Chcę kupić Lancera! - Nowy Lancer czy warto ?
RalfPi - 19-08-2012, 09:01
Lucas123w napisał/a: | Niemiec jak ma dzwonka (nie przetarcie) to woli sprzedać samochód bo nie opłaca mu się go remontować. |
Niedalej jak trzy dni temu gadałem z gościem, który sprowadza z kumplem samochody z Europy zachodniej - mówi, że nawet Niemcy robią już naprawy i ściemniają, że to niebita igła ( i sami też liczniki kręcą)... W dzisiejszych czasach każdy.. "orze jak może".
[ Dodano: 19-08-2012, 09:03 ]
Aha i wydaje mi się, że naprawdę taka meganka z takim przebiegiem to ściema totalna - trzeba baaardzo uważać!! Sprawdzić można - jasne, ale co z tego będzie - pewnie doświadczenie na przyszłość.
i9i - 19-08-2012, 09:18
RalfPi napisał/a: | Niemcy robią już naprawy i ściemniają, że to niebita igła ( i sami też liczniki kręcą) |
To nie Niemcy tylko Polacy wymyślają sobie alibi, że to nie ich wina bo nie wiedzieli. W szwablandzie kręcenie licznika jest oszustwem i za kilka ojro więcej człowiek rozumny karku nie będzie nadstawiał. BTW bardzo jestem ciekaw co by się zmieniło na rynku aut używanych w Polsce jakby "przyjaciele" zza odry upublicznili rejestr aut wycofanych z eksploatacji i zezłomowanych.
RalfPi - 19-08-2012, 10:14
i9i napisał/a: | RalfPi napisał/a: | Niemcy robią już naprawy i ściemniają, że to niebita igła ( i sami też liczniki kręcą) |
To nie Niemcy tylko Polacy wymyślają sobie alibi, że to nie ich wina bo nie wiedzieli. W szwablandzie kręcenie licznika jest oszustwem i za kilka ojro więcej człowiek rozumny karku nie będzie nadstawiał. BTW bardzo jestem ciekaw co by się zmieniło na rynku aut używanych w Polsce jakby "przyjaciele" zza odry upublicznili rejestr aut wycofanych z eksploatacji i zezłomowanych. |
Sprzeczać się nie będę - mówię - kilka dni temu gadałem z gościem - co kieruje "ciężarówką"(kierowca) - a jego dobry koleś prowadzi komis - i mówi, że już nie wiadomo co jest bite, a co nie - trzeba by było każdą furkę dokładnie oglądać (a jak sprowadzają kilka/kilkanaście samochodów na raz - to idą pewnie w masę i nie opłaca im się wszystkich furek dokładnie sprawdzać).
[ Dodano: 19-08-2012, 10:17 ]
A podejrzewam, że skoro "majster od tapet" z Polski jest w stanie przekręcić licznik i mało kto może to sprawdzić (czyli elektronika jest słabo zabezpieczona), to i Niemiec też potrafi i się nie będzie "cackał" - takie mam zdanie, podkreślam.
kys - 21-08-2012, 08:31
fajna stronka do sprawdzania VIN'u - dzięki
z tymi sprowadzanymi autami chyba najlepszym rozwiązaniem jest samemu jechać na zachód/południe i kupować bezpośrednio od właścicieli a nie przez jakieś komisy, które wiadomo zawsze coś przekombinują ;]
gzesiolek - 21-08-2012, 10:00
kys napisał/a: | z tymi sprowadzanymi autami chyba najlepszym rozwiązaniem jest samemu jechać na zachód/południe i kupować bezpośrednio od właścicieli a nie przez jakieś komisy, które wiadomo zawsze coś przekombinują ;] |
Tylko dziwnym trafem, trafic wtedy auto ktore nie jest drozsze o 20-30% niz takie samo w Polsce graniczy z cudem...
cefaloid - 21-08-2012, 10:43
kys napisał/a: | fajna stronka do sprawdzania VIN'u - dzięki
z tymi sprowadzanymi autami chyba najlepszym rozwiązaniem jest samemu jechać na zachód/południe i kupować bezpośrednio od właścicieli a nie przez jakieś komisy, które wiadomo zawsze coś przekombinują ;] |
Tylko w takiej sytuacji to jaki jest sens w ogóle gdzieś daleko jechać? Nie lepiej znaleźć takiego pierwszego własciciela w kraju i to od niego kupić samochód? Z papierami, mozliwością sprawdzenia wpisów w ASO...
Chodzi o nowego Lancera więc z racji niewielkiego wielku nie zdążył się "wytłuc na polskich drogach". Jaki więc argument przemawia za wielką podróżą za Odrę, gdzie w miarę młode auta uzywane są droższe jak tu? Czy nie lepiej forsę, którą zmarnujesz na gonitwę za okazjami w Niemczech przeznaczyć na zakup nawet nieco droższego ale zadbanego egzemplarza krajowego? Przecież wydasz na takie wyprawy nie tak mało...
RalfPi - 21-08-2012, 15:09
cefaloid napisał/a: |
Chodzi o nowego Lancera więc z racji niewielkiego wielku nie zdążył się "wytłuc na polskich drogach". Jaki więc argument przemawia za wielką podróżą za Odrę, gdzie w miarę młode auta uzywane są droższe jak tu? Czy nie lepiej forsę, którą zmarnujesz na gonitwę za okazjami w Niemczech przeznaczyć na zakup nawet nieco droższego ale zadbanego egzemplarza krajowego? Przecież wydasz na takie wyprawy nie tak mało... |
Albo jakąś testóweczkę wciągnąć - facet od gazu (Pan Sławek - z wykształcenia mech., inż.) zakupił dwa samochody (dla siebie i Żony) - oba testowe - co prawda na wypasie, ale sporo tańsze jak normalnie..
Pytałem, czy się nie martwi, że wsiada koleś do fury i ją depcze ile wlezie - a On na to, że taka furka to jest tylko lepiej zadbana i serwisowana jak normalnie..
wojzi - 21-08-2012, 16:44
i9i napisał/a: | RalfPi napisał/a:
Niemcy robią już naprawy i ściemniają, że to niebita igła ( i sami też liczniki kręcą)
To nie Niemcy tylko Polacy wymyślają sobie alibi, że to nie ich wina bo nie wiedzieli. W szwablandzie kręcenie licznika jest oszustwem i za kilka ojro więcej człowiek rozumny karku nie będzie nadstawiał. |
Tylko, że auta sprzedają tam nie tylko niemcy, ale i inne narodowości i ci lubią kręcić. Sytuacja zza zachodniej granicy
Kupujący: Czy auto ma dokumenty?
Sprzedający (uśmiechając się): Może mieć.
cefaloid napisał/a: | Tylko w takiej sytuacji to jaki jest sens w ogóle gdzieś daleko jechać? Nie lepiej znaleźć takiego pierwszego własciciela w kraju i to od niego kupić samochód? Z papierami, mozliwością sprawdzenia wpisów w ASO... |
Tylko, że zagramanicą często mają lepsze wersje wyposażeniowe niż u nas. A co do sprawdzania wpisów w ASO to Mazda ma na przykłąd elektroniczny rejestr od kilku lat (bez papirów) i sprawdzić możesz jeszcze przed jazdą.
Trik - 21-08-2012, 23:48
http://forum.mitsumaniaki...1093825#1093825
Link do działu SPRZEDAM. Forumowicz opyla Lancera z 2009
clash - 22-08-2012, 12:26
Forumowicz co "opyla" pozdrawia
Jeśli o mnie chodzi w kwestii kupna nowego bądź używanego, to wystarczy dokonać prostej kalkulacji ekonomicznej;
1. Dokładnie 3 lata temu zapłaciłem za mojego lancka ok. 75 000zł
2. Dzisiaj sprzedaję go za 45 000zł (to na allegro, na forum taniej).
1 - 2 = 30 000zł. Za co?
Za zapach nowości, poczucie bezpieczeństwa że mam samochód na gwarancji i że samochód jest w takiej wersji wyposażenia jaką sobie wymarzyłem, a nie w takiej jaka była dostępna w dobrym stanie.
To w sumie dosyć sporo, bo okazuje się że gwarancja producenta to trochę mit i wielu rzeczy pod nią nie podciągają. Okazuje się również że przeglądy w ASO robione specjalnie po to żeby tej gwarancji nie stracić to również mit, bo poziom usług autoryzowanych serwisów woła o pomstę do nieba.
