To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Off Topic - Nasze zwierzaki :D

Anonymous - 03-03-2006, 08:48

Efa to kot brytyjski? bo z wygladu pasuje ale umaszczenia takiego nie spotkalem
luk_szc - 03-03-2006, 10:31

Ja też mam dwa kotki i psiaka i SIĘ KOCHAJĄ !!!
Anonymous - 03-03-2006, 11:59

Chooper napisał/a:
klik na rozluźnienie o kotkach :mrgreen: :D

Jest tam taki świetnie zmontowany filmik, który mam od dwóch lat na twardym i puszczam sobie regularnie dla poprawienia humoru. Zobaczcie zresztą sami funny_cats

Efa! - 04-03-2006, 00:43

borecki napisał/a:
Efa to kot brytyjski? bo z wygladu pasuje ale umaszczenia takiego nie spotkalem


Nie, to kot egzotyczny. Ta rasa nie jest rozmnażana w sposób naturalny, tylko jest wynikiem krzyżówki - parzy się kotki rasy pers z amerykańskimi długowłosymi. Z takich skojarzeń zazwyczaj rodzi się potomstwo mieszane, czyli część kociąt - persów i część egzotyków (przeważnie samców). Ciekawostką jest typ charakteru egzotyków. Ogólnie uważa się, że to jedne z najmilszych kotów. Są bardzo uczuciowe, lubią pieszczoty i wiernie kochają swego właściciela. Nie są takimi "gadułami", jak np. cenione za ciekawą osobowość syjamy, ale zwykle odznaczają się dużą inteligencją i łatwo jest wypracować sobie z takim kotem system zasad i kompromisów. Jeśli czują się ważne i kochane, nie ma szans, żeby zjeżdżały po firankach na pazurkach, wypróżniały się poza kuwetę, czy wymyślały inne złośliwości. Ale jeśli ktoś spodziewa się, że egzotyk to typ spokojnego, lekko ospałego, kanapowego persika, to się zdziwi: te koty są o wiele żywsze i zawsze skore do zabawy. No i strasznie ciekawskie.
Po swoim zwierzyńcu wiem jeszcze, że przyjaźń na dobre i na złe całkiem pięknie kwitnie między egzotykami, a psami. :-)

igi - 29-03-2006, 11:50

A to moja suczka. Ma 13 lat a zachowuje się jak szczeniak



Niestety ostatnio dowiedzieliśmy się że ma nowotwór i czeka ją poważna operacja :( :?

Anonymous - 29-03-2006, 12:23

Igi - jeśli to nowotwór gruczołu mlecznego - koniecznie wybierz dobrego weterynarza, niezależnie od kosztów. Nasza też to miała, została zoperowana, nowotwór usunięty. Wszystko było w porządku, ale niecały miesiąc po operacji przyplatały sie komplikacje. Nie były one następstwem operacji, a ogólnego wyczerpania organizmu oraz spadkiem odporności (cóż - nasza też miała 13 lat - to nie szczeniak). Naszego weterynarza nie było, więc zawieziono ją do innego. Tamten stwierdził, że to przerzuty i bardzo nieumiejetnie uśpił psiaka, serwując mu na sam koniec mnóstwo cierpienia (jeszcze w życiu tak nie piszczała). Okazało się, że zaaplikował jej dawkę środka usypiającego jak ... dla konia, bo były problemy z uśpieniem jej, co sam przyznał. Kiedy wrócił nasz weterynarz, zdołował nas calkowicie, mówiąc, że przerzutów owszem nie można wykluczyć, ale ujawniają się najwcześniej pół roku po operacji, a nie po trzech tygodniach. Nie wiem, czy cieszyć się, czy smucić, że mieszkam daleko i nie było mnie przy tym wszystkim. Gdybym tam był, pewnie zapakowałbym psiaka do samochodu i pojechał do większego miasta, gdzie są dyżury weterynaryjne...
Gdy któregoś razu odwiedziłem rodziców i przypadkowo spotkałem tego konowała, który usypiał Donnę, matka odruchowo wzięła mnie pod rękę, jakby przeczuwając, że gotów jestem wpier** ch** na ulicy.
Od całego zdarzenia minęły prawie 3 lata (17.04.), a żal nadal ściska. Matka nawet nie chce słyszeć o żadnym innym zwierzaku, bo nic nie zastąpi Donny.
Tak czy inaczej - Igi, trzymam kciuki!

igi - 30-03-2006, 08:05

gregorbu napisał/a:
Igi - jeśli to nowotwór gruczołu mlecznego - koniecznie wybierz dobrego weterynarza, niezależnie od kosztów



Niesety ale najprawdopodobniej to ten nowotwór. :( . Co do weterynarza to jest od urodzenia ppod opieką najlepszych weterynarzy. Kiedyś nie było bliżej kliniki wiec ojciec ja tam zapisal i tak juz zostało. Wszystkie psy tam leczylismy.

Doxa została nam znaleziona przez jednego z weterynarzy tam pracujacych. Wzielismy kiedys z ulicy psa ktory dał rade chodzic tylko na 2 przednich łapach, tylne czołgał po ziemi. Wzieliśmy go do domu, został wyleczony i przez kilka lat trwala sielanka. Po jakim czasie zaczal warczec na ojca, pogryzł siostre. Musielismy go oddac. W tym czasie wlasnie lekarz powiedział ze w schronisku urodziły się takie sliczne szczeniaki wilczorkowate. No i wzielismy i tak juz mija 13 lat :) z nia. po tym jak ja i siostra opusciluismy rodzinny domek to ona została ukochanym dzieckiem :) rodzicow.

gregorbu, wspolczuje całej tej histori z Donną.

gregorbu napisał/a:
Tak czy inaczej - Igi, trzymam kciuki!


DZIEKI :)

Anonymous - 01-04-2006, 23:10

Czyli podobnie jak u nas - dzieci opuściły rodzinny dom, a psiak został z rodzicami. Moja mama nosiła ją na rękach jak dziecko. A psina była nader inteligentna i charakterna. Uparta, dumna, humorzasta i obrażalska. Kiedy się na kogoś z nas obraziła, przez kilka dni nawet nie reagowała na zawołania. Do innych przychodziła, a osobę, na która się obraziła, traktowała jak powietrze. Najlepiej czuła się, gdy wszyscy domownicy byli w domu. Codziennie robiła co jakiś czas obchód mieszkania i sprawdzała, czy wszyscy są. Choć była mała, nikt obcy nie ważył się wejść do mieszkania - nie pozwalała. Miała wyjątkową intuicję - wyczuwała ludzi z którymi "coś jest nie tak" i nie pozwalała się do siebie nawet zbliżyć. Ci "dobrzy" mogli ją głaskać - do nich nawet sama przychodziła, choć za obcymi nie przepadała. Dla przykładu moja siostra spotykała się przez kilka lat z pewnym facetem, z ktorym w końcu wzięła ślub. Przez 6 lat ten człowiek był konsekwentnie obszczekiwany przy każdej wizycie. A dziś - Donny nie ma, a małżeństwo rozpada się z wielkim hukiem i smrodem...
Ech - książkę możnaby napisać o niej i jej perypetiach. Kiedyś weterynarz powiedział nam, lecząc ją z w zasadzie beznadziejnego zapalenia jelit z poważnymi powikłaniami, że nie jest w stanie pojąć, dlaczego ten pies jeszcze żyje - żaden inny aż tak poważnego przypadku nie przeżył. Jedyne, co mu przyszło do głowy, że ona chce żyć dla nas i siłą naszej woli. A oto ona:

Anonymous - 03-04-2006, 11:32

a ja mam dwa pieski - sunię - córeczkę przygarniętej mamusi, która niedawno przeniosła się do krainy wiecznych łowów, a wyglądała zupełnie jak szarik z 4 pancernych, i pieska również przygarniętego z ulicy, ten z kolei to taki bernardyn z czymś skrzyżowany.
mam też 5 kotków, mamę seniorkę rodu i jeszcze 4 z różnych jej pokoleń :D
i królika miniaturkę i papużkę rozellę białolicą.
wszystkie zwierzątka żyją ze sobą w absolutnej zgodzie, no może z wyjątkiem papużki, bo to samolub jest :lol:

Chooper - 03-04-2006, 11:39

CichyTom napisał/a:
a ja mam dwa pieski

żeby tylko one mogły mówić ;) jeden się chciał Piwkotomowi i mnie pod auto rzucić...samobójca :D
nic nie powiem jakie to one groźne są.... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :lol: :lol: :lol:

Anonymous - 03-04-2006, 11:59

Chooper napisał/a:
żeby tylko one mogły mówić jeden się chciał Piwkotomowi i mnie pod auto rzucić...samobójca


on się tylko bawić chciał :D
jego ulubiona zabawa to aportowanie małych fiacików i cinqueczento :lol:

Anonymous - 08-04-2006, 16:54

http://www.mitsubishi-grafix.pl/forum2/plik.php
Cezar - 08-04-2006, 17:18

Monique79 napisał/a:
http://www.mitsubishi-grafix.pl/forum2/plik.php


nie bangla :P

luk_szc - 11-04-2006, 19:28

Podrósł zbój to i go pokaże

tu starsze bydle

i pieska w kwiecie wieku

kordiank2 - 12-04-2006, 14:27

LILO - skończyła niedawno 3 lata. bokserka wagi psiej. imię dzieci wymyśliły, bo jest jeszcze starszy o rok od lilo kot STICZ.




Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group