To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Galant - Ogólne - koniec galanta koniec problemow....

Anonymous - 06-04-2007, 19:20

moze i trafiła mi sie czarna owca ale to i tak mnie juz wyleczyło z mitsubishi... najgorzej w tym wszystkim boli to ze zaplaciłem wtedy dosc duzo za auto po drugie raz tyle wlozylem a zrobilem nim tylko 60000 w rok.... suma sumaru do bani...


teraz kupilem 300M i mam nadzieje ze bedzie duzooooooo lepiej....

[ Dodano: 06-04-2007, 19:25 ]
a powracajac do poloneza to bylo moje pierwsze auto i mam bardzo mile wspomnienia co do tego cudu polskiej motoryzacji... nigdy na trasie nie zawiodl i do geteborga dojezdzal za 150zl:) (bez promu oczywiscie):)

Anonymous - 06-04-2007, 21:36

Można i tak ja tam swojego wciąż odszykowuje i nienażekam jestem nawet zadowolony bo teraz wiem czym jeżdźe pozdrawiam
Anonymous - 06-04-2007, 21:44

maddj napisał/a:

teraz kupilem 300M i mam nadzieje ze bedzie duzooooooo lepiej....


oby tak bylo!!! :wink: ale pamietaj ze na podstawie jednego (niestety niemilego) przypadku nie mozna odrazu tak generalizowac ze mitsu sa do bani!! :? w samym klubie sa nas setki i podejrzewam ze wszyscy sa ze swoich aut zadowoleni!

Anonymous - 07-04-2007, 11:40

ja sie ostatnio lekko zawiodlem, najpierw alternator - 3mc dochodzenia do usterki, potem przeciekajaca szyba, nastepnie lozysko, teraz sie okazuje olej w automacie, wszystko by bylo ok gdyby sie to nie nalozylo w , ogolnie jestem zadowolony, jazda jest wysmienita, dynamika 6a13 rewelacja ale nie stawial bym tak wysoko mitsu w niezawodnosci, lepsze sa subaru, toyota, mazda, galant w statykach niezawodnosci tuv nie wypada rewelacyjnie
co do poloneza - tam sie tylko zawieszenie nie psuje, reszta to kompletna klapa
co do chryslera - szalu nima i napewno nie jest lepsze od mitsu, w srodku jeden plastik.

macia - 07-04-2007, 13:35

remkowsky napisał/a:
nie mozna odrazu tak generalizowac ze mitsu sa do bani!!

Właśnie. Musimy mieć bardziej obiektywne podejście do tematu. Osobiście znam wiele osób, które mają auta marek powszechnie uważanych za graty i nie narzekają. Na przykład znajomy ma espero od nowości, dba o niego tak, jak trzeba i nie miał żadnych usterek. Chodzi jak ta lala. Można kupić escorta i jeździć nim 5 lat nie dokładając złotówki i można kupić mitsu, który zrujnuje portfel. Zawsze jest to sprawa konkretnego egzemplarza i jego historii. Nie popadajmy w skrajności 8)

Anonymous - 07-04-2007, 18:49

Witam wszystkich po długiej przerwie w pisaniu na forum :roll:
Polonez zły duch polskiej motoryzacji!!
Zawsze można trafić na auto zadbane, serwisowane i jeździć nim bezproblemowo, albo kupić "super wypasioną" furę i stać wiecej w serwisie niż jeździć. Niestety obecnie większość chciałaby kupić samochód bardzo dobrze wyposażony w cenie poniżej 10000 PLN. Ja wolę zapłacić nawet więcej niż wynosi średnia krajowa, ale mieć spokój i pełne zadowolenie z samochodu.
Pozdrowienia

Anonymous - 08-04-2007, 18:28

no sentyment to ja tez mam tyle że do malucha - ale chcieć to juz nie za bałdzo heh,szkoda troszke że się tak przejechałeś i to na mitsu,ale rynek aut uzywanych jest bardzo śliski ,tak do końca nigdy nie wiadomo w co sie człowiek pakuje i jesli zabraknie szczęscia no ...wiadomo ,niech Ci słuzy nowy taksówek
Anonymous - 09-04-2007, 18:16

Wszystko zależy od auta na jakie się trafi. Choć nie można przyznać racji autorowi postu, że dostęp do części które nie są czysto eksploatacyjnymi nie jest za wesoły porównując z niemieckimi samochodami w podobnych rocznikach.
Krzyzak - 09-04-2007, 18:18

maddj, nie wiem jak 300m, ale sebring ma silnik Mitsubishi :P
Anonymous - 16-04-2007, 20:30

Witam. Miśka kupiłem w Holandi .Mija 2lata teraz wymieniłem wachacze .[ok40 tys.km auto było serwisow. do końca .Dużo za niego dałem ale on to odwzajemnia.I niech nikt nie wciska głupot ,że nasz kujawiak dobry[Polonez].O każde auto trzeba zadbać.Poloneza miałem nawet miał spowalniacze i spalał za 2 miśki. Tylko ja nie mieszkam w Kuwejcie i nie stać mnie na to cudo techniki polskiej. Pozdrawiam
jpr

