpa...
Jeden błąd na jakiś czas daje do myślenia, dalsza droga zgodnie z przepisami, powrotna również.
McDoune - 29-05-2006, 13:02
Właśnie w bardzo podobny sposób jeden debil rozwalił moją Toykę, mało nas przy tym nie zabijając i powiem szczerze, że po tym przeżyciu też nauczyłem się jeździć ostrożniej bo o nieszczęście nie trudno. I nigdy, nigdy nie wyprzedzam na podwójnej ciągłej
Chooper - 29-05-2006, 14:51
ja wczoraj miałem mozliwośc się przytulić czołowo w pługa 206, który na zakręcie prawostronnym wyprzedzał jakieś inne auto, tylko, że za manewr wziął się jeszcze przed łukiem. gdybym nie odbił na prawo i po hamulcach, w celu ułatwienia mu "wciśnięcia" się to by siedział u mnie w komorze silnika.
Notabene dzisiaj widziałem tego pługa ponownie, tym razem normalnie na osiedlu. Nie jestem uprzedony, ale kierowała nim kobieta...
Anonymous - 06-06-2006, 00:25
Myślę ze trzeba powstrzymać wariatów drogowych, ale wiem ze czasami trzeba przed nimi uciekać i ktoś pomyśli że ty jesteś wariatem. Miejcie to na uwadze!!!!!!!!!!!!!
Krzyzak - 06-06-2006, 12:24
Wczoraj uniknąłem czołówki - wszystko działo się tak szybko. Kręta droga z obwodnicy do centrum Gdyni. Nagle coś czarnego wypada zza zakrętu na mój pas. Przyhamowałem i zjechałem mocno w prawo, a tamto auto odbiło na swój pas. Potem słyszałem tylko piski i widziałem, ja je rzuca po pasie - ktoś hamował i ledwo wyprowadził z możliwego bączka.
Kurcze - naprawdę drgało mi serducho jeszcze przez jakiś czas...
Anonymous - 07-06-2006, 00:08
To miałeś farta, że nie wycelował centralnie w ciebie. Nie zazrdoszcze ci tych wrażeń. Wiem coś o tym.
Tępić wariatów drogowych!!!!!!!!!!!
Grześku - 07-06-2006, 08:29
W Polsce jest mniej więcej stała liczba kierowców posiadająca prawo jazdy; policja chwali się w statystykach ilością odebranych praw jazdy za jazdę po alkoholu, gdzie liczby sięgają do 1000 w weekendy. Oni zabierają a ruch na drogach wzrasta, kurcze - kto w takim razie jeździ po drogach?
To tak na podstawie obserwacji pewnego kierowcy, który o mały włos nie zrobił z mojej cari kłębowiska złomu.
Cezar - 07-06-2006, 12:25
Proste - jezdza bez prawa jazdy. I co z tego ze im zabrano, jak oni nadal uwazaja ze maja "prawo" do kierowania pojazdami i poruszania sie po drogach
|
|
|