To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Forum ogólne - Dlaczego łamiemy przepisy?

Dyzio i Saba - 06-10-2005, 16:11

[quote="Karwoś"] A tak sie sklada że mając prawo jazdy od 8 lat nigdy nie miałem zadnej kolizji wypadku, nikogo nie potrąciłem


A tak się składa że mam prawo jazdy od 20 lat i w 12 roku miałem całkiem niezłego dzwona z mojej winy. Też myślałem że mnie nie dotyczy bo przecież jeżdze bardzo bezpiecznie i z głową.

piwkotom - 06-10-2005, 16:14

tomusn napisał/a:
[pozatym2: ktoś kiedyś te zakręty projektował, policzył siły, przeciwsiły, prędkości itp i ocenił maksymalna prędkość która nie powoduje czegoś tam w danej sytuacji bez zbędnego wysiłku. :shock: Ale ja się na tym nie znam. :?

Teoretycznie....... tak, natomiast znajac procedury inwestycyjne i realia naszego kochanego kraju....... nie przecenialbym tych "obliczen"

Co do pytania Karwosia to pewnie po zmianie przepisow nie jezdzilbym szybciej, bo juz szybciej nie moge, chyba ze w koncu zmienia samochod ;)
A tak serio to zrobie sobie za tydzien probe z przejazdem do Gdanska z przepisowymi predkosciami, no moze nagietymi 20% (100-110km/h) i zobacze jak to jest jak sie tak wolno jezdzi. Jak wroce to opisze wrazenia ;)

[ Dodano: Czw Paź 06, 2005 4:16 pm ]
JCH napisał/a:
tomusn napisał/a:
pozatym: MAM PRAWO PRZESTRZEGAĆ PRZEPISY, jakie by nie były (ogólnie te o prędkości mogą być).

A mnie się zdawało, że to OBOWIĄZEK :lol:

Z tresci niektorych postow i polskich realiow mozna wnioskowac ze do jazdy zgodnie z przepisami trzeba miec prawo ;)

Anonymous - 06-10-2005, 17:35

Robert Bryl napisał/a:
Ja uwielbiam jazdę po austriackich drogach, i to nie chodzi o autobany.

Dołączam się w całej rozciągłości. Dodam tylko że jeszcze bardziej podoba mi się tam jak na końcu miejscowości wszyscy (nawet padaki i kapelusznicy) wciskają równo gaz i po kilku sekundach kolumna znowu jedzie 100.

A co do prędkości w mieście. Po tutejszych burzliwych dyskusjach często zdarza mi się jeździć wolniej. I nie chodzi tu o przestrzeganie miejskiej "50", bo do tego jeszcze mi daleko - w każdym razie na warszawskich dwupasmówkach. Zauważyłem jednak że po zwolnieniu o 10-15 km ze standardowej dawniej prędkości, znacznie łatwiej jest mi zdecydować się na hamowanie gdy zobaczę zółte światło, ustąpienie pieszemu, wypuszczenie autobusu z zatoczki itp. I jakoś wcale mi te "przeszkody" nie wadzą.

Anonymous - 06-10-2005, 18:17

Mnie nie wadzi przepisowa prędkość - nawet miejska "50", ale pod warunkiem, że wszyscy jadą równo i płynnie. I tu niestety leży - moim zdaniem - jeden z większych problemów. Jedni (głównie tzw. krawaciarstwo) jeżdżą na złamanie karku, mając w nosie przepisy i bezpieczeństwo, inni zaś często wloką się 30-40 km/h środkowym bądź lewym pasem. Pod światłami wrzucają pierwszy bieg dopiero wóczas, gdy zobaczą zielone światło, a ruszają tak, by zaoszczędzić każdą drogocenną kroplę paliwa. Krawiaciarstwo z kolei wykorzystuje wszelkie możliwe sposoby, by się przepchnąć choćby o jedno miejsce do przodu. I nie wierzę absolutnie, że wszyscy zawsze się spieszą. Nie wiem, jak to tłumaczyć - chęć rywalizacji, pokazania innym swojej (częstokroć li tylko i wyłącznie samozwańczej) wyższości??? Sam pracowałem kiedyś jako przedstawiciel handlowy B2B i poruszałem się autem służbowym - i niestety ze wstydem muszę przyznać, że mi odpierd** za kółkiem.
Krzyzak - 06-10-2005, 20:27

Karwoś napisał/a:
ale jak nie mam czasu to

to wyjeżdża się wcześniej i nie trzeba się śpieszyć!!! - niezrozumiałe dla mnie, nie wiem, może jestem wyjątkiem, ale prawie wszystko planuję, układam, żeby zdążyć, bo nie lubię spóźnialskich, mam na większość rzeczy czas, rzadko się śpieszę itd.

brak czasu, to żadne wytłumaczenie - 8 lat bez wypadku to żaden wyczyn - jak się w końcu coś zdarzy, to nie będziesz się tłumaczył brakiem koncentracji z powodu wolnej jazdy czy tym, że ktoś jechał prawidłowo i to było za wolno

TAK - jestem zawsze skoncentrowany podczas jazdy!

Karwoś - 06-10-2005, 21:06

Boże ale dyskusja
A odpowiedz wyjedz wcześniej nie ma żadnego sensu - jakbym mógł to bym wyjechał - to chyba dość logiczne!!!A co do planowania to chyba logiczne jest że czasami nie da sie wszystkiego zaplanować.
A poza tym ja bardzo nie lubie spóźnialstwa czego i od siebie wymagam i w 99% sie nie spóźniam.
Ja sie nigdy nie tłumaczę jak coś sie stanie - jak sie stanie to sie stanie i nie ma sie co tłumaczyć.
Poza tym ja sie nie wpycham choćby o 1 miejsce do przodu i nie jeżdze na złamanie karku, a jeżdze tak żeby było płynnie i bez zamulania jak to wielu robi szczególnie ci którzy, jak już ktoś wspomniał, żałują tej kropelki paliwa którą spalą przy szybszym ruszaniu.
Następnie chciałbym zauważyć że pisząc że mam prawko od 8 lat itd nie twierdzę że to jest wyczyn. Wyczynem jest jazda zawodowa przez 40 lat bez poważniejszych nieszczęść. I nigdy nie twierdziłem że uważam że zawsze jezdze bezpiecznie i z głową.
"Tak - jestem zawsze skoncentrowany podczas jazdy!" - wybacz ale w 100 % to można być tylko martwym (bo słowo zawsze rozumiem jako w 100%) - no chyba że masz na myśli jestem zawsze skoncentrowany podczas jazdy od 1 do 100% - bo akurat w to to bym uwierzył.

Anonymous - 07-10-2005, 11:25

Karwoś napisał/a:
Boże ale dyskusja
A odpowiedz wyjedz wcześniej nie ma żadnego sensu - jakbym mógł to bym wyjechał - to chyba dość logiczne!!!

Bo ja wiem ? :-) To jeśli nie możesz, to po co się umawiasz na taką godzinę że musisz się bardzo spieszyć? Chyba, że zakładasz, że będziesz się spieszył...

A propos spieszenie się, to pozwolę sobie na dość przydługawą historie, która zdarzyła mi się parę lat temu...

Otóż mój kolega wiózł nas z Polanicy do Wrocławia, jakieś 120 km tylko. Kolega jeździ IMO jako tako, ale jazda z nim do przyjeności nie nalezy bo jeździ nerwowo i szybko.
No i tak sobie jedziemy szybko do Szalejowa (jakieś 10km od Polanicy), a tam jak wiadomo ograniczenie 50. No ale przed nami jakiś zdezelowany i charczący Star plandekowóz w kolorze czerwonosraczkowatym (wtedy już coś takiego było rzadkością) się snuje więc go myk i po garach i za chwilę stooop panowie policjanci i 90 na 50 czyli 100 złotych się należy....
Star oczywiśćie sobie pojechał wpieriod... No ale dużo czasu nam z panami policjantami nie zeszło i jedziemy dalej. Przed Bardem dopadliśmy Stara w kolorze czerwonosraczkowatym, który rozwijał tam zawrotną prędkość 40-50 km/h... bo więcej pewnie nie był w stanie ( a teren pofałdowany). Kolega był na tyle sprytny że w Bardzie się nie dał złapać (bo nie stali :-) ) i jedziemy dalej. Jedziemy sobie dalej ale w Ciepłowodach koledze zwalniać się nie chciało do 40... 70 na 40, Stop. 50 złotych sie należy po negocjacjach. Oczywiście w czasie przydługawych czynności służbowych oraz negocjacji "nasz stary Star" nas minął.
Odchudzony o kilka PLN ale pewny, że przecież już nie będą stać i bardzo zły oraz bardzo speieszący się mój Kolega pomknął dalej. Jechliśmy sobie spokojnie 120-130 (ja siedziałem z tyu i się za bardzo nie bałem) jak trzeba było wyprzedzić to pewnie jeszcze przyspieszał. Tym razem czerwonosraczkowatego Stara dopadliśmy gdzieś pomiędzy Joradanowem a Kobierzycami. Wyprzedziliśmy z biegu jak i wiele innych pojazdów po drodze. Ale już 10 kilometrów dalej jest zakręt ze skrzyzoiwaniem ograniczeniem do 60 i chałupą ograniczającą widoczność - cóż, okazało się, że znowu jedziemy za szybko... I znowu mili panowie policjanci skasowali Kolegę na 50 PLN. W międzyczasie oczywiście minął nas czerwonosraczkowaty Star... Jakby tu rzec facet aż rżał ze śmiechu... Cóż, już naszego Stara nie dojrzeliśmy już. Te 110 kilometrów z SZalejowa do Wrocławia przejechaliśmy wolniej niż rzężąca padaka. A po drodze jeszcze zasililiśmy budżet samorządu czy państwa czy policji o 200 PLN. Czyż to nie chwalebny czyn ? :mrgreen:

I na prawdę, wydarzenie jest autentyczne. 3 razy złapani na lekko ponad 100 kilometrach...
I tylko kur***a mię bierze, że nikt z tej całej policji po drodze nie zaiteresował się chmurą czarnego dymu z roz***ego dizla unoszącą się za majestatycznie sunącym 60 km/h Starem plandeką w kolorze czerwonosraczkowatym...

Pzdrw.

Hubeeert - 07-10-2005, 11:28

:shock:









:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

piwkotom - 07-10-2005, 12:06

no ale to sie trzeba chyba w berecie urodzic ;)
Anonymous - 07-10-2005, 23:04

Alek napisał/a:
piotrmas napisał/a:
lamanie przepisow z wyobraznia.....Popieram zdrowy rozsadek w lamaniu przepisow

A ja nie popieram propagowania łamania przepisów, nawet jeśli chodzi o łamanie ich "z głową". Bo przecież każdy, także wariat drogowy uważa że przepisy łamie używając wyobraźni. Usprawidliwianie takiego postępowania utwiedza wariatów w przekonaniu że i oni jeżdżą w miarę rozsądnie.
Dlatego przepisy możemy sobie łamać ale nie powinniśmy się tym, ze względów "pedagogicznych" publicznie chwalić.

EDIT: w ankiecie w niektórych miejscach zamiast "BO" lepiej pasowałoby "JEŚLI", czyli łamię przepisy jeśli robią to wszyscy (wokół), jeśli są bzdurne, jeśli nie ma policji. Słowo "BO" na mój gust wprowadza zbyt silne uogólnienie.

napisalem ze DZIELĘ a nie propaguje . a to zdecydowana roznica w stylu -jak jest (kazdy widzi) a jak powinno byc (wiekszosc mowi ale nic nie robi )

[ Dodano: Pią Paź 07, 2005 10:21 pm ]
[Łamie przepisy, ale łamię je z wyobraźnią i ze świadomościa nieuchronności praw fizyki.[/quote] rowniez stawiam na wyobraznie bo na rzeczywistosc juz dawno przestalem stawiac w tym kraju.Kiedys myslalem ze stopniowanie wysokosci mandatow uzaleznione od zeznania podatkowego stosowane np. w Finlandii jest w stanie zastopowac zapedy co poniektorych bezmózgowcow ale....chyba nie trzeba bacznego obserwatora aby zdac sobie sprawe ze jeszcze dlugo nie a potem nigdy.My to mamy chyba w genach ale jesli pomysl wymiany calych pokolen nie wypali :wink: to moze wypowiedziec wojne Finlandii ,nastepnie sie poddac i stac sie jej poludniowa biedna prowincją? ;-)

[ Dodano: Pią Paź 07, 2005 10:25 pm ]
cos mi cytowanie ciagu myslowego kolegi nie wyszlo :-)

Anonymous - 08-10-2005, 16:49

No to zacytuję precyzyjnie:
piotrmas napisał/a:
lamanie przepisow dziele na dwa. lamanie przepisow dla samego lamania (nie popieram) i lamanie przepisow z wyobraznia.

A w której z tych kategorii umieścisz łamanie przepisów bo są bzdurne, bo przeszkadzają szybko jechać, bo nie ma policji - ale łamanie robione bez wyobraźni, czyli tak jak to robią drogowi wariaci? Oni czytając Twój tekst myślą tak: łamię przepisy nie dla samego ich łamania, więc łapię się do kategorii drugiej - a więc jestem usprawiedliwony i mogę nadal jeżdzić tak jak jeżdżę. I to nazwałem propagowaniem.
I powtórzę jeszcze raz: każdy wariat drogowy uważa że jeździ "z głową", bo przecież on wcale nie jeździ w ten sposób by spowodować wypadek i by siebie lub kogoś innego zabić. On sobie po prostu z tego nie zdaje sprawy. Dlatego uważam że nie powinniśmy publicznie chwalić/usprawiedliwiać/uzasadniać łamania prawa bo to daje napęd wariatom.

Moominek - 10-10-2005, 10:20

Alek! Ale o której głowie Ty prawisz? Wariat to wariat i głowy nie ma. Są przynajmniej dwie kategorie łamaczy przepisów. Ci co robią to świadomie i bez rozważań przyczynowo-skutkowych oraz ci co łamią, łamanie analizą poprzedzając.
Rozważmy złamanie przepisu przejechania na czerwonym. Otóż łamacz kategorii I przeleci przez skrzyżowanie nie zwalniając. Łamacz kategorii II albo jedzie na czerwonym w prawo bez zielonej strzałki, albo przemyka cichaczem, zatrzymując się i upewniając, że nic nie jedzie, albo nie obserwują niebiescy.
Łamanie przepisu ograniczenia prędkości. Łamacz kategorii I pomyka z muzą na full, oparcie fotela prawie w poziomie i ledwo go zza kierownicy widać do pedałów pewnie też koniuszkiem adidaska nówka sztuka dotyka. Popiernicza nie bacząc na to, że za zakrętem coś może stac, a drogi nie zna. Łamacz kategorii II, nie stosuje się do ograniczenia ale i nie przekracza o 100% i tylko na znanej mu dobrze dordze, a przed zakrętem noga z gazu w pogotowiu do hamowania i nie robi tego tam, gdzie mogą dzieci czekać na autobus szkolny.

Owszem, zgadzam się, że chwalic łamaniem się nie powinno. Ale nie generalizujmy i nie nazywajmy każdego łamacza wariatem. Prawko mam 15lat i z perspektywy czasu mogę orzec, że owszem byłem wariatem jak miałem te naście, a potem dzieścia lat i niezłą zajawkę kiedy siedziałem za kółkiem mojego zajefajnego ś.p. PF126p. Młodość do łba strzelała. Obecnie jeżdżę z podobną intensywnością, jak kiedyś ale nie przeceniam zamiarów nad możliwości. Zdaję sobie sprawę, że reguła ograniczonego zaufania (również do samego siebie) powinna być naczelną na drodze. Za młodu też mi się wydawało, że nie przeceniam zamiarów nad możliwości i dzięki temu utrzymywałem znajomego blacharza-mechanika.
To tyle moich rozważań. A przepisy są i będą łamane dopóki nie zostaną rozsądnie połączone z drogową rzeczywistością...

piwkotom - 10-10-2005, 13:48

Tak a propos, to prawdziwe zagrozenie na drodze wyglada wlasnie tak:
Artykul: "Po co mu prawo jazdy?" Interia - 10.10.2005r
I sie pytam: co zamierza z tym zrobic nasza ukochana policja i wymiar sprawiedliwosci?
Mnie to przeraza to ze: no tak zlapalismy go dopiero 10 raz, mozna go puscic, juz na pewno niec takiego wiecej nie zrobi....

Anonymous - 10-10-2005, 20:44

Moominek napisał/a:
pomyka z muzą na full, oparcie fotela prawie w poziomie i ledwo go zza kierownicy widać do pedałów pewnie też koniuszkiem adidaska nówka sztuka dotyka.

Tak my sobie wariatów wyobrażamy, sądząc po ich jeździe. Równie dobrze i my jadąc szybko, ale "z głową" zostaniemy przez innych zakwalifikowani do grupy użytkowników nowych adidasów, a inni wariaci (ci "prawdziwi") widząc nas czują się usprawiedliwieni.

No i jakoś mi wyszło, że trzeba jeździć powoli. A wcale nie chciałem....

Karwoś - 10-10-2005, 20:49

No i oczywiście nic mu nie zrobią bo im sie nie chce, ale do człowieka który przekroczył prędkość o 8 na godzinę i ma inną rejestrację oczywiście dop... taki mandat że pamietał będzie niby do końca życia, a ten człowiek jest tak wkur.... że jak widzi policję zawsze przyspiesza bo ma ich gdzieś. Ale oczywiście policja prowadzi szeroko zakrojoną akcję poprawy wizerunku - śmiechu warte. Nie mówie oczywiście o wszystkich policjantach - ale nawet 1 taki psuje wszystko!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group