Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki Strona Główna Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 


W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu.
Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.

Poprzedni temat «» Następny temat
Colt Mirage turbo - zakupów ciąg dalszy
Autor Wiadomość
J@rek
[Usunięty]

Wysłany: 24-09-2006, 21:31   Colt Mirage turbo - zakupów ciąg dalszy

Ponieważ nic sensownego nie wpadło mi w oko od czasu oglądania mirage w okolicy Wołomina, doszedłem do wniosku, że jednak kupię tego mirage.
Oddam do mechanika by popatrzył na hamulce(przewody) i zawieszenie, następnie do lakiernika by porobił zaprawki z polakierował i następnie do tapicera by doprowadzić wnętrze do ludzkiego wyglądu, kupię zimowe gumki i OK. Jak pisałem wcześniej, poprzednim razem dojechałem na miejsce, gdy było ciemno. Nie zrobiliśmy wówczas próbnej jazdy, nie wszystko dało się pooglądać.
Dziś, razem ze szwagroszczakiem byliśmy na miejscu o 11 .00
Śliczna pogoda, dobrze mi się że 'szwagierem' gada, tak że droga przeleciała szybko a i ruch był mały.
Pan sprzedawca był uprzedzony. Rozmowę zacząłem od tego, ze ponieważ poprzednio nie zrobiliśmy sobie próbnej jazdy, to teraz zaczniemy zabawę od tego. Szwagra uprzedziłem, by nie jęczał na lakier na dachu i korozję tu i tam, bo wiem o tym. Ma się skupić na silniku i reszcie.
Przy odpalaniu autka czujnie stanąłem z tyłu, czy aby nie leci dymek z wydechu ( ma to wskazywać na nieszczelność turbiny). Z ulgą stwierdzam, ze dymku nie widzę. Nie jestem jednak pewien, czy autko nie było wcześniej odpalone. Sprzedawca wystawił autko z garażu.
Silnik pracuje dość przyjemnie, jest na ssaniu. Obroty normalne jak na ta chwilę.
Wsiadam za kółko, właściciel na tył, szwagier obok. Jedziemy.

Na początek lekka złośliwość - nie prowadzi się to tak fajnie jak moja hondzia :twisted: . Ale prowadzi sie fajnie :) .

