MitsuManiaki.com - Czy Mitsumaniaki mówią "Stop wariatom drogowym!"?
Anonymous - 08-09-2005, 13:15 Temat postu: Re: Czy Mitsumaniaki mówią "Stop wariatom drogowym!&quo za!
Krzyzak - 08-09-2005, 13:27
Oba opisane przypadki nie są dobre:
1. włączający się do ruchu musi uważać, żeby nie spowodować wypadku - jeśli wjedzie zgodnie z przepisami, to nie stwarza zagrożenia; tu zagrożeniem może być w....nie ludzi stojących w korku i łamanie przez nich przepisów włączania się do ruchu
2. podobnie jak wyżej - to jadący z tyłu TIR jest zagrożeniem - nie Ty czekający na czerwonym; jadąc przepisowo (mam na myśli nie tylko prędkość ale i dystans od poprzedzającego pojzdu, tak aby w każdych warunkach wyhamować itd.) nie powinien stwarzać zagrożeni.
Oba przypadki są popisem mniejszej lub większej bezmyślności w konstrukcji skrzyżowania i przepływie ruchu a nie tego o co prosiłem.
Shovel - podobnie z Twoim przykładem - ograniczenie do 40, próbują jechać 50 - jednak nieprzepisowo.
Student - 08-09-2005, 13:42
To i ja coś napiszę bo do ŚWIĘTYCH nie należę. Dla mnie ta cała akcja to pic na wodę fotomantarz, ja mam w D...e to że nia włączam kierunków przy zmianie pasa a dla czego bo jeżeli go nie włączyłem to znaczy że nikogo za mnę nie było albo był 300-400m za mną, dla mnie ważne jest to aby zniknęli ludzie którzy wyprzedzają pasem dla skręcających w prawo lub w lewo, wypzredzający na wysepkach dla autobusów, wyprzedzający poboczem odciętym linią ciągłą cwaniaków w korkach którzy walą prawą a potem się wciskają na pas aby dalej bo ja jestem pierwszy a barany stoją w korku. Chodzi mi o to że każdy powinien zdawać sobie sprawę z tego jakie wykroczenie popełnia, jak nie włączyłem kierunkowskazu to powinienem zdawać sobie sprawę z tego że stważam zagrożenie, przekraczam prędkość nie mam pretensji że mnie zdjęli na suszarę.
A teraz przykłady :
Jak co dzien wracając z pracy wpadam na Grota z Wisłostrady i co mam pewną moc więc się włączę i nie zablokuję nikogo ale co dalej wskakuję na 3 pas i co widzę cignie gościu skrajnym lewym ok. 120-140km niech jedzie nie będą go blokował, ten przelatuje obok mnie wyprzedza JA w tym momencie jestem w fazie przyśpieszania czyli mam ok. 80km i co gościu robi wpier...a sie na moj pas potem na następny, o k...a on z Legionowa śpieszy się do domu bo mu żona L...i jeszcze nie zrobiła i co się dzieje na moście wszyscy po heblach dobrze jak jeden drugiemu w tyłek nie wjedzie, odrazu robi się korek chwilowy ale zanim wszyscy znowu złapią rytm to już jest ciasno, a co na to gościu już jest na Modlińskiej zęby cieszy że on Cwaniak jedzie a reszta stoi. Takie sytuacje to narmalka i codzienność więc bogu dziękuję że codziennie wracam do domu i dzieci widzę.
Zauważcie że nigdzie nie napisałem że jechałem zgodnie z przepisami bo się nie da przez takich baranów. Pokory ludzie trochę i zacznijcie sprzątać u siebie a nie u innych.
Nie byłem na zlocie ze względu na urodziny małej ale jak czytałem wasze wypowiedzi to podzielam zdanie Huberta scyzor się otwierał jak zapiep.......e do domu co poniektórzy poboczem. NIe piszę że nie macie umiejętności ale może ktoś za wami ich nie miał.
Sam jeżdżę szybko nawet za szybko, podobno dobrze ale wiem kiedy łamie przepisy i kłade głowe katu.
Jackie - 08-09-2005, 15:02
Student napisał/a: | Sam jeżdżę szybko nawet za szybko, podobno dobrze |
Podobnie ponoć jeździł Senna i kilku innych....
Panowie!
Nie rzecz w tym, żeby jeździć 50km/g bo się nie da ale mamy niepowtarzalną okazję, żeby pokazać, że pomimo samochodów ogólnie uznawanych za sportowe lub usportowione, każdy z nas ma tyle oleju we łbie, żeby nie ryzykować. Z resztą przejazd Matejki i Hubeeerta "na czas" już dał do myslenia kilku naszym. Kochani, fakt jest jeden - liczba wypadków ciągle rośnie, drogi mamy coraz gorsze za to naciągnieto do nas już 2miliony TRUPÓW, które o geometrii słyszały "za nowości". Akcja nie ma nikogo piętnować ani na siłę uczyć kogoś jeździć - ale UŚWIADAMIAĆ, że jest problem i wcale nie taki mały jakbysmy chcieli. Cholera, w końcu idiota na drodze może spotkać także Was albo co gorsze Waszych bliskich!! Pomyslcie o tym a nie o usprawiedliwianiu własnych "wyczynów" bo takie wytłumaczenie, podobnie jak alkoholik, zawsze znajdziecie....
Pozdrawiam
Anonymous - 08-09-2005, 15:05
Jackie napisał/a: | Student napisał/a: | Sam jeżdżę szybko nawet za szybko, podobno dobrze |
Podobnie ponoć jeździł Senna i kilku innych....
Panowie!
Nie rzecz w tym, żeby jeździć 50km/g bo się nie da ale mamy niepowtarzalną okazję, żeby pokazać, że pomimo samochodów ogólnie uznawanych za sportowe lub usportowione, każdy z nas ma tyle oleju we łbie, żeby nie ryzykować. Z resztą przejazd Matejki i Hubeeerta "na czas" już dał do myslenia kilku naszym. Kochani, fakt jest jeden - liczba wypadków ciągle rośnie, drogi mamy coraz gorsze za to naciągnieto do nas już 2miliony TRUPÓW, które o geometrii słyszały "za nowości". Akcja nie ma nikogo piętnować ani na siłę uczyć kogoś jeździć - ale UŚWIADAMIAĆ, że jest problem i wcale nie taki mały jakbysmy chcieli. Cholera, w końcu idiota na drodze może spotkać także Was albo co gorsze Waszych bliskich!! Pomyslcie o tym a nie o usprawiedliwianiu własnych "wyczynów" bo takie wytłumaczenie, podobnie jak alkoholik, zawsze znajdziecie....
Pozdrawiam |
a jak tak to co innego
ps:
Dwie -wozem jestem
wichura1 - 08-09-2005, 15:28
gumas_72 napisał/a: |
a jak tak to co innego
ps:
Dwie -wozem jestem |
Dwie? Nie. Jedną, wozem jestem.
Tacy kozacy, których nic nie rusza. Najczęściej się załamują, po zabiciu kogoś na drodze.
Moominek - 08-09-2005, 16:05
Krzyzak napisał/a: |
1. włączający się do ruchu musi uważać, żeby nie spowodować wypadku - jeśli wjedzie zgodnie z przepisami, to nie stwarza zagrożenia; tu zagrożeniem może być w....nie ludzi stojących w korku i łamanie przez nich przepisów włączania się do ruchu
2. podobnie jak wyżej - to jadący z tyłu TIR jest zagrożeniem - nie Ty czekający na czerwonym; jadąc przepisowo (mam na myśli nie tylko prędkość ale i dystans od poprzedzającego pojzdu, tak aby w każdych warunkach wyhamować itd.) nie powinien stwarzać zagrożeni.
|
Ad. 1. Ale ja nie o tym. Chodzi mi o to, że usilnie przestrzegający przepisów nie dają szans skręcającym mimo zielonej strzałki. No nie ma tam pasa dla skręcających w prawo. A gdyby lekko się odsunął, spokojnie osobówki się przecisną.
Ad. 2. OK, nie powinien ale jakoś bezpieczniej się czuję stojąc na właściwym pasie i nie blokując bogu ducha winnych innych kierowców.
Niestety, jak zauważył Jackie drogi mamy jakie mamy i niekiedy warto ponieść ryzyko i naruszyć przepisy (ale z głową!). Jak mawiał mój wykłądowca na prawku. Przepisy są by je przestrzegać ale przepisy przepisami, a życie życiem, czasem trzeba dla bezpieczeństwa złamać przepis. I nie mówię tu o ekstremalnych łamaniach typu 150km/h na Kasprzaka
Acha! Jeszcze jeden przykład... ul. Modlińska w stolicy. Skrzyżowania są tam tak wielkie, że jadąc przepisowo (80, bo na pewnym odcinku jest to dopuszczone), dojeżdżasz i nagle zapala się żółte, widzisz że ostre hamowanie skończy się na pasach dla pieszych lub za, ewentualnie ktoś skończy na Tobie (owszem jego wina). Kiedy decydujesz się dalej jechać, zjeżdżasz już na czerwonym, a z boków ruszają autka.
Hubeeert - 08-09-2005, 17:26
Czytając to co piszecie mieodparcie mam wrażenie że:
1. Jeździcie z głową olewając przepisy ruchu drogowego
2. Usprawiedliwiacie łamanie przepisów ich bezsensem
Tymczasem te bzdurne przepisy powstałdlatego że poprzednie były notorycznie łamane. Skrzyżowania są w Polscbudowane bez sensu na zasadzie administracyjnej decyzji i studiów ruchu wykonywanych długo wczesniej gdzie ten ruch był inny (w domyśle mniejszy). Buduje się nowe osiedla mieszkaniowe ale dojazd do nich woła o pomstę do nieba.
Rozważcie jedno - łamanie przepisów przez nas powoduje że inni również czują się usprawiedliwieni. I nas naśladują. Cała ta akcja przynajmniej moim zdaniem ma nam wszystkim uświadomić że w każdej chwili z naszej bądź cudzej winy przy 190km/h na winklu nam nie wyda (albo komuś) i to będzie ten słynny THE END i światło na końcu tunelu... Nigdy już nie zobaczycie ukochanych osób one równiez Was/Nas nie zobaczą. Nigdy juz nie popatrzycie na żonę/dziewczynę/swoje dziecko... Moja Matka (ale smieszne prawda?) zawsze mi powtarza żebym na siebie uważał gdy jadę w trasę gdziekolwiek i wiem że strasznie to przeżywa. Nie wiem czemu uważa (jak jeszczparę osób) że jeżdżę dobrze - ja się z tym nie zgadzam. niestety wiem że jeździłem do tej pory bardzo agresywnie i ostro często wykorzystując swoje umiejętności w za duzym stopniu. Nie wiem nie umiem okreslić tego procentowo - wiem że x razy umiejętności by mi nie pomogły gdyby zdarzyło się cokolwiek nieprzewidzianego na przykład piach na drodze na zakręcie. Chce to zmienić. Mam córkę. Chcę widzieć jak dorasta. I ona chce mieć tatę. I jeżeli nie robię porządku ze stylem jazdy dla siebie to robię to dla niej. A jest jeszcze moja Mama. I może parę osób którym na mnie zależy.
Tym skarżącym się na znaki drogowe i ich bezsens powiem tylko jedno - ograniczenie do 40km/h nie stoi przed zakrętem dlatego że nie da się go przejść 120km/h bez uślizgu tylko dlatego że zdarzyło się wczesniej paru takich co go próbowali przejechać szybciej i im nie wydało. Kupili kawałek ziemi - 2,5x1,0x2m. A bliscy chodza tam i płaczą. Tylko jak to się mogło stac przecież zawsze mówili że jeżdżą z głową i bezpiecznie...........
kochajj - 08-09-2005, 17:42
!!!!!!!!!!!!!!!!!! ZA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Matejko - 08-09-2005, 19:06
dorzuce cos od siebie
sam jezdze jak jezdze, do spokojnych kierowcow na pewno nie naleze, ale jesli cos robie to staram sie to robic z glowa dlatego uznaje ciagla linie i inne znaki poziome, bo w koncu predkosc rzecz wzgledna bo co to kogo obchodzi ze z 70km/h zatrzymam sie szybciej i na krotszej drodze niz maluchem z 50km/h, ale jezeli wyprzedzam to z zapasem takim zebym dal rade zawsze na wszelki wypadek wrzucic nizszy bieg i szybciej wyprzedzic, czesto mi sie zdarza dorzucic 1 przed predkoscia na ograniczeniu i takie tam przypadki jakie sami znacie z wlasnych doswiadczen,
no i nawiazujac do tematu albo jestem wariatem albo mitsumaniakiem(no bo w temacie jedno wyklucza drugie) i mysle ze nie tylko ja, ale kazdy uwaza ze jednak jest mistrzunio i co to nie on i napisze wprost czy przez to ze jestem wariatem musze mowic stop mitsumaniakom ??
Moominek - 08-09-2005, 19:10
Hubeeert napisał/a: | Kupili kawałek ziemi - 2,5x1,0x2m. A bliscy chodza tam i płaczą. Tylko jak to się mogło stac przecież zawsze mówili że jeżdżą z głową i bezpiecznie........... |
Hubert, jak sam zapewne widziałeś mam dwójkę urwisów... Jeżdżę dynamicznie, łamię przepisy ale nigdy w takim stopniu by doszło do tragedii.. tam zaraz tragedii, by nie doszło do zdarzenia! Jeżeli mam ochotę jechać szybciej to tylko tam, gdzie widoczność na to pozwala i stan autka. Uczyłem się jeździć maluchem.. każdemu polecam to autko do nauki, uczy respektu!
Akcja "STOP WARIATOM DROGOWYM" jest jak najbardziej OK i będę ją popierał ale o jakich wariatach w takim razie mówimy? O pędzących szczawiach za kółkiem obok szkół, trzymajacych się na tyłku innego autka mimo, że nie widzą co przed nim, urządzających sobie wyścigi w mieście, czy o tych co pozwalają sobie depnąć mocniej zwiększając przy tym uwagę i analizując drogę? Bo jeśli generalizujemy i wariatami nazywamy wszystkich łamiących przepisy.. to ja przepraszam...
JCH - 08-09-2005, 19:50
Niedawno miałem okazję przejechać się kawałek po drogach u naszych północnych sąsiadów - Szwecja i Norwegia. Powiedzcie mi zatem dlaczego oni mając tak dobre auta (Volvo, Saab ... naprawdę dużo tego jeździ) jeżdżą przepisowo? Na autostradach przez wiele km jadąc swoje 110-120 km/h nikt mnie nie wyprzedzał. Dlaczego?
Na drogach lokalnych, gdy w sznureczku jechało przepisowo kilka autek kto wyprzedzał? Nikt. Jeden taki Polak tylko w srebrnym Spejsie szukał okazji do wyprzedzania bo można było jechać 10 km/h więcej. Dlaczego?
Im się po prostu nie spieszy .... do śmierci. Może wartość życia ma dla nich większe znaczenie niż pośpiech. Do czego? No wlaśnie, zastanówmy się ...
Anonymous - 08-09-2005, 20:18
JCH napisał/a: | Niedawno miałem okazję przejechać się kawałek po drogach u naszych północnych sąsiadów - Szwecja i Norwegia. Powiedzcie mi zatem dlaczego oni mając tak dobre auta (Volvo, Saab ... naprawdę dużo tego jeździ) jeżdżą przepisowo? Na autostradach przez wiele km jadąc swoje 110-120 km/h nikt mnie nie wyprzedzał. Dlaczego?
Na drogach lokalnych, gdy w sznureczku jechało przepisowo kilka autek kto wyprzedzał? Nikt. Jeden taki Polak tylko w srebrnym Spejsie szukał okazji do wyprzedzania bo można było jechać 10 km/h więcej. Dlaczego?
Im się po prostu nie spieszy .... do śmierci. Może wartość życia ma dla nich większe znaczenie niż pośpiech. Do czego? No wlaśnie, zastanówmy się ... |
Jacku w Szwecji to trochę jest inaczej bo oni mają inne natężenie ruchu. Mają więcej dróg i dużo mniej kierowców na kilometr drogi. Kiedy tam byłem po raz pierwszy nie mogłem się nadziwić, że moja znajoma dojeżdża do pracy 90km. Tylko, że jej to zawsze zabierało godzinę, bo nie stała w korkach tylko cały czas spokojnie jechała do przodu. U nas jest zupełnie inaczej, dlatego sytuacja jest nieporównywalna.
Właściwie nie da się porównać jazdy w polsce do jakiegokolwiek cywilizowanego kraju. Bo tam każdy kto jedzie w daleką podróż ładuje się na autostradę i jedzie dbający tylko, żeby nie zasnąć z nudów. A u nas każdy kilometr to walka o życie. IMHO stąd ta nerwowość.
Anonymous - 08-09-2005, 20:43
fido: chyba nie jeździłeś we francji... jeśli ktokolwiek uważa ze polacy jeżdżą źle, to we Francji zobaczy białe myszki (ja tak miałem).
Dyzio i Saba - 08-09-2005, 20:44
A może bardziej w tych cywilizowanych krajach idzie o to że kara za złamanie przepisów jest nieuchronna?
Tam raczej niema "panie władzo to pierwszy raz i nigdy więcej!!!"
|
|
|