Forum ogólne - Koniec z tanimi samochodami?
Jackie - 14-06-2006, 11:48
Krzyzak napisał/a: | mogła kupić nowe ML z salonu, ale wolała przeznaczyć na nie 60 tyś i kupić kilkuletnie |
Ja mówię o sytuacji, w której bez wyrzeczeń mogła sobie kupić nowe auto a świadomie wybrała uzywane.
Generalnie, kochani spróbujcie przyjżeć się, jak ten cały proceder wygląda od kuchni... Laweciarze płacą starszne łapówki, nie płacą podatków i oszukują na cenach samochodów. Nie ma w tym nic dobrego. Ceny nowych aut spadną jeżeli zxmniejszą się obciążenia importerów. To PEWNE. Być może wtedy okaże się, że wielu z Was będzie mogło sobie pozwolić na nowe auto a ich wartość nie będzie spadała w tak straszny sposób. Z resztą i tak większość z Was jeździ samochodem więcej niż 3 lata a wtedy mówimy już o wartości użytkowej a nie finansowej.
Takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam
Krzyzak - 14-06-2006, 12:12
Jak tak patrzeć, to za 60 tyś mogła sobie kupić nowe auto - bez wyrzeczeń (np. Lancera).
Jacku - ceny nowych aut nigdy nie spadną o taką kwotę - bo musiałyby kosztować po 20 tyś (za np. wspomnianego Lancera), żebym je kupił. Albo pensje by musiały wzrosnąć do 8-10 tyś netto miesięcznie - tak, aby wspomniany Lancer stanowił równowartość półrocznych zarobków - jak to jest we wspomnianych krajach kapitalistycznych (czytaj usa).
A dlaczego Lem miał Merca 123? - bo przy nowym nie mógłby tak bezkarnie majstrować.
akbi - 14-06-2006, 12:13
Jackie napisał/a: | Ja mówię o sytuacji, w której bez wyrzeczeń mogła sobie kupić nowe auto a świadomie wybrała uzywane. |
Tutaj się zgadzam z Jackie, jak by mnie było stać na nowy samochód to bym sobie własnie kupił takie EVO IX ... no niech na początek będzie chociaż swykły Lancer 2,0 sport, a nie oszczędzał kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy, aby kupić używany.
Problem tylko taki - aby mieć kase na ten nowy
Jeszcze raz powtórzę, jeśli ktoś chce zmieniać przepisy to niech zmienia, ale tak, aby po nich większą liczbę osób było stać na lepszy (nowy, lub nowszy) samochód z mniejszą stratą dla Państwa i większą korzyścią dla dealerów. Bo taka tylko zmiana jak jest opisana na początku, to doprowadzi nas tylko do tego, że na naszych Polskich dziurawych drogach, będzie jeździło jeszcze więcej starych szrotów.
roch_27 - 14-06-2006, 13:14
Można kupić sobie nowe, jednak dużo się traci na tym a także wydaje nieziemskie pieniądze na zachowanie gwarancji czytaj przeglady u dealera.
Przykład mojego ojca- nowka Ford Mondeo 2.0 TDCI kosztował w 2003 blisko 90 tys. Teraz około 45-50 tys.
Jedyny plus to, że ma się nowe, nieużywane auto z wspomnianą gwarancją.
Anonymous - 14-06-2006, 13:46
roch_27 napisał/a: | Można kupić sobie nowe, jednak dużo się traci na tym a także wydaje nieziemskie pieniądze na zachowanie gwarancji czytaj przeglady u dealera.
Przykład mojego ojca- nowka Ford Mondeo 2.0 TDCI kosztował w 2003 blisko 90 tys. Teraz około 45-50 tys.
Jedyny plus to, że ma się nowe, nieużywane auto z wspomnianą gwarancją. |
a 50% poszło w pi.....
ja mam SS 2003 i juz się boje jak go bedę sprzedawał jak 30 wezmę to bedzie prze-git
STRUSIU - 14-06-2006, 14:11
roch_27 napisał/a: |
Przykład mojego ojca- nowka Ford Mondeo 2.0 TDCI kosztował w 2003 blisko 90 tys. Teraz około 45-50 tys. |
Jak kogoś stać na stratę 40-60% inwestycji jaką jest samochód to bardzo proszę.
Średnio tyle się traci w ciągu 3 lat na nowym samochodzie.
Osobiście nie kupił bym nowego samochodu - nie stać mnie.
szczeslaw - 14-06-2006, 14:44
Z jednej strony rozumiem Jacka jako dealera. Ale z drugiej strony... DO JASNEJ CHOLERY NIE TĘDY DROGA! Opodatkowanie czegokolwiek na takim poziomie jak planują NIGDY nie przyniesie żadnych korzyści dla KOGOKOLWIEK. Firmy motoryzacyjne i dealerzy w Polsce bardziej skorzystaliby na obniżeniu cen części zamiennych i serwisu niż na BLOKOWANIU importu używanych samochodów. Większa ilość samochodów zwiększa także ilość POTENCJALNYCH klientów serwisów. Także ASO. Warunkiem są tylko normalne ceny. Przecież na całym świecie zarabia się na serwisie a nie na sprzedaży.