Delikatnie na ulicę, w prawo drogą, zakręt, jeden, drugi, troszkę prostej. Prędkość 40. Uprzedzam pasażerów, ze dam po hamulcach. Ciekaw byłem czy równo biorą hamulce.
Dałem po hamulcach.
...
Autko w zasadzie zaczęło zwalniać.
Ja do właściciela - on nie ma hamulców.
Właściciel - nowe klocki, mają może 30km, nie ułożyły się jeszcze.
Łykam ten tekst w dobrej wierze. Decyzja była, ze kupuję i doprowadzam do ładnego stanu. Ale jakoś mam złe przeczucia. Parę miesięcy temu założyłem do 'hudziny' nowe klocki. I owszem, miały się układać przez około 500km, ale chodziło o to, by nie dawać bez powodu w hebelki na siłę, tylko delikatnie, by się 'układały' do tarczy.
Ale HAMOWAŁ dokładnie tak, jak na starych klockach, żadnej różnicy nie było.
OK. Kawałek prostej pustej drogi, pola, dajemy gazu, dochodzimy do 120, noga z gazu, zwalniamy, zawracamy.
Kiedyś jechałem kolegi fordem probe turbo. Był 'dziurawy', czyli od chyba gdzieś 3000 czułem od razu, że furka nabrała wigoru. Tu cały czas jednakowe uczucie. Żadnego 'kopa'.
Zmieniam się ze szwagrem, on jeździ silnikiem z turbo, ponadto nie jeździ automatem.
Proszę, by sprawdził hamulec. Wróciliśmy do garażu. szwagier sugeruje mi, ze ma inne doświadczenia z turbiną. Ale może mitsu zrobiło to tak rewelacyjnie, ze od 1000 turbina daje ognia i nie czuć tego? Może. Nie mam doświadczenia. Ogólnie autko ładnie przyspiesza, ale by miało to być około 8s do 100 – zakładam, ze jest nas trzech w samochodzie- to nie jest chyba to ta prędkość. Niby w 1 osobę mógłby mieć poniżej 8. na przykład około 7.
O hamulcach nie mówimy, bo so do de.
Oglądam furkę dokładnie. W rękę lusterko dentystyczne i patrze sobie na śrubki, którymi mocowana jest plastikowa osłona prędkościomierzy. Obie śruby wyglądają na zdecydowanie mało oryginalne i na dokładkę są zdrowo oskrobane. Obydwie.
Mój szrocik ma 185000 i te śrubki są nadal nienaruszone. Pytam faceta, po co to było odkręcane. Odpowiedź - on nie wie, czy to było odkręcane. Nabieram podejrzeń co do 92000mil na liczniku. Kładę się pod autko. Nie wygląda fajnie. Miska wgnieciona jak diabli. Mówię do facia - micha wgnieciona i to poważnie - facet - ee, nic nie jest wgniecione. I wsadza głowę pod auto, patrzy się cholera wie na co. Nic nie mówi.
Kładę się ze wszystkich stron i oglądam podwozie. Wgnieciony od spodu próg, pognieciona i pordzewiała krawędź progu, łuszczące się od korozji tylne błotniki od strony progów, przy okazji widze popękane listwy progowe. I przy okazji wpada mi w oko jeszcze jeden kwiatek, ale o tym później.
Zaczynam drążyć temat hamowania i turbo. Jak to jest, czy nie czuć tej turbiny itd.
Na co pan sprzedawca: bo pan słabo jechał. No to jedziemy jeszcze raz, tym razem prowadzi sprzedający. Cały czas ruszamy z piskiem opon. OK. Niech i tak będzie.
Na asfaltówce pan daje po hamulcach i udało mu się zablokować koła. Nic nie mówię. Prowadziłem i czuję że jest jedna wielka dupa z hamulcami. I już kombinuję, czy dokupi się zaciski itd itd. Facet daje dobrze w palnik. Kręci go cały czas powyżej 4000.
Drugie hamowanie i... dupa. Hm, mówi sprzedający, klocki muszą się ułożyć, bo są nowe. Jasne - mówię.
Znów daje w palnik, z tym że cały czas. Ja pocę się. Nie ma hebelków, jak dzieciak jakiś wyskoczy - trup na 100%. Ponownie próbujemy hamować. Kicha. Nie udaje się już ani razu zablokować kół.
Przed garażem czuję smród. Wysiadamy a z kółek z przodu leci dym. Nie tylko smrodzik. Po prostu leci dym. Felgi gorące jak cholera. Z tyłu to samo. Nie da się dotknąć felgi. Facet mówi, że są nowe klocki, oryginalne mitsu za 200 zł. Hm, OK.
Ja wsadzam głowę pod maskę ponownie. Auto ciepłe, zapalmy silnik, obroty słabo się zachowują.
U mnie ani drgną na ciepłym silniku. Wskazóweczka równo stoi. Na ucho dokładnie to samo. W tym mitsu obroty wahają się na oko o około 200-300 obrotów. Pływają. Nabieram obaw co do pompy. Ewentualnie gdzieś łyka powietrze. Nie znam się. Nie podoba mi się to.
Hamulce przestają dymić. Pan podnosi na lewarku prawy przód. Wcześniej nie możemy odkręcić śrub. Ktoś je tak dowalił, ze szok. W końcu jakoś daje rade poluzować śruby. W międzyczasie jest numer.
Gdy pada decyzja, że należy zobaczyć dlaczego tak dymią klocki, ja zaciągam ręczny hamulec. Na co pan sprzedawca – ręczny nie tego, nie działa. Nie pytam go, jak przeszedł BT. Po co mam się denerwować? Skoro przeszedł BT bez ręcznego, to luzy w zawieszeniu mogą być większe od dziury w budżecie.
Zdejmujemy koło. I co widzimy? Że klocki są za duże i opierają się o tę część tarczy, która nie pracuje. Mówię o tej części tarczy, która najczęściej pokryta jest korozją od środka tarczy. Jaki jest tego efekt? One non stop trą tarczę i grzeją się do nieprzytomności. I taka myśl. Gdybym nie posłuchał żony i córki, gdy miesiąc temu po ciemku go oglądałem, i bym powziął durną decyzję o kupnie i powrocie nim do domu, to bym się nieźle urządził. Po kilkunastu kilometrach, może kilkudziesięciu, szlag by trafił smar w łożyskach. I bym ugotował 4 piasty. Nieee, nie ma szans bym pojechał samochodem, który nie hamuje :) .
Przy okazji oglądania tych klocków wniosek mnie i szwagrowi do łba przyszedł jeden– tarcze do wymiany. Cieniaski są już.