Anonymous - 05-05-2007, 16:29
Temat postu: a ja jestem zadowolony (długi post)
Mój kolega niedawno po długich bojach sprzedał Astrę i dlatego dopisałem coś do starszego wątku.
Jeździłem poldolotem kilka lat i zawsze dojeżdżałem do celu, ale odkąd przesiadłem się na miśka - nikt mnie do kujawiaka nie przekona.
Konieczność napraw po wjechaniu w co większe warszawskie dziury nie zależy od marki samochodu ale od dziury. Powyżej pewnej wielkości dziury marka ma małe znaczenie wśród samochodów osobowych.
Rocznie robiłem 40k km (teraz trochę mniej będzie), niejednokrotnie osiągając średnią za całą trasę ponad 120 km/h (W-wa - Opole, W-wa - Inowrocław, W-wa - Chełm). Nic dziwnego, że coś trzeba zrobić w samochodzie eksploatowanym od 1997 r.
Oto lista tego co zrobiłem (oprócz klocków, oleju itp bo to wiadomo). Poza tym co niżej, nie robiłem NIC.
- amorki tył
- spawanie rurki od klimy - był wyciek.
- rozrząd kpl
- drążki, wahacze, stabilizatory itp.. - kazałem zrobić wszystko do czego mechanik miał jakiekolwiek wątpliwości, nawet jeśli nie trzeba było robić tego TERAZ.
- świece
- światła biksenon (to moja fanaberia ale nie żałuję, bo bardzo dobrze widać)
- wysprzęglik
- kpl filtrów i zestaw naprawczy instalacji gazowej BRC (nie było potrzeby ale w serwisie piszą o wymianie co ... km więc wymieniłem).
- antena od CB radia w otworze klapy bagażnika.
- opony (2 kpl: letnie/zimowe).

Czy to dużo gdy:
- kupuje się używany samochód z końca 1996r
- za stosunkowo niewielkie pieniądze,
- dość konkretnie śmiga nim po Polsce a w dodatku
- nie chcą go złodzieje?
Moim zdaniem nie.

Podobne awarie miał kolega z Astrą z roku 2004, po roku eksploatacji zrobił generalkę silnika, zaś Laguna z 2005 innego znajomego od nowości praktycznie co miesiąc stała w serwisie. To się nazywa różnica w jakości samochodu.
No i jeszcze jedno - kto dba, ten ma ;) .
Ja wolę włożyć kasę i jeździć pewnym samochodem. Wbrew pozorom to nie kosztuje majątku - trzeba tylko się wykazać zdrowym rozsądkiem w momencie kupna by nie kupić złomu i utrzymywać go w dobrym stanie cały czas. Ja po swojego miśka pojechałem z Warszawy pod Szczecin, zaś samochód przed zakupem oglądało dwóch zaprzyjaźnionych mechaników. Warto było. Skoro nadal jeżdżę miśkiem a nie sprzedałem go w cholerę to o czymś to świadczy.

Anonymous - 05-05-2007, 17:42

xpascal masz jakies foty tego auta?? strasznie mnie ciekawia te xenony!!! duzo Cie kosztowala przerobka?
Anonymous - 21-06-2007, 01:07

A ja potwierdzam, że Galanty to lipne auta. Niestety. Miałem sporo samochodów różnych marek i mam na tle czego porównywać. Mają swoje plusy, przedewszystkim rasowy wygląd, są dość ekonomiczne i dynamiczne ale na tym koniec. Kiepskie wnętrze (dotyczy głównie Gali poniżej 97r) i wysoka awaryjność zawieszenia dyskryminuje ten samochód jako niezawodny. Ja rówież dałem dużo kasy i kupiłem auto w niezłym stanie a jednak awari nie brakuje. Najgorsza z nich to pękniety korbowód. Dodam, że nie katuje aut bo mnie na to nie stac. W komorze silnika pojawia sie silna korozja i to nietylko na nadwoziu, ale też na śrubach, i innych elementach. Poza tym w testach zderzeniowych Galant wychodzi bardzo kiepsko-niczym hińska lipa. Taka jest niestety prawda. Auto które zawsze bede najlepiej wspominał to był moj niezawodny Ford Scorpio 2,9 V6 na automacie. Mimo ze mial 220tys. przebiegu wygladal jak z salonu. Byl do tego w najlepszym wypasie. Niestety w naszym pieknym kraju paliwo jest na wage zlota a on lubił troche spalic. I tak zaczela sie moja meka z Galantem... Pozdrawiam wszystkich!
czekoladka_1981 - 21-06-2007, 17:22

Pęknięty korbowód to przyczyna katowania przez twojego poprzednika, a ty tylko dokończyłeś jego dzieła.A co do awaryjności zawieszenia, jak kupuje się części made in china, lub temu podobne to skutki są opłakane. Też posiadam taki model już bardzo długo i powiem szczerze że jestem zadowolona bardziej niż z Laguny 3,0V6 którą też posiadam. :badgrin:
Anonymous - 21-06-2007, 23:36

Nie jestem laikiem wiec nie kupuje gowna. Tym bardziej rypie po kieszeni wydatek na oryginaly. Poza tym ktos z jakiegos powodu owe oryginaly wymienil prawda? Co do katowania jak wspomnialem mnie nie stac na katowanie. A poprzednik...hmm mogł mu wstawiac. Ale tak moze byc z kazdym autem. Zobaczcie na forum w tytule: potrzebny silnik, ktos miał identyczny problem. Dobre auto nawet gdy jest katowane nie pokaże "kopyta". Poza tym po innych elementach nie widac zeby bylo wstawiane, tzn przeguby, sprzeglo itp. Silnik tez nie mial zadnych negatywnych objawow.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group