Aga - 13-01-2011, 11:26 jelitówkę przechodziliśmy jakieś 4 mce temu - wszyscy - na to nie ma siły teraz Julek zdrowy jak rydz! w ogóle nie choruje niedawno robiliśmy wszyscy badania - u Julka wyszły wyniki książkowe 
przedwczoraj po wyjściu z przedszkola dostałam ochrzan od jednej z mam, że moje dziecko w rozpiętej kurtce i bez czapki, tylko w kapturku a jej dziecko w futrzanej czapie i szaliku temperatura 9 st, zero wiatru ciekawe które dziecko będzie zdrowsze
jestem zaciekłym przeciwnikiem przegrzewania w domu ok 20 st, uchylone okna - Julek biega w koszulce z krótkim rękawem jedyne czego pilnuję to skarpetek i kapci! nie mam ochoty leczyć zapalenia pęcherza Freya - 13-01-2011, 16:53 U nas też na szczęście /odpukać/ Ola nie choruje, mieliśmy oczywiście katarek, ale Sterimar i aspirator pomogły  Natomiast w okolicy szaleje wirusowe zapelenie oskrzeli, więc wszelkie dzieciaki staram się trzymać z daleka od Małej 
Krzyzak - 13-01-2011, 17:11 a ja mam pytanie - to normalne, że maluch ok. 10 miesięcy do roku tak mało je? sąsiadka swojemu strzykawką obiad podawała my narazie nie musimy tak drastycznie, ale 2 łyżeczki kaszki jest dla niego wystarczające na 3 godz. po tym czasie jest w stanie wtrząchnąć kubeczek obiadu czy kaszy itd. uczciwie dopowiem, że w nocy budzi się ostatnio dość często (choć zdarza mu się i 5 h przespać) i ciągnie sporo cyca czy to norma? czy "trzeba będzie karmić dożylnie" - jak w Seksmisji mówili...
Seichan - 13-01-2011, 17:20 Może mu kasza nie smakuje? Zamieńcie mu kaszę na coś innego i wtedy zobaczcie co się będzie działo. A jak się maluch nie najada w ciągu dnia, to nadrabia w nocy. Z moimi nie było problemów z jedzeniem W wieku 10 m-cy Jasiek już próbował dużo nowych smaków (w tym śledzi, o czym już pisałam gdzieś wcześniej). Więc zawsze z czymś się udawało trafić.
Z kasz ryżowych i innych podobnych moje dzieci w ogóle nie tolerowały. Kaszy manny na mleku Jasiek do dnia dzisiejszego nie lubi Oddzielnie mleko pił, jadł kaszę gotowaną na rosole, ale po połączeniu mleka i kaszy pluł dalej niż widział 
Oli na odwrót - dość długo jadła ją na śniadanie. Krzyzak - 13-01-2011, 17:24 raczej nie chodzi o lubienie... musi zgłodnieć, to wciagnie to, czego wcześniej nie chciał bywa tak, że jednego dnia wciaga aż miło a następnego to samo już stoi i stygnie... 2-3 łyżeczki i koniec za to do wariowania, to pierwszy oczywiście... definicja żywe srebro = Mateusz Makowski
Seichan - 13-01-2011, 17:28
A tatuś pewnie synkowi nie ustępuje
Może właśnie zabawa mu za bardzi się podoba, że szkoda mu marnować czasu na jedzenie Długo to już trwa? Ja na takie niejedzenie jestem przeczulona, zwłaszcza jeśli wcześniej nie było z tym problemów.
Aga - 13-01-2011, 18:22 ja też nie miałam problemów z Julkiem jeśli chodzi o żywienie z tym, że bardzo przestrzegałam godzin karmienia - po 6 miesiącu - dokładnie co 4 godz w dzień i zero w nocy Julek się przyzwyczaił i zjadał całe porcje dziecko musi mieć porządek godzinowy - wtedy nabiera dobrych przyzwyczajeń - we wszystkim Krzyzak - 13-01-2011, 18:37
ok. miesiąc - ale są dni, że je mało (wczoraj) a są, że dużo (przedwczoraj)
winnipool - 13-01-2011, 19:52 U nas jak narazie Kubę omijają choroby. I oby tak zostało. A co do jedzenia to jest w stanie wchłonąć każdą ilość
bastek - 13-01-2011, 22:57
winnipool - 14-01-2011, 08:29 Krzyzak co do jedzenia to może akurat tyle dziecko potrzebuje. Jeżeli normalnie rośnie, nie traci na wadze to myślę, że nie ma co na siłę szukać przyczyn i wymyślać rozwiązań. Freya - 14-01-2011, 21:04
Tu się zgadzam. Czasem po prostu dzieciaki nie potrzebują dużo zjeść, a czasem od "michy" nie można oderwać. Z Olą też tak czasem jest - raz życzy sobie mało, innym razem pochłania całe porcje i jeszcze się domaga
Dzieciaki mają różne potrzeby żywieniowe, ale także uważam, że te podstawowe posiłki każdego dnia powinny być mniej więcej o stałych porach. Oleńka je co 3,5 - 4 godz., a nockę już chyba od 1,5 miesiąca przesypia nie budząc się na jedzonko. Rutyna - dobra rzecz
Seichan - 18-01-2011, 09:06 Za wcześnie się pochwaliłam odpornością Jaśka. Od soboty wieczorem utrzymywała mu się temperatura w granicach 38,6-39,6. Skończyło się na ostrym zapaleniu gardła i antybiotyku 
Młoda za to doszła już do siebie
bastek - 18-01-2011, 09:36
a ja się zawziąłem, i jest (prawie) codziennie spacer po dworzu. deszcz, wiatr, słoneczko - pól godz. ma być (nawet jak mama protesuje .
żeby była mobilizacja - z pracy wracam pod blok, obiadek, kawa (i sok ze świeżych owoców), dzieci w kurtki i do garazu jedziemy. spacer powrotny - ok. 30 min schodzi odpukać, od połowy grudnia - co najwyżej lekki katar, a w listopadzie/grudniu było tak, że na zmainę chorowały - winnipool - 21-01-2011, 13:37 No u mnie Żona przeważnie uskutecznia spacery (z racji, że siedzi z Kubą) i też raczej stara się wychodzić w każdą pogodę, tocząc bój z dziadkami, bo przecież oni wiedzą najlepiej, że dziecko się przeziębi. A z tatą spacery nie bardzo wychodzą, bo Kuba sobie zakodował, że jestem ten od noszenia i jak wyjdziemy na dwór to za nic nie chce chodzić, ani nawet wsiąść do wózka. Do Ani się na ręce już nie pcha na dworze, bo wie, że alternatywy ma dwie: wózek, albo na piechotkę. A ja się daje wykorzystywać i noszę
|
||||||||||||||||||