Wsadzam głowę pod maskę. Autko miało problem blacharski z lewej strony. Był wyciągany błotnik od strony silnika. Pokazuję sprzedawcy, ze ten otwór jest pogięty i zniszczony oraz że jest już z tego powodu pordzewiały. pan udaje głupa. Niby patrzy, ale udaje że nie wie o czym mówię. No to paluchem pokazuję analogiczną dziurę po drugiej stronie. Że jest to otwór technologiczny, elegancko wyprofilowany i taki sam musi być po drugiej stronie, a jest pogięty w trzy dupy. Odpowiedź sprzedawcy, ze on nie wie. Powoli przyzwyczajam sie do odpowiedzi w stylu krętaczy odpytywanych na różnego rodzaju przesłuchaniach. Nie wiem. Nie pamiętam. Albo zmiana tematu.

Dalej gapię się na ten silnik. Hm. Za czysta cholera jak dla mnie. Patrzę. Patrzę i wypatrzyłem. I po co mi to było? Pewnie bym go sobie kupił. Jedna ze śrub mocujących pokrywę zaworów – środkowa od strony kabiny, była jakby czarniejsza. Ki diabeł? W ręku trzymałem swój kluczyk od stacyjki. Pukam w śrubkę jak jakaś gapa w serek. A tu zaskoka. Śrubka poruszyła się. Eee, niemożliwe. Mam omamy wzrokowe. No to znów ją, tą śrubkę, bac kluczykiem od hondziny. A śrubka znów – poruszyła się. No dłubię tym kluczykiem od stacyjki i pewnie bym ją wydłubał, ale nie chciało mi się. Pytam sprzedawcy, o co chodzi z tą śrubką. A on – eee, wydaje mi się.
No to ja swoje, że mi się nie wydaje. I że tamtędy wypitala się olej, że silnik jest myty. No to facet leci w gumy. Rozmowa wygląda tak.
Ja:
-Po co ktoś odkręcał pokrywę. W tym modelu nie ma takich potrzeb. ( 'naumiany' przez Huberta, że zawory hydrauliczne)
Sprzedający:
-A, wymieniałem pasek rozrządu. ( wcześniej pisałem o zmianach tematu)
Ja:
-Ale pasek, to te dwie śruby i tam i tam. itd. I tego dekla można nie ruszać.
Sprzedawca:
-A przypomniało mi się, wymieniali mi kiedyś ten pasek i on, wie pan, po kilku kilometrach przeskoczył,przetarł się, rozwarstwił i musieli mi tam zaworek wymienić. Wie pan strasznie się zdenerwowałem i zrobili mi to na swój koszt oczywiście. I wtedy odkręcali ten dekiel.

(i teraz dygresja: wcześniej pytałem faceta o faktury itd. za te wszystkie roboty, typu klocki, pasek. Gość mi wmawiał, ze robi to u świetnego specjalisty, ze ma pełne zaufanie, że nie ma faktur i rachunków bo nie ma takiej potrzeby bo to świetny specjalista.)

Nie komentowałem tego. Taka drobnostka jak pęknięty pasek i robiony silnik, plus zerwany gwint w bloku umknęły uwadze pana sprzedawcy.

W tym momencie wiedziałem już na 100%, ze autko nie jest dla mnie. Zakładałem, że silnik jest w stanie rewelacyjnym, czyli ma 92000mil i nic więcej. W tej sytuacji nie uważam, by warto było dać więcej jak 1500zł. Bo ma szyby mitsu. Przynajmniej przednią i boczne.

Popatrzyłem sobie na tapicerkę od środka, gdy jeździliśmy – generalnie jest cała popruta.
Sufit – brudny.
Pasy – krawędzie maja postrzępione.
To że są wgnioty na błotnikach – nie ważne. Z wgniotem można żyć.
Na podłodze położone są trzy warstwy wykładzin a'la chodniczki. Oryginalna wykładzina jest upierniczona.
Oryginalna wykładzina na podłodze wygląda tak, jak by była położona na piasku na plaży. chodzi mi o to że pod nią jest nierówno. Ki cholera?

