To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Kamilek i (jeszcze nie) mój Galant

kamilek - 14-05-2008, 20:09

To sobie pojeździłem :( ... Gal znów stoi, bo coś się popsuło i prawie w ogóle nie jedzie, a za to hałasu robi jak za dziesięciu... A oleju to chyba pali więcej, niż benzyny :( Na postoju wystarczy chwilę utrzymać dosyć wysokie obroty, a za autem robi się niebiesko, śmierdząco i mokro (pod rurą). Jestem załamany :(
saphire - 15-05-2008, 21:12

Uszczelniacze pewnie poszły.
josie - 15-05-2008, 22:45

saphire napisał/a:
Uszczelniacze pewnie poszły.


Uszczelniacze nie powodowałyby hałasu.
Niestety silnik raczej kaput

kamilek - 16-05-2008, 00:28

Ojj ojj, bardzo mi się to nie podoba :( Ale wiesz, silnik nie robi hałasu jako takiego, bo chodzi normalnie, cicho. Problem w tym, że przy wkręcaniu na obroty jakiś dziwny hałas się z niego wydobywa, takie rzężenie, i niby jest to zależne od obrotów, ale jednak nie do końca...zresztą opisałem to tutaj, proszę, jeśli możesz, rzuć okiem i powiedz, co to może być:
http://www.mitsubishi-gra...p=307800#307800

Uszczelniacze ponoć "kopcą" przy odpalaniu zimnego silnika, a przy gazowaniu go nic. A u mnie jest odwrotnie - przy odpalaniu i na zimnym silniku nic, dopiero na rozgrzanym tragedia...

saphire - 16-05-2008, 07:44

Mnie w Corsie nie kopciło wcale ale za to oleju ubywało mocno - po wymianie uszczelniaczy (gumeczki + uszczelka razem kilkanaście złotych) przestało ubywać oleju. Gumeczki były twarde jak kamień. Koszt to niewielki a warto spróbować zanim zaczniesz jakieś większe kombinacje.
wichura1 - 16-05-2008, 15:50

Uszczelniacze nie dymią na wysokich obrotach, tylko przy ruszaniu i ewentualnie jak się stoi w korku. No i jeszcze rzężenie, więc to raczej silnik się kończy.
Hugo - 17-05-2008, 10:33

saphire napisał/a:
Mnie w Corsie nie kopciło wcale ale za to oleju ubywało mocno
Musiał kopcić, ale jak nie widziałeś (podczas jazdy). Cudów nie ma.
kamilek napisał/a:
A u mnie jest odwrotnie - przy odpalaniu i na zimnym silniku nic, dopiero na rozgrzanym tragedia...
Pierścienie, tuleje cylindrów, chyba silnik kaput.
saphire - 17-05-2008, 13:12

Nie kopciła bo i aż tak ostro to tego oleju nie brała - sprawdzałem sadzając kumpla za kółko i jeździłem przed nim więc może mało brała albo kat to dopalał - piła gdzieś jakieś litr na 3tys km w trasie po Chorwacji ale po wymianie uszczelniaczy to prawie w ogóle przestała olej brać tak że od wymiany do wymiany mieściła się w max-min. :biggrin:
kamilek - 17-05-2008, 20:04

Po odkręceniu korka wlewu oleju dosyć mocno dmucha powietrze. Czy to już koniec? :(
saphire - 17-05-2008, 23:30

Przedmuchy przez uszczelniacze zaworowe/prowadnice? A co z odmą - jest drożna?
kamilek - 10-09-2008, 12:25

Długo nic tu nie pisałem. Galant jest w coraz gorszym stanie (wiadomo, stoi, nie jeździ, więc się psuje...). Przed chwilą zrobiłem sobie krótką przejażdżkę po swojej ulicy. Szczerze mówiąc, w tej chwili bałbym się wyjechać nim na ruchliwą ulicę ze względu na jego stan techniczny. Silnik, zawieszenie, hamulce, blacha, wszystko (i jeszcze więcej) do zrobienia. Bez sensu, wkładać tyle kasy w ponad 20-letniego trupa, lepiej go zezłomować, po co się w to pchać. Ale...przeczytajcie sobie jeszcze raz jego historię, a może zrozumiecie moją decyzję, która brzmi....tak, łatwo było się domyślić :) REANIMACJA!

Ale najpierw trzeba to jakoś zaplanowac. Zanim nie skończę tego @#$%^&! liceum, dysponuję tylko funduszami, które zbierałem od czasów komunii :P Może 1,5 tys. się uzbiera, choć można też się zapożyczyć u znajomych :) Powiedzmy, że dysponuję (tjaa...) kwotą 3 tys. Do zrobienia napewno w pierwszej kolejności silnik. Szlif cylindrów, być może nowe tłoki, napewno nowe pierścienie, panewki i co tam jeszcze się wymienia. Głowicy nie ruszam, tylko uszczelniacze do wymiany. Oczywiście jak silnik, to i rozrząd do roboty. Napewno do zrobienia są hamulce (ale myślę, ze sam sobie z tym poradzę), oczywiście klocki do wymiany i nie wiem, czy tarczy też nie zmienię. Łożyska w tylnych kołach do wymiany. I myslę, że zrobienie tego pozwoli mi pojeździć Galem z rok-dwa, czyli do momentu, aż sam sobie nie wypracuję jakichś $$$ na naprawy. I teraz chciałbym poprosić kogoś bardziej obeznanego w temacie o podpowiedzenie mi, czy o czymś ważnym, a mającym wpływ na bezpieczeństwo tudzież bezproblemową eksploatację nie zapomniałem, oraz o oszacowanie ewentualnych kosztów tych zabiegów. Zmieszczę się w 3 tysiącach?

W dalszych planach będzie właśnie zrobienie blachy (najważniejsze, że podłoga i podłużnice są zdrowe), zawieszenia (lewy tył trochę "siedzi" w porównaniu do prawej strony, ale chyba można tak jeździć bez ryzyka? Czy może się stać nagle tak, że sprężyna mi pęknie i Galant wraz ze mną wyląduje w rowie albo na jakimś drzewie?), skrzynia biegów (ładnie chodzi, tylko przy rozgrzanym silniku na R i N coś tam "szura", jakby jakaś tarcza (?) ocierała o drugą. Nie wiem, dlaczego mam takie skojarzenie...), wydechu (wygląda jak sitko) i wielu innych rzeczy, o których zapomniałem, ale teraz tylko te najważniejsze wymieniłem.

Ile to wszystko może mniej-więcej kosztowac?

Ach, i zapomniałbym o najważniejszym. Trochę mi głupio, ale zapytać chyba nie zaszkodzi... Czytam sobie co i raz na Forum, jak to "mechanicy" zamiast naprawiać, psują, i nie chciałbym oddawać Gala w ręce takiego kogoś. Ba, ze względu na redukcję kosztów w ogóle nie chciałbym oddawać auta do mechanika. Ale sam niestety wszystkiego nie zrobię. Czy...mógłbym liczyć na pomoc kogoś z Was? Poważnie pytam. Wiem, że to głupie, ale czy ktoś z Was znalazłby czas, miejsce i chęci do pomocy w naprawie Galanta? A zwłaszcza przy silniku, bo do tego się nawet sam nie zabieram ze względu na brak odpowiedniego miejsca, narzędzi i umiejętności... Czas "akcji" - dowolny. Może być za miesiąc, może i być za pół roku, i za rok. Ja się podstosuję. Tylko czy będzie ktoś, kto zaoferuje swą pomoc?

Tak, teraz, na koniec, możecie już na mnie pobluzgać i powiedzieć mi, jaki to głupi jestem, że chcę w niego pakować kasę, jestem na to przygotowany, śmiało. Ale coś mi się wydaje, że decyzji mimo wszystko nie zmienię...

wojtas20 - 10-09-2008, 13:48

Twoja historia jest bardzo ciekawa, wkładasz całe serce w to auto i będę trzymał kciuki za
Ciebie. Co do kosztów, hmm trudno mi powiedzieć czy 3tys pln wystarczy, obawiam się że
raczej nie. Fajnie by było jakby Ci ktoś pomógł odpicować to auto, pamiętaj jednak żeby nie dawać go w nie odpowiednie ręce bo nie dość że będą Cię naciągać to jeszcze spartaczą Ci robotę. :roll:

rosomak1983 - 11-09-2008, 23:58

Hmmm.. to rozumiem ze juz go nie sprzedaż i jako zabytek pozostanie w rodzinie... POWODZENIA jestes dziwakiem (pozytywnym) :axe: :axe: :axe:
Maretzky85 - 12-09-2008, 09:15

Hejka, ja Ci bardzo chętnie pomogę w miarę możliwości i dostępnego czasu. Mi remont wyszedł prawie 2 tysie. Wszystko robiłem sam, albo z ojcem.
Ja tam Cię rozumiem z tym Galem, podobna historia jak u mnie, też już wsadziłem w 20 letniego trupa kupę kasy, ale jestem zadowolony :D Jak będziesz zainteresowany pomocą to pisz na PW :)

kamilek - 08-10-2008, 14:36

To ja tak jeszcze tylko chciałem powiedzieć, że rodzice zafundowali mi na 18-nastkę prawko (skąd oni wzięli na to kasę? :shock: ), i już legalnie śmigam sobie Galem :wink: Stał 2 lata niejeżdżony, to go trzeba trochę rozruszać. Co mnie zdziwiło, po pokonaniu paruset km kopcenie zmniejszyło się, oraz odzyskał moc (nie do końca, ale jednak lepiej "idzie" niż jeszcze niedawno). Niemniej jednak remoncik będzie potrzebny, bo oleju to bierze za dwóch, a hałasuje za dziesięciu...

A sprawa remontu w toku...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group