Przestaję wierzyć w sens aut kupowanych w salonach. Nie ma to większego sensu, chyba że stać Cię na nowe BMW 3 za 150k, w którym dają gwarancję bezpłatnych serwisów i obsługi przez 3 lata. Wtedy jest to miłe i klient czuje się dopieszczony.
W innym przypadku, jeśli możesz kupić używanego 2-3latka w dobrym stanie to będzie to chyba lepsza inwestycja i mniej odczuwalna dla portfelu, a samochodem będzie można stosunkowo bezstresowo pojeździć jeszcze dobre kilka lat.
pozdr,
gigant87 - 22-08-2012, 12:57
clash,
w Twoim wypadku wychodzi to tak, jakbyś co miesiąc dokładał 833zł do otrzymania samochodu
Tyle kosztuje Cię utrata wartości.
btw,
popraw tam w ogłoszeniu:
1. fele 18" to opony na lato też chyba 18, a nie 16?
2. dopisz pojemność
napisałem to w poście pod ogłoszeniem, ale pewnie trochę minie zanim będzie zaakceptowany
Mikuc - 22-08-2012, 13:38
clash napisał/a: | Forumowicz co "opyla" pozdrawia
Jeśli o mnie chodzi w kwestii kupna nowego bądź używanego, to wystarczy dokonać prostej kalkulacji ekonomicznej;
1. Dokładnie 3 lata temu zapłaciłem za mojego lancka ok. 75 000zł
2. Dzisiaj sprzedaję go za 45 000zł (to na allegro, na forum taniej).
1 - 2 = 30 000zł. Za co?
Za zapach nowości, poczucie bezpieczeństwa że mam samochód na gwarancji i że samochód jest w takiej wersji wyposażenia jaką sobie wymarzyłem, a nie w takiej jaka była dostępna w dobrym stanie.
To w sumie dosyć sporo, bo okazuje się że gwarancja producenta to trochę mit i wielu rzeczy pod nią nie podciągają. Okazuje się również że przeglądy w ASO robione specjalnie po to żeby tej gwarancji nie stracić to również mit, bo poziom usług autoryzowanych serwisów woła o pomstę do nieba.
Przestaję wierzyć w sens aut kupowanych w salonach. Nie ma to większego sensu, chyba że stać Cię na nowe BMW 3 za 150k, w którym dają gwarancję bezpłatnych serwisów i obsługi przez 3 lata. Wtedy jest to miłe i klient czuje się dopieszczony.
W innym przypadku, jeśli możesz kupić używanego 2-3latka w dobrym stanie to będzie to chyba lepsza inwestycja i mniej odczuwalna dla portfelu, a samochodem będzie można stosunkowo bezstresowo pojeździć jeszcze dobre kilka lat.
pozdr, |
No nie wiem czy bym chciał kupić samochód używany do którego nie mam pewności czy nie jest tłuczony, topiony albo czy jest w ogóle właściwie serwisowany.
Ja uważam że samochód można kupić z drugiej ręki jak sprzedaje ktoś z rodziny przyjaciół czy sąsiad a nawet kolego z forum. Jak widzę że ktoś się takim samochodem zajmuje i o niego dba to jest to samochód do kupienia. Jak nie mam na widoku takiego samochodu to idę do salonu. Wole kupić nowy droższy ale za to pewny i jeździć nim ponad 10 lat ale za to pewnie. Pozdrawiam
gzesiolek - 22-08-2012, 13:52
A widzisz a ja nie zaluje kupna nowego...
Bo sie szybko zniechecilem do szukania uzywanego do 40tys PLN... wystarczy ze te 10 trupow/podejrzanych itp. obejrzalem... bo nieliczni sprzedaja auta po 3latach... a jesli juz to zwykle trafia do znajomych/rodziny...
Wreszcie zkupilem Lancerka za 60tys PLN w finanowaniu 50/50/24... 66tys km zrobione w 3,5roku i zero problemow... spokojnie dobije do tych 150tys km i wtedy po tych 8 latach go sprzedam (albo symbolicznie przedam komus z rodzinki)... samochod to nie inwestycja tylko zapewnienie sobie bezawaryjnego srodka transportu na n lat... dla auta nowego na 3lata sensu ekonomicznego brak, ale placisz te 10tys na rok za to zapewnienie... przy 8 latach koszt roczny utraty wartosci spada do ok. 6tys na rok... duzo? moze i tak... ale z kazdym rokiem taniej... a jak masz zadbane i wytrzymale auta to i caly zywot takie auto w rodzinie spedzi... tak jak Civic ktorym jezdzilem poprzednio... najpierw 7lat jezdzil nim ojciec, pozniej 6 lat ja... a teraz jezdzi nia siostra... i pewnie jeszcze z rok dwa pojezdzi... auto w 1996 kosztowalo ok 45tys PLN... teraz jet warte pewnie maks 10% z tego... a i tak nie oplaca sie sprzedawac bo jezdzi i w trasie nie staje...
oczywiscie znam kolesia ktory ma firme wydaje srednio raz na dwa lata 100-150k PLN na auto... kupuje uzywki sprowadzane... wypasy... jak sie sprawdza to jezdzi nim te 2lata poki calkowicie mu sie nie znudzi i sprzedaje wypicowane na maksa... a jak cos nawala czy jest ferelne to sprzedaje nawet po 0,5roku i tez odpicowuje a czesto gesto sprzedaje wcale nie nizej niz kupil... ot taki klasyczny polski przedsiebiorczy cwaniaczek... dla niego kupowanie nowego auta to rzeczywiscie glupota...
ot kwestia podejscia...
clash - 22-08-2012, 14:39
gzesiolek, mamy inne podejście do motoryzacji po prostu - potwierdzam co napisałes
Ja Twoje rozumiem, jest bardzo powszechne i uważam że w zasadzie właściwe.
Samochód ma być "bezawaryjnym środkiem transportu" jak napisałeś i kropka.
Ja z kolei jaram się samochodami, tak samo jak i motocyklami.
Nie jeździłem żadnym samochodem nigdy dłużej niż 3 lata.
Rekord to Ford Sierra, którego miałem 3 miesiące.
Jak mówiłem - jeśli nie zmienię sprzętu raz na 3 lata to jestem totalnie chory
I w tym przypadku, kupując lancera w salonie - straciłem dość sporo.
Po pierwsze straciłem na wersji wyposażenia jaką wziąłem, bo przede wszystkim za fanaberię i dodatkowe wypasy zapłaciłem tyle kasy, kiedy w podstawowej wersji mogło być 15 000zł mniej. A to akurat na samochodowym rynku wtórnym jest rzecz na której traci się najwięcej - wysoka wersja wyposażenia.
Po drugie - to już do kolegiMikuc,
Cytat: | No nie wiem czy bym chciał kupić samochód używany do którego nie mam pewności czy nie jest tłuczony, topiony albo czy jest w ogóle właściwie serwisowany. |
Tu odpowiedź jest prosta. Nikt przy zdrowych zmysłach by takiego nie chciał, ale rynek nie składa się (na szczęście) tylko z takich aut. Miałem już 8 samochodów, nie wiem czy to dużo czy mało - ale raz tylko trafiłem na mega wtopę, samochód który faktycznie się rozpadał.
Stąd też najczęściej kupując używkę szukamy pierwszego właściciela i auta z salonPL. Niemniej jednak (i tu strzelam sobie w kolano, bo sam taki samochód sprzedaję ) dla mnie całkowitą ułudą jest szukanie wózka "serwisowanego w polskim salonie" a to dlatego że te polskie salony to często-gęsto mega partacze po prostu i dają złudzenie a nie bezpieczeństwo. Trzeba po prostu zawsze samemu sprawdzać z czym się ma do czynienia, bądź brać od rodziny faktycznie. I to głównie od bliskiej
tomekrvf - 22-08-2012, 21:52
A ja kupiłem Alfę w komisie, sprowadzoną z Belgii z przebiegiem 80 000km (2005'). Przebieg okazał się prawdziwy, auto faktycznie miało tylko zarysowane drzwi i jesetm mega zadowolony. Oczywiście wczesniej obejrzałem kilka takich wynalazków że włos się na głowie jeży:)
|
|
|