I podsumowanie - zapominam o tym samochodzie, z przykrością, bo jest b.fajny pod warunkiem, że nie jest zdemolowany.

No i na koniec tradycyjnie kwiatek. Poprzednim razem był ułamany włącznik wycieraczek. Przy okazji – nie działa spryskiwacz. Płyn jest. Nie psika :) .
Otóż w trakcie walania się dookoła samochodu z ciekawości popatrzyłem na tabliczkę znamionową na słupku od strony kierowcy.



I teraz pytanie konkursowe:
Co ciekawego zobaczył Jarek na tej tabliczce?
 
 
tomusn 
Mitsumaniak


Auto: Colt Z34A 6AMT
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 106 razy
Dołączył: 08 Maj 2005
Posty: 3975
Skąd: Żnin
Wysłany: 24-09-2006, 21:43   

J@rek napisał/a:
I teraz pytanie konkursowe:
Co ciekawego zobaczył Jarek na tej tabliczce?


wymianę oleju przy 146 kmil


napisz szybko, bo spać nie pójdę!!!
_________________
Tomek
Colt :( Colt :| Colt :)
 
 
J@rek
[Usunięty]

Wysłany: 24-09-2006, 21:55   

Tam jest fabrycznie przyczepiona metalowa tabliczka, i na niej są wytłoczone pewne informacje :) .

No dobra.
Data produkcji : 1988.
A wszedzi pisali date 1989. I w dowodzie też mają wpisaną 1989.
I nie jest to grudzień, tylko czerwiec 1988.
oczywiście facet mi udowadniał dowodem rejestracyjnym, ze data produkcji jest 1989.
Powiedziałem mu, ze swojego czasu kolega przywiózł z rajchu ( w 1989) mercedesa z roku 1980, a na granicy powiedział, ze jest z roku 1987. I wisiało to celniczce i na tej podstawie miał później to w dowodzie.

Koleś zrobił to dla jaj. Wyliśmy na przejściu ze śmiechu chyba ze dwie godziny. Zajeździł strucla mercedesa na śmierć. To co z niego zostało do dziś chyba robi jeszcze za kurnik u jego dziadków na wsi. o ile jeszcze lakier na dachu jest w stanie utrzymac krople wody :) .
Dobranoc :) .
 
 
slo_mo
[Usunięty]

Wysłany: 24-09-2006, 22:10   

J@rek napisał/a:
Tam jest fabrycznie przyczepiona metalowa tabliczka, i na niej są wytłoczone pewne informacje :) .

No dobra.
Data produkcji : 1988.
A wszedzi pisali date 1989. I w dowodzie też mają wpisaną 1989.
I nie jest to grudzień, tylko czerwiec 1988.
oczywiście facet mi udowadniał dowodem rejestracyjnym, ze data produkcji jest 1989.


Mała dygresja z mojej strony.
Takie "przypadki" zdarzają się dosyć często.
Np. moje CA0 rocznikowo przedstawia się następująco:
- w dowodzie data pierwszej rejestracji grudzień 1992r
- z tabliczki znamionowej data produkcji to połowa 1993r
Ja osobiście zawsze ufam informacji z tabliczek, bo jak to mówią papier wszystko przyjmie :mrgreen:
 
 
J@rek
[Usunięty]

Wysłany: 25-09-2006, 09:09   

slo_mo napisał/a:



Takie "przypadki" zdarzają się dosyć często.
Np. moje CA0 rocznikowo przedstawia się następująco:
- w dowodzie data pierwszej rejestracji grudzień 1992r
- z tabliczki znamionowej data produkcji to połowa 1993r
Ja osobiście zawsze ufam informacji z tabliczek, bo jak to mówią papier wszystko przyjmie :mrgreen:


Czyli w dowodzie starsze autko, niż jest faktycznie.

Jakoś przypominają mi się od razu ogłoszenia:

Każde spalone kupię.

:) )


I jeszcze dwa słowa o mirage.
Nurtował mnie dziwny smród oleