MitsuManiaki.com - Czy Mitsumaniaki mówią "Stop wariatom drogowym!"?
TNT - 28-02-2006, 21:45
Wiecie co jest cos w tym o czym pisze Hubeeert zawsze kiedy chce mocnij wcisnac pedal poskakac z pasa na pas przypomina mi sie taki tekst "Mitsumaniaki mowia STOP wariatom drogowym" dlaczego ja mam narazac siebie innych po co?????? Ten tekst mi utkwil na tyle w pamieci ze piszczy mi w glowie jak robie cos nie tak. Jest cos w tym rowniez ze nigdy bym nie chcial dowiedziec sie ze ktoras/ktorys z nas zginal w wypadku traktujemy sie jak rodzina wiec uwazajmy na siebie. Ja powinienem miec zakusy na b. szybka jazde po zmianie auta jednak nie jest ta sobie lampka zapala sie i mowi STOP, jak chce poszalec wsiadam w samochod jade na lotnisko pokrece sie ile wlezie i starczy na jakis czas a jak za malo wsiadam do malucha i w pole gdzie nie zrobie nikomu krzywdy co najwyzej sobie. Moze sie starzeje ale zycie jest cenniejsze niz ta chwila adrenaliny.
Hubeeert - 28-02-2006, 21:56
Czytam bardzo dokładnie.
Ale jeżeli uważacie mnie za jakiegoś nadzwyczajnie dobrego kierowce w porównaniu do siebie to wiedzcie ja się za takiego nie uważam i nie jestem taki dobry. Jeżdżę coraz wolniej w miarę jak przybywa mi wyobraźni. Albo znika odwaga. Albo pojawia się świadomośc moich ograniczeń.
Wyprzedzić 10 samochodów na wielokilometrowej prostej gdy nic nie jedzie z naprzeciwka i osiągnąc 180km/h - rozumiem. Twoje prawo. Jak Cię nikt nie złapie. Ale zwolnić byłoby lepiej bo ludzie których wyprzedzasz nie spodziewają się że możesz jechac z taka prędkością. Mają problemy z ocena odległości i prędkości innego samochodu patrząc na niego a co dopiero w lusterkach. A jednoczesnie tez mają prawo jazdy i prawo do jazdy po drogach. Genaralnie - każdy ma wady. Zwłaszcza ja. bo sie czepiam.
Alternatywa to nie jazda wolniutka ale płynna - w ten sposób najszybciej ubywa drogi. Płynna to znaczy dostosowana do jazdy innych. Ale niekoniecznie do jazdy najszybszego "zająca" za którym jedziemy bo to on przecież dostanie mandat.
Staram się próbując jechać płynnie poruszać sie po drodze w ten sposób żeby przez cały czas mieć przed soba i za sobą te same samochody. Czasem ich wyprzedzam gdy nie mogą się zebrać za ciężarówką a jest wolne miejsce. Czasem oni mnie gdy postanowią nie wąchac moich spalin. Spróbuj. I spróbuj wytrzymać całą drogę. za pierwszym razem się tym zmęczysz. za drugim też. Po jakimś czasie polubisz. A żona na pewno się nie pogniewa gdy jej powiesz "Kochanie przepraszam że przyjechałem godzinę później niż zwykle ale chciałem jechać tak żeby nic mi się nie stało bo Cię kocham i nie chcę Cię zostawić"
Nie obrażajcie sie bo nie chcę Was obrażać. A jeśli kogos uraziłem to przepraszam.
Krzyzak - 01-03-2006, 09:09
piwkotom napisał/a: | mnie i wiele innych osob o wiele bardziej denerwuje jak ciagne sie za jakimis dziwnymi kapelusznikami 100km/h |
to kto ja jestem??? - jeżdżę 90 km/h - nawet po obwodnicy czy autostradzie
powód? - prosty - najmniej przy tej prędkości pali
edit - mój szef jeździ w kapeluszu, ale wątpię, żebyś był w stanie go dogonić
Jackie - 01-03-2006, 09:35
O raju.....się porobiło
No i muszę się zgodzić z Hubeeertem - starzeje się chłopisko
A tak na serio - nie ma czegoś takiego jak szybka z głową - ja tak myślę. Nawet na autostradzie; i od razu przykład w 1995 roku mój kumpel pojechał do Niemiec po wymarzoną Toyotę Suprę (3.0 Turbo). Samochód bezwypadkowy, ideał. Kolejną rzeczą był zakup NOWYCH opon Good Year do jazdy szybkiej (nie znam pełnej nazwy). Droga powrotna, 3 pasy autostrady, mały ruch. Idealne warunki coby przycisnąć, nie? No i przycisnął - 240 na zegarze (ale bezpiecznie, prawda?) Pęka opona, nowa. Matka identyfikuje ciało po oderwanej głowie i ręce....
Reasumując: i tak każdy z nas "ma swój rozum" i raczej będzie robił to co uważa za słuszne. Ja nam życzę żebyśmy nigdy nie przeczytali, że ktoś organizuje wyjazd klubu na pogrzeb jednego z nas...
The end
Anonymous - 01-03-2006, 09:53
Jackie napisał/a: | O raju.....się porobiło
No i muszę się zgodzić z Hubeeertem - starzeje się chłopisko
A tak na serio - nie ma czegoś takiego jak szybka z głową - ja tak myślę. Nawet na autostradzie; i od razu przykład w 1995 roku mój kumpel pojechał do Niemiec po wymarzoną Toyotę Suprę (3.0 Turbo). Samochód bezwypadkowy, ideał. Kolejną rzeczą był zakup NOWYCH opon Good Year do jazdy szybkiej (nie znam pełnej nazwy). Droga powrotna, 3 pasy autostrady, mały ruch. Idealne warunki coby przycisnąć, nie? No i przycisnął - 240 na zegarze (ale bezpiecznie, prawda?) Pęka opona, nowa. Matka identyfikuje ciało po oderwanej głowie i ręce....
Reasumując: i tak każdy z nas "ma swój rozum" i raczej będzie robił to co uważa za słuszne. Ja nam życzę żebyśmy nigdy nie przeczytali, że ktoś organizuje wyjazd klubu na pogrzeb jednego z nas...
The end |
O widzisz. Jacek napisał jak trzeba. Zwłaszcza "reasumując". Każdy, kto ma w sobie choć trochę indywidualizmu musi po prostu sam do pewnych rzeczy dojrzeć. Nie można go poganiać. Takie dyskusje wnoszą bardzo wiele i mogą pomóc - zwłaszcza poparte przykładami z życia wziętymi. Dlatego Hubi nie obrażaj się, bo wcale nie miałem zamiaru Cię atakować. Ewangelizacja jest potrzebna, byleby nie była zbyt natarczywa.
Sam nie znoszę kozactwa i bezmyślności za kierownicą. Zresztą tępię tu na forum przechwałki o "wyprzedzaniu poboczem" - tak tak Efa, pamiętamy . Za co ściąłem się z young'iem swego czasu ostro? Właśnie za to.
Dlatego generalnie zalecam myślenie za kierownicą. I przewidywanie. Jeśli będziemy myślami kilka ruchów wprzód, to szansa na bezpieczny dojazd będzie dużo dużo większa.
Hubeeert - 01-03-2006, 12:28
Nie przewidzisz wszystkiego - ja równiez nie - przykład z dziś - lewy pas autostrady 3 pasmowej jadę z Gliwic do Katowic około 140 (ciut poniżej) i nagle matiz jadący środkowym pasem za ciężarówką od dłuższego czasu zjeżdża na lewo i w tym momencie włącza kierunek. Awaryjne hamowanie, klakson, długie (byłem dosłownie tuż za nim gdy zrobił ten manewr) szarpnięcie kierownicą w lewo prawie otarcie o barierki ten dureń zamiast przyspieszyć tez hamuje do mniej więcej 60 facet za mną ledwo hamuje a ja jestem dosłownie o kilkanaście cm od tyłu Matiza a gość spokojnie wystawia lewą rękę przez okno i pokazuje mi tzw "middle finger"...
I co przewidziałbyś coś takiego?
Anonymous - 01-03-2006, 13:30
Hubeeert napisał/a: | Nie przewidzisz wszystkiego - ja równiez nie - przykład z dziś - lewy pas autostrady 3 pasmowej jadę z Gliwic do Katowic około 140 (ciut poniżej) i nagle matiz jadący środkowym pasem za ciężarówką od dłuższego czasu zjeżdża na lewo i w tym momencie włącza kierunek. Awaryjne hamowanie, klakson, długie (byłem dosłownie tuż za nim gdy zrobił ten manewr) szarpnięcie kierownicą w lewo prawie otarcie o barierki ten dureń zamiast przyspieszyć tez hamuje do mniej więcej 60 facet za mną ledwo hamuje a ja jestem dosłownie o kilkanaście cm od tyłu Matiza a gość spokojnie wystawia lewą rękę przez okno i pokazuje mi tzw "middle finger"...
I co przewidziałbyś coś takiego? |
Myślę nieskromnie, że tak. Jadąc lewym pasem mentalnie jestem przygotowany do tego, że każdy jadący prawym jest potencjalnym zjeżdżającym na lewy.
Natomiast podziwiam Cię za coś innego. Że go nie wyciągnałeś z tego matiza i nie wyjaśniłeś mu dosadnie, żeby już tak brzydko nigdy nie robił. A może jest jakiś dalszy ciąg tej historii... ?
Hubeeert - 01-03-2006, 13:31
Nie ma - pożegnałem go klaksonem (krótko) i pojechałem dalej.
na autostradzie nie wolno się zatrzymywać Fido myślałem że o tym wiesz
piwkotom - 01-03-2006, 17:02
Krzyzak napisał/a: | piwkotom napisał/a: | mnie i wiele innych osob o wiele bardziej denerwuje jak ciagne sie za jakimis dziwnymi kapelusznikami 100km/h |
to kto ja jestem??? - jeżdżę 90 km/h - nawet po obwodnicy czy autostradzie
powód? - prosty - najmniej przy tej prędkości pali
edit - mój szef jeździ w kapeluszu, ale wątpię, żebyś był w stanie go dogonić |
mysle ze wiesz dobrze jakich "kapelusznikow" mialem na mysli, moze rzeczywiscie zapomnialem ujac to w cudzyslow. Jesli ktos jedzie 90km/h i zachowuje sie na drodze w sposob racjonalny, to ja niczego innego bym pewnie nie pragnal jak podrozowac wspolnie z takim gosciem. Jezeli jednak jest to "kapelusznik" jadacy 90-100 km/h, wykonuje nieskoordynowane ruchy, hamuje bez bez powodu, trzyma sie srodka drogi jadac za tirem i przez pol godziny losuje: wyprzedzac czy nie wyprzedzac, a za nim sznureczek czekajacych az pan sie laskawie zdecyduje, itd., itd.. to ja stanowczo unikam jazdy w takim gronie, wole miec takiego za soba niz przed soba. A wlasnie takich "kapelusznikow" jest niestety bardzo duzo.
To tak a propos wyjasnienia mojego rozumienia slowa "kapelusznik".
pzdr
Anonymous - 01-03-2006, 17:27
Krzyzak napisał/a: | piwkotom napisał/a: | mnie i wiele innych osob o wiele bardziej denerwuje jak ciagne sie za jakimis dziwnymi kapelusznikami 100km/h |
to kto ja jestem??? - jeżdżę 90 km/h - nawet po obwodnicy czy autostradzie
powód? - prosty - najmniej przy tej prędkości pali
edit - mój szef jeździ w kapeluszu, ale wątpię, żebyś był w stanie go dogonić |
No ten, tego... Krzyżak... Szczerze powiedziawszy, to jest to lekki poziom kapelusznictwa jak dla mnie. Mój ojciec kazał mi w latach młodości dojeżdżać maluchem do skrzyżowania na luzie, żeby mniej palił. Na nic zdały się moje wyjaśnienia, że jeśli będę hamował silnikiem, to będzie zwyczajnie bardziej bezpiecznie.
Dlatego podporządkowywanie jazdy samochodem tylko i wyłącznie ekonomii jest dla mnie swego rodzaju odmianą kapelusznictwa. Bez urazy, to nie jest żaden atak personalny, po prostu takie jest moje zdanie na ten temat. Gdyby to powiedział Jacek, to też skomentowałbym to tak samo. Ale jego to raczej nie dotyczy
JCH - 01-03-2006, 23:34
Fido__ napisał/a: | Jadąc lewym pasem mentalnie jestem przygotowany do tego, że każdy jadący prawym jest potencjalnym zjeżdżającym na lewy. |
Oj coś mi się nie wydaje. A dlaczego? Bo w ten sposób robisz zupełnie co innego, niż to do czego jesteś lub starasz się być przygotowanym. Przecież jadąc lewym pasem jedziesz szybciej. Każdy potencjalny "zjeżdżacz" powinien zatem obligować Cię do zwolnienia i schowania się za nim. Ty jednak jedziesz dalej swoje lub wręcz przyśpieszasz. Dobrze myślę?
Dla mnie to nielogiczne i musiałoby być cholernie stresujące.
Czy każdy pojazd włączający się do ruchu z podporządkowanej też jest takim "potencjalnym", na którego wykroczenie (bo to przecież wykroczenie jest) się przygotowujesz?
piwkotom - 01-03-2006, 23:57
JCH napisał/a: | Oj coś mi się nie wydaje. A dlaczego? Bo w ten sposób robisz zupełnie co innego, niż to do czego jesteś lub starasz się być przygotowanym. Przecież jadąc lewym pasem jedziesz szybciej. Każdy potencjalny "zjeżdżacz" powinien zatem obligować Cię do zwolnienia i schowania się za nim. Ty jednak jedziesz dalej swoje lub wręcz przyśpieszasz. Dobrze myślę?
Dla mnie to nielogiczne i musiałoby być cholernie stresujące. |
Cos chyba troche przekombinowales, dlaczego niby mam sie chowac za nim? Dojezdzajac do kolumny jadacej prawym pasem przygotowuje sie na "zjezdzaczy" redukujac predkosc. Co ciekawe, zjezdzaczami zazwyczaj okazuja sie wspomniani wczesniej kapelusznicy albo kobiety. Tiry robia to znacznie rzadziej a handlowiec w cienkim wyladowanym pampersami zrobi to tak zeby nie blokowac nadmiernie pasa.
JCH napisał/a: | Czy każdy pojazd włączający się do ruchu z podporządkowanej też jest takim "potencjalnym", na którego wykroczenie (bo to przecież wykroczenie jest) się przygotowujesz? |
oczywiscie, ze tak. Zasada ograniczonego zaufania dziala przy roznych predkosciach, nie tylko przy 50km/h.
Tak sobie pozwolilem wypowiedziec sie w tej kwesti.
Anonymous - 02-03-2006, 08:02
JCH napisał/a: | Fido__ napisał/a: | Jadąc lewym pasem mentalnie jestem przygotowany do tego, że każdy jadący prawym jest potencjalnym zjeżdżającym na lewy. |
Oj coś mi się nie wydaje. A dlaczego? Bo w ten sposób robisz zupełnie co innego, niż to do czego jesteś lub starasz się być przygotowanym. Przecież jadąc lewym pasem jedziesz szybciej. Każdy potencjalny "zjeżdżacz" powinien zatem obligować Cię do zwolnienia i schowania się za nim. Ty jednak jedziesz dalej swoje lub wręcz przyśpieszasz. Dobrze myślę?
Dla mnie to nielogiczne i musiałoby być cholernie stresujące. |
Źle myślisz Jacku. piwkotom chyba "czai kwestię" . To, że jestem mentalnie (z naciskiem na to słowo) przygotowany, to nie znaczy, że zwalniam i patrzę się na niego cielęcym wzrokiem myśląc "wjedzie, nie wjedzie?". Mentalnie, czyli umysłowo, psychicznie. Nie ma wtedy elementu zaskoczenia i opóźnienia reakcji. Nie ma też reakcji typu: "o kur.... co ten idiota robi". Jest raczej: "No tak, wiedziałem, że to zrobi". Spróbuj, to działa. Wiem, że to może brzmieć trochę jak samochwalstwo - jaki to ja jestem wspaniały i przewidujący. Ale nic z tych rzeczy. Takie myślenie już niezliczoną liczbę razy uchroniło mnie przed stłuczką, albo nawet wypadkiem.
JCH napisał/a: |
Czy każdy pojazd włączający się do ruchu z podporządkowanej też jest takim "potencjalnym", na którego wykroczenie (bo to przecież wykroczenie jest) się przygotowujesz? |
Tak. Biorę to pod uwagę. Ale tylko w sferze umysłowej - wyjaśnienie wyżej. Mam znajomego, który ma traumę, że każdy pieszy wieczorem chce rzucić się mu pod koła. I jeśli tylko zobaczy wieczorem na poboczu pieszego, to depcze po hamulcach. Taka jazda jest dopiero piekielnie męcząca.
piotras - 02-03-2006, 09:23
Te dupki co zjedzaj na lewy przy 50 to widze ze to jakaś zmora nas wszystkich. Jadac lewym i zbliżając sie do pojazdu typu: 125p, 126p, Polonez, Matiz, CC i jeszcze inne popaprańce jadace prawym pasem jestem pewień w 95% że idiota najpierw wykona gwałtowny manewr zmiany pasu na lewy a dopiero później urzyje kierunkowskazu (o spojrzeniu w lusterko przy zmianie pasu nawet nie wspominam bo dla nich to abstrakcja). Ja nie wiem ale odnosze wrażenie ze takimi samochodami poruszają sie rolnicy jadący do PGRu którzy jezdnie traktują jak własne pole. Inna sprawą są kobiety które czesto ubrane w ładne futerka (mocno krepujące ich ruchy + kierownica trzymana prawie w zębach)poprostu nie ogarniają prowadzonego przez siebie samochodu - przykład z wczoraj na trasie łazienkowskiej paniusia w Jaguarze 3.0 - kompletnie zdezorientowana, pare km dalej i ch...j w polonezie za pomnikiem lotnika w strone Al. jerozolimskich z prawego skrajnego pasa wykonuje manewr skretu w lewo (przez 3 pasy) i to prawie na samym końcu skrzyżowania. Dziwie sie tylko że facet który zatrzymał sie jakieś 5 cm od jego boku nie wyszedł i mu zwyczajnie nie wpie.....lił. Nie wiem jak wy ale ja zastanawiam się nad zakupem jakiegoś "tłumacza" chyba zaczne poprostu nap....ać po tych pustych łbach bo nerwowo czasami już nie wytrzymuje. I wcale nie uwarzam za groznego kozaka który leci BMW slalomem 120km/h bez kierunków bo przynajmniej wiem co mam sie po takim spodziwać. Najgorsi sa Ci kierowcy którzy sa NIEPRZEWIDYWALNI i brak im konsekwencji w ich działaniu na jezdni.
Anonymous - 02-03-2006, 09:34
nasz znajomy piotrmas ostatnio stwierdzil ze jesli w polsce wprowadzili by ruch lewostronny to ponad polowa kierowcow byla by przystosowana
|
|
|