Inną sprawą jest kwestia poruszana już wielokrotnie - większości ludzi kupujących importowany samochód nie stać na kupno nówki w salonie. I nie jest to wina przepisów, dealerów czy nawet importerów. Jest to wina SOCJALIZMU objawiającego się między innymi takimi durnymi ustawami jak ta tutaj omawiana.
Te importowane samochody należy potraktować w wielu przypadkach jako narzędzia umożliwiające wielu osobom pracę, a tym samym rozwój gospodarczy kraju. I dopiero ten rozwój może spowodować wzrost sprzedaży nowych samochodów.
Ale do wzrostu potrzebne są normalne, wolnorynkowe warunki a nie socjalizm, wysokie podatki i zakazy!
Jeżeli chodzi o szarą strefę. Jakoś 3 lata temu naprawiałem samochód po dzwonie. W legalnie działającym, płacącym podatki warsztacie, który wystawił mi normalną fakturę VATowską. I co? I od 3 lat nie mogę dojść do ładu z samochodem po, mówiąc krótko i dosadnie, spier.....ej naprawie! Niestety - autka się nie pozbędę z przyczyn "pozaracjonalnych" a sytuacja finansowa nie pozwala mi na wstawienie go do serwisu i powiedzenie "panowie zróbcie to tak jak ma być" - to by sporo kosztowało. Dlatego krok po kroku doprowadzam furę do stanu takiego jaki być powinien. Teraz robię to u mechanika "prywatnie" (czyt. w szarej strefie) i jestem z niego baaaaaaaardzo zadowolony. Dużo bardziej niż z "legalnych" serwisów. Zamierzam też wybrać się do blacharza pracującego w "szarej strefie" bo wiem, że jest dobry.
I na koniec. Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na jedno absurdalne sformułowanie użyte przez Jacka? A mianowicie "budżet państwa traci". Jacku mylisz się bardzo! Budżet państwa nie traci - po prostu ZARABIA MNIEJ NIŻ MÓGŁBY ZAROBIĆ. Umówmy się, że jeżeli ktoś miałby zapłacić akcyzę od pełnej kwoty a nie od tej na umowie, to kupiłby tańszy samochód. Budżet zarobiłby tyle samo, ale klient jeździłby gorszym samochodem. Jeszcze raz powtórzę - BUDŻET TRACIĆ NIE MOŻE. Może tylko zarabiać mniej niż by się dało wycisnąć z obywatela.
Równie dobrze ja mogę powiedzieć, że tracę bo np. nie ma nakazu oddawania komputera na przegląd do serwisu raz na pół roku. Ale ja przez brak takego uregulowania NIE TRACĘ - ja po prostu zarabiam mniej, niż gdyby ono obowiązywało.
Leppe - 15-06-2006, 08:07
Szczesław ma rację dealerzy powinni zająć się servisem jak sprzedają autko to niech je potem prowadzą w servisie, tylko kogo na to stać skoro wymiana oleju kosztuje trzy razy tyle ci w servisie (oczywiście legalnym) stojącym 200 metrów dalej. Taki mały przykład jak kupiłem mojego Lancerka zadzwoniłem do Mitsu na ul.Wedmanową aby dowiedzieć się ile kosztuje wymiana paska rozrządu wyszło jakieś niecałe 1000zł, podziękowałem i wymieniłem za trzysta parę oczywiście części od Japaneze i legalny servis. Gdyby ceny servisu były normalne napewno ilość klientów w waszych salonach kilkakrotnie by się zwiększyła ale jak się bierze 500zł za podłączenie do komputera i stwierdzenie usterki patrz salon Mitsu na Limanowskiego no to jak można mieć ruch w interesie za te pieniądze to ja w innym servisie usunę tę usterkę Jacku ja nie wiem czy w moim mieście są tak chore ceny w servisach Mitsubishi czy tak jest w całej Polsce ale jeśli tak jest w całym kraju to maże warto pomyśleć nad obniżeniem cen za usługi servisowe bo skoro temu przysłowiowemu wersztatowi (podkreślam legalnemu) który stoi 200 metrów dalej się opłaca naprawiać to czemu nie wam.
Anonymous - 15-06-2006, 09:16
Jak wprowadzą tak wysokie opłaty to znowu ludziom zacznie sie opłacać naprawiać samochody rozbite (np zespawac 2 samochody w jeden co było nagminne w latach 90) Zdecydowanie poprawi to bezpieczeństwo na naszych drogach.
Zwiększy sie napewno kradzież samochodów w Polsce.
Moim zdaniem jest to idiotyczne wprowadzać takie durne opłaty.
A jeśli chodzi o zakup nowego samochodu to niestety nie kazdego stać na nowy.
Takie coś jest dobre, ale niestety nie na nasze zarobki.Jak przeciętny człowiek zarabia ok 1500zł, chciał by sobie kupić zwykły najtańsdzy samochód za ok 25tyś złotych(o ile takiego mozna kupić) to musiał by pracoować na niego kilka lat móc odłozeć sobie na niego.
Karwoś - 16-06-2006, 21:52
Dla mnie w Polsce samochody nowe są za drogie i już - mogłyby być co najmniej 20% tańsze a i tak by się na nich zababiało. Widać to po promocjach jakie teraz są - nawet 20000 zł tańsze samochody - i co - na takich już się nie zarabia?? - zarabia i to dużo.
Dopóki samochody nowe będą tak drogie nigdy nie będzie na nie stać przeciętnego zarabiające grosze ( w porówaniu z tym z zachodu) Polaka. A jak nie nowy to używany - w końcu czymś jeździć trzeba.
Hubeeert - 16-06-2006, 22:00
Karwoś napisał/a: | zarabia i to dużo |
Widzisz Karwoś zależy kto - dealer raczej niedużo a producent i tak wychodzi na +
Anonymous - 16-06-2006, 22:08
Ej Panowie. A nie myśleliście, że ten nowy podatek może się okazać tak samo lewy i niezgodny z prawem unijnym jak nasza akcyza?
Przecież założenie i skutek jest ten sam: opodatkować znacznie wyższymi kwotami samochody używane sprowadzane z krajów Unii względnie zatrzymać ich sprowadzanie.
Przecież to naruszenie swobód wspólnego rynku.
Coś czuję, że będzie nowa heca.
szczeslaw - 16-06-2006, 22:30
To nie takie proste. Podatek ekologiczny obowiązuje już w paru krajach. Oczywiście jego forma jak i wysokość są różne, ale ogólna zasada taka sama. I UE nie ma nic przeciwko.
Założeniem podatku ekologicznego (w Polsce) jest oczywiście ograniczenie importu, ale z punktu widzenia prawa nie ma tutaj dyskryminacji i sztucznego ograniczania imoprtu. Jest to podatek płacony od wszystkich samochodów przy ich pierwszej rejestracji w kraju, a że starsze samochody "bardziej trują" to i podatek jest wyższy. I tyle. Dlatego ten podatek może niestety przejść.
Ehhhhhhh żeby tak dało się skrzyknąć całe społeczeństwo tak, żeby przez miesiąc np. nikt nie zapłacił żadnego podatku - może by w końcu któryś tam na górze pomyślał, że już dawno przekroczyliśmy punkt nasycenia krzywej Laffera i podnosząc podatki i wprowadzając nowe, rujnują tylko gospodarkę i budżet...
Anonymous - 16-06-2006, 22:43
Akcyza też jest pobierana od każdego pojazdu (także tych sprzedawanych przez dilerów). Tak samo ma być z podatkiem ekologicznym.
Problem w tym, że wyższe stawki będą odnosić się wyłącznie do samochodów używanych sprowadzanych z Unii, bo na te używane sprzedawane w kraju podatku nie nałożą.
Nie znam się dobrze na tych sprawach ale wygląda mi to na próbę obejścia unijnych zakazów.
Zobaczymy co zrobią nasi pomysłowi rodacy.
szczeslaw - 17-06-2006, 00:50
Czaqu napisał/a: | Nie znam się dobrze na tych sprawach ale wygląda mi to na próbę obejścia unijnych zakazów. |
Jest to oczywista próba obejścia unijnych przepisów.
Czaqu napisał/a: | Problem w tym, że wyższe stawki będą odnosić się wyłącznie do samochodów używanych sprowadzanych z Unii, bo na te używane sprzedawane w kraju podatku nie nałożą. |
To nie tak. Podatek ekologiczny będzie pobierany TYLKO przy PIERWSZEJ rejestracji W KRAJU. Dlatego używany samochód krajowy nie zostanie objęty tym podatkiem, a importowany owszem. Wysokość składki zależy od normy spalin EURO i pojemności silnika. Import samochodu spełniającego ostatnią normę EURO będzie tak samo opłacalny jak kupno samochodu w salonie (jeżeli chodzi o podatek). Nie będzie się opłacało importować samochodów starych (czyli tych najpopularniejszych - TANICH).
I jeszcze raz powtórzę: podatek ekologiczny obowiązuje już w niektórych krajach UE. Dlatego jeżeli ETS zakwestionuje podatek ekologiczny u nas, będzie to oznaczało nierówne traktowanie krajów członkowskich i pojawi się większy problem, niż tylko import używanych samochodów. Dlatego obawiam się, że ten podatek ma szansę przejść i nie być kwestionowany przez unię.
|
|
|