To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Kamilek i (jeszcze nie) mój Galant

kamilek - 15-03-2007, 19:38

Bazz napisał/a:
wszystko jest mozliwe, jakby nie było auto przez kilku mechaników juz na pewno przeszlo

No niestety...
Bazz napisał/a:
kazdy z nich jakies "slady" po sobie zostawił, a z jakoscią roznie bywało, także wszystkiego można się spodziewać.

Otóż to. Wczoraj zacząłem czyścić rdzę na podłodze bagażnika. Nie chciałem się za to zabierać, ale musiałem wyczyścić jedno miejsce. Jak je czyściłem, to zauważyłem, że dalej też jest rdza. No to zacząłem dalej czyścić, przecież jak już robię jedno, to przy okazji mogę zrobić drugie. I się niemile zdziwiłem: ta rdza idzie przez całą długość bagażnika, na łączeniu blach. Wżery, dziury itd. Ja wiedziałem, że auto było bite w lewy bok, ale nie sądziłem, że aż tak. Kielich amortyzatora był chyba klepany, a teraz rdzewieje. Niestety, nie jestem fachowcem, więc nie jestem w stanie określić, dokąd doszło uderzenie i gdzie była prostowana blacha podłogi bagażnika. Ale wiem jedno: zapowiada się ostra walka...

JaGrab3 - 15-03-2007, 23:27

Nie chcę straszyć ale czarna blacha to wygląda na korozję międzyziarnową, to znaczy że pojawia się korozja pomiędzy poszczególnymi ziarnami struktury - wynik taki materiał jest kruchy. No moge się mylić, może trzeba by jakims kwasem sprobować ...
kamilek - 18-03-2007, 11:37

Uff...wczoraj do ok. 1 w nocy pracowałem w bagażniku :) . Większość rdzy wyczyszczona, część pomalowana. Gdzie niegdzie blacha jest tak zgnita, że bez problemu śrubokrętem robiłem dziury na wylot :( . Niedobrze.
Kilka dni temu robiłem zdjęcia tego, co jest, więc zamieszczę kilka z nich:
- przód


- tył:



- drzwi:


- rynienka (a właściwie to, co z niej zostało), którą spływa woda:



Najgorsze jest to, że wzdłuż bagażnika, na łączeniu blach, rdza bierze zarówno górną część podłogi, jak i podwozie. A że kanału nie mam, to chciał czy nie chciał podwozie będzie rdzewieć dalej :( . Ale przynajmniej górę jako tako zabezpieczę.

Aha, i chciałbym się o coś zapytać: jak odkręcałem tylne lampy (już dawno temu), to pourywały się niektóre śruby mocujące ją. Tzn. odczepiły się od lampy i teraz nie będę miał jej jak przykręcić. Próbowałem je wsadzić na miejsce, ale nie chcą wejść. Młotkiem nie puknę, bo boję się, że popsuję lampe. Czy zna ktoś sposób na to, żeby wsadzić to na swoje miejsce?

Anonymous - 18-03-2007, 11:50

te sruby mocujace w lampach to zdaje sie na stale tam sa (a wlasciwie byly...), prawda?? jak da rade sprobuj delikatnie rozwiercic miejsca po srubach, same sruby wyczyscic i na jakis mocny klej to zrobic (mnie jeszcze nigdy nie zawiodl stary, poczciwy Distal dwuskladnikowy, nie wiem czy go jeszcze robia...), jakis poxipol moze czy cos. ja mialem urwana srube w blendzie, zrobilem j.w. no i trzyma!
Hubeeert - 18-03-2007, 11:55

kamilek napisał/a:
Aha, i chciałbym się o coś zapytać: jak odkręcałem tylne lampy (już dawno temu), to pourywały się niektóre śruby mocujące ją. Tzn. odczepiły się od lampy i teraz nie będę miał jej jak przykręcić. Próbowałem je wsadzić na miejsce, ale nie chcą wejść. Młotkiem nie puknę, bo boję się, że popsuję lampe. Czy zna ktoś sposób na to, żeby wsadzić to na swoje miejsce?


Rozwiercic?

Anonymous - 18-03-2007, 12:18

DELIKATNIE rozwiercic i pozbyc sie resztek plastiku ze srub, wlozyc na swoje miejsce i na klej!! kamilek pisal ze nie moze tego wsadzic na swoje miejsce wiec taki sposob wydaje mi sie najprostrzy no i wiem z wlasnego doswiadczenia ze skuteczny...
kamilek - 21-03-2007, 23:28

remkowsky, zrobię tak, jak radzisz. Zobaczymy, jak mi to wyjdzie.

Dziś wrócił do mnie alternator ;) . Bartek, jeszcze raz dzięki za jego naprawę :!: A Stanikowi dziękuję za transport mojej "przesyłki" ;) . Dzięki Wam jestem do przodu o jakieś...50 zł? No, na pewno coś koło tego :) . Dzięki :!:
Postaram się jutro go podłączyć, ale Galanta odpalę prawdopodobnie dopiero w weekend. Do tego czasu postaram się złożyć tył, ale wątpię, żebym się wyrobił...no, ale wierzyć w coś trzeba ;) .

Rafal_Szczecin - 30-03-2007, 21:29

co do galow, to ostatnio widzialem takiego, z pieknymi aluskami ( oryginalne 15' od gala rekina ) foto :



kamilek - 01-04-2007, 13:01

Heh, Rafał, Twoje zdanie powinno brzmieć innaczej:
Cytat:
co do galow, to ostatnio widzialem takiego pieknego, z aluskami ( oryginalne 15' od gala rekina ) foto
;) Galant pierwsza klasa. Widać, że zadbany. Kurde, szkoda, że gość nie chciał zamienić choćby słówka z Tobą. Jakbyś go jeszcze kiedyś spotkał, to spróbuj z nim zagadać. A nuż się uda?
Hm...tak sobie myślę...przeszukuję internet, często odwiedzam różne giełdy on-line, wchodzę na strony typu Allegro, przeszukuję rózne fora. Wszystko po to, by znaleźć jakąś kolejną zbłąkaną duszyczkę posiadającą Galanta E1x ;) No i nie powiem, jak na razie efekty moich poszukiwań są całkiem zadowalające. Po co to piszę? Otóz ostatnio zaobserwowałem, że ujawniło się całkiem sporo osób posiadających L200 i Protony. Osoby te ujawniły się dopiero w tematach dotyczących bezpośrednio ich aut. Założę się, że wcześniej przeglądały Forum, ale dopiero teraz postanowiły się ujawnić, bo dostały odpowiedni "bodziec", "impuls". Fakt, że wiele z nich ma na koncie raptem po kilka postów, może mniej, ale już sama świadomość, ze takie osoby w ogóle się pojawiły na Forum, jest bardziej niż zadowalająca. I tak do głowy mi przyszło...a może nie trzeba tak daleko szukać Galanciarzy? Może oni są bliżej, niż mi się wydaje? Przeglądają Forum, a ja nic o tym nie wiem? Może trzeba im dać jakiś pretekst do tego, żeby zarejestrowali się na Forum? A nuż ten Pan z Galanta sfotografowanego przez Rafała przegląda sobie teraz Forum i nic nie wie o tym, że jest tu taki jeden maniak Gali E1x? :mrgreen: Całkiem możliwe. I dlatego teraz wyjadę z taką prośbą do Was wszystkich, którzy to przeczytają:
Jeżeli Ty (lub Twój znajomy) jesteś posiadaczem Galanta E1x (1984-1987), proszę o kontakt ze mną!

Ciekawe, ile osób to przeczyta? :) . Jak nikt się nie zgłosi, to założę specjalnie do tego celu oddzielny temat, a co! 8) Zależy mi na tym, żeby nawiązać kontakt z jak największą ilością takich osób. A co z tego wyjdzie? Pożyjemy, zobaczymy... ;)

kamilek - 09-04-2007, 19:34

Lakierowanie to jednak trudniejsza czynność, niż mi się wydawało. Proszę spojrzeć: w poście w dnia 21.03 pisałem, że na dniach będę składał Galanta. I co? Zabrałem się za to dopiero dziś. Nie to, żebym przez te 2 tygodnie męczył się z lakierem. Aż tak źle to ze mną nie jest ;) . Ale z tydzień to mi się zeszło. Ciągle coś ścierałem, bo nie wyszło, i trzeba było robić od początku. Ale wreszcie pomalowałem. I dziś chciałem go poskładać. No, ale jak to w życiu bywa, nie obyło się bez kłopotów. Dziś tylko jeden, ale uniemożliwiający mi montaż pozostałych elementów: urwały się śruby od lamp. Wcześniej za radą Remkowsky'ego delikatnie rozwierciłem otwory, wszystko oczyściłem i zakleiłem Poxipolem. No i klops... Przykręcałem lampę i klej nie wytrzymał :( A taką miałem nadzieję, że do jutra poskładam tył. Ech... Teraz już kompletnie nie mam pomysłu na to, jak przyczepić te śruby do lampy...
Dobra, tydzień czasu męczyłem się z lakierem, a co wcześniej robiłem? Otóż bawiłem się szpachlą :) . Nie będę pisał, co i jak. Napiszę tylko - wszystkie dziury już są zaklejone/zaszpachlowane. Oczywiście wszystko zabezpieczone Brunoxem. Od wewnątrz pomalowałem wszystko Hammeritem, od zewnątrz podkładem jakimś i gitara. Powinno wytrzymać. Ale najbardziej jestem zadowolony z tego lakierowania :) . Jak tylko będę miał taką możliwość, to zrobię zdjęcia i się pochalę :mrgreen:
Aha, i muszę jeszcze o czymś napisać :lol: . W międzyczasie usuwaliśmy rdzę z (tfu tfu) Golfa (blee...) kolegi :D . Heh, cwaniak nabijał się z Galanta, że rdzewieje, a tu proszę - dwa razy młodsze auto i już próg do wymiany, a w wielu miejscach rdza wyłazi drzwiami i oknami :mrgreen: . Ciekawe, jak ten Golf będzie wyglądał, jak dobije do 20 lat :lol:

kamilek - 05-05-2007, 17:16

Uff...po ok. 10 miesiącach stania w miejscu (nie wliczając w to króciutkich przejażdżek po ulicy w nocy o północy, bez świateł, zderzaków i w ogóle bez niczego ;) ), po ok. 7 miesiącach ciągłej pracy "po godzinach" (znaczy się po szkole :) )...nareszcie jest. Oto mogę Wam zakomunikować, iż prace przy Galancie dobiegły końca. Tzn. zostały jeszcze drobne rzeczy typu umycie go czy zakupienie znaczka na grill itd), ale grubsze sprawy zostały załatwione. Galant został w miarę moich możliwości i umiejętności (a właściwie to ich braku ;) ) doprowadzony do stanu sprzed wypadku, a "przy okazji" to tu usunęło się rdzę, to tam się podprostowało błotniczek itd.
Od poprzedniego mojego posta minął prawie miesiąc. Co zatem aż tyle czasu robiłem, zważywszy na to, że w powyższym poście zapowiadałem, że niedługo będę składał Galanta? Na początku małe sprostowanie: w powyższym poście miałem na myśli dopiero tył auta. Za przód jeszcze wtedy się nie wziąłem. To po pierwsze. Po drugie: można powiedzieć, że chyba pierwszy raz w życiu bawiłem się lakierem w sprayu. I to ewidentnie było widać. Ciągle coś poprawiałem, źle odtłuściłem, zacieki porobiłem. Dlatego też lakierowanie zajęło mi sporo czasu. Po trzecie: złożenie auta po uderzeniu, w którym większość otworów poprzesuwała się o kilka mm/cm, nie jest wcale takim łatwym zadaniem. Wiele czasu zajęło mi rozwiercanie starych śrub, rozwiercanie otworów, żeby móc np. wyżej podciągnąć zderzak, późniejsze zabezpieczenie tegoż otworu itd. Także roboty było co nie miara. Praca do 1 w nocy przy Galancie to już dla mnie nic nadzwyczajnego :lol: . No, ale przejdźmy do rzeczy. Oto Galant w całej swojej okazałości:


Po prostu nic dodać, nic ująć :) . Galant - i wszystko jasne ;) .
Chociaż może słówko wyjaśnienia - widać, którą stroną był bity. Strzał był z prawej. Aczkolwiek po lewej też jest nierówna szpara, a to z tego powodu, że gwint w otworze w "nosku" uległ zniszczeniu na tyle, że nie mogłem bardziej wkręcić śruby. Stąd taka różnica między błotnikiem a noskiem. Nie mam większego gwintownika, a za słaby tam jest dostęp, żeby dać nakrętkę. Zatem chciał czy nie, ale szpara musi zostać :( . Zaś z prawej strony auta nie będę zwalał na gwint, bo tam jest dobry. Po prostu jestem amatorem i to widać od razu. Zabrakło umiejętności, żeby zrobić to na tip-top. Zresztą co ja będę mówił, załączę jeszcze 2 fotki i sami zobaczycie moją nieudolność:


I tak będę jeszcze kombinował, jak to ładniej "uformować" ;)


Pas przedni "trochę" się pogniótł. Tu: fragment, który najbardziej ucierpiał...


...oraz pas w całej swej okazałości ;)

Przejdźmy może teraz do tyłu auta, bo tam też wiele się działo :P .


Ale się odblaski świecą :)


A tutaj kolejny przykład mojego amatorstwa: szpara nierówna do potęgi. Tutaj już wcześniej było źle, ale jak ja się za to zabrałem, to efekty jakie są, każdy widzi...


No i rynienka, która była wcześniej tak pordzewiała, że cała woda lała się do bagażnika...


Dodam może jeszcze, że moim założeniem było jak najmniejsze wykorzystanie szpachli. Także tu, gdzie tylko się dało, prostowałem wszystko młoteczkiem, i tak "pukałem" aż do skutku ;) . Oczywiście szpachla była nieunikniona, ale im mniej, tym lepiej...
Muszę jeszcze powiedzieć, że tak naprawdę to Galant był już złożony kilka dni temu, ale ciągle miałem problem z cieknącymi lampami tylnymi. Kombinowania było sporo, niemniej żaden patent nie działał... No, ale jak powszechnie wiadomo, potrzeba matką wynalazków, i po dłuższym kombinowaniu już jest ok :)
W międzyczasie Galantowi wyczyściłem przednie reflektory. Nie zauważam jakiejś kolosalnej różnicy, ale jakaś na pewno jest...

No i to by było na tyle. I tak Galant będzie nadal stał, bo na chwilę obecną nikt nie ma prawa jazdy, poza tym auto nie ma przeglądu i ubezpieczenia. Z przeglądem będzie ciężko, bo hamulce coś opornie działają, a nie wiem, jak do tego się zabrać... Zresztą nawet, jakbym wiedział, to i tak bałbym się grzebać z tym, bo jednak hamulce to hamulce. Co jak co, ale one MUSZĄ być sprawne. Zatem chyba taka dłuższa przejażdżka Galantem nie będzie możliwa w najbliższym czasie :( . Ech, tak mi smutno...

Na zakończenie:

fotka, która najbardziej mi się spodobała. Do tego stopnia, że siedzi już sobie u mnie jako tapetka ;)

Dziękuję za uwagę
Pozdrawiam

Rafal_Szczecin - 05-05-2007, 17:34

heh Kamilek to jak to jest wkoncu ?
auto po uderzeniu caly czas stalo i nikt procz Ciebie nie mial zamiaru nim jezdzic prawda ?
co na to Twoi rodzice, ze wziales sie odbudowywanie samochodu ?
skoro piszesz, ze nikt nie ma prawka, to czy wczesniej samochodem tez jezdzila osoba bez uprawinen ? a ojciec ?
i na koniec chcialbym Ci pogratulowac pracy i zapalu i milosci jaka oddales przy przyrwacaniu misia do zywych . z tymi szprami wcale nie jest tak zle, widzialem juz kilkanascie samochodow, ktore wyjezdzaly od blacharzy z wiekszymi szparami .
jezeli auto mialoby jezdzic to przydaloby sie zrobic coz z tymi hamulcami, pojechac na przeglad, ustawienie swiatel ( co by nie oslepialy innych ) itp .

kamilek - 05-05-2007, 17:51

Rafal_Szczecin napisał/a:
auto po uderzeniu caly czas stalo

Auto cały czas stało. Co i raz (ale to rzadko) pojeździłem nim po swojej uliczce, ale dłuższych przejażdżek nie było.
Rafal_Szczecin napisał/a:
co na to Twoi rodzice, ze wziales sie odbudowywanie samochodu ?

Póki nie zacząłem wydawać kasy, to nic im nie przeszkadzało. Ale jak zacząłem kupować lakiery, podkłady itd. to zaczęli się przyczepiać. Nie, żeby mi bronili, ale niechętnie na to patrzyli... Ale w sumie na te rzeczy nie poszło dużo pieniędzy...
Zresztą ostatnio ciągle mówią o zakazie pracy przy samochodzie, bo przez ostatnie 3 miesiące pracowałem bez przerwy, do tego stopnia, że zawaliłem kilka przedmiotów w szkole. Co tu kryć: po prostu na naukę i odrabianie lekcji nie miałem/mam czasu, kiedy z dworu wracałem w przedziale 23-1 w nocy...
Rafal_Szczecin napisał/a:
skoro piszesz, ze nikt nie ma prawka, to czy wczesniej samochodem tez jezdzila osoba bez uprawinen ? a ojciec ?

Jeszcze w tamtym roku ojciec miał prawo jazdy. Lecz w okolicach wakacji zachciało mu się jeździć na rowerku... Nic w tym złego, gdyby nie to, że był pod wpływem... Po prawku zostało tylko wspomnienie :( Przynajmniej na najbliższe 3 lata :cry:
Rafal_Szczecin napisał/a:
przydaloby sie zrobic coz z tymi hamulcami

Tylko co?

Rafal_Szczecin - 05-05-2007, 18:04

nie wiem co jest z nimi nie tak wiec trudno mi tu o czyms mowic, moze poprostu wystarzczy rozebrac, przeczyscic, moze to byc stary plyn hamulcowy ,moze tez nalezy dobrze odpowietrzyc heble ,wymienic klocki, jest kilka mozliwosci , sprawciala guma itp

skoro auto ciagle stoi ( i bedzie stac )
to nie zastanawiales sie ( nie zastanwiali sie Twoi rodzice ) by go poprostu sprzedac ? ( no chyba ze ojciec bedzie nim jezdzic - naturalnie bez prawka bo i tak sie da, chociaz nie naklaniam do lamania prawa )

kamilek - 05-05-2007, 20:56

Z hamulcami to wiem, że z tyłu nie ma klocków (starte do zera), a poza tym tłoczki się chyba zapiekły (w każdym razie ciężko chodzą i nie odbijają do końca). Nie wiem, jak to ugryźć...
Rafal_Szczecin napisał/a:
skoro auto ciagle stoi ( i bedzie stac )

Mam nadzieję, że nie będzie stać. Planuję doprowadzić go do stanu, w którym bez obawy będzie mógł wyjechać na ulicę. Wtedy "zatrudni" się jakiegoś kierowcę i w drogę :) . Ba, że tak powiem, już mam potencjalnego kandydata :lol:
Rafal_Szczecin napisał/a:
to nie zastanawiales sie by go poprostu sprzedac ?

Heh, a co ja wcześniej pisałem? To auto jest mi tak bliskie, że za żadne skarby świata go nie oddam. Może i jestem głupi, ale nawet jakby ktoś mi oferował jakąś nówkę sztukę z salonu (i nawet dopłacał), to bym się nie zamienił. Po prostu czuję do tego auta tak ogromny sentyment, że nie oddam go i basta! Ma u mnie dożywocie.

Dziś chciałem jeszcze umyć Miśka. Miałem ogromną nadzieję, że lampy nie będą już przeciekać. Jakże się myliłem... :( . Nie dość, że lampy ciekną, to jeszcze przez każde drzwi leci woda do wnętrza :( . Ja już nie mam pomysłu, co z tym zrobić. Może mi ktoś pomóc? Czym uszczelnić lampy to wiem, ale jak się dobrać do uszczelek drzwi? Nie są pęknięte, wyglądają na dobre. Dlaczego zatem ciekną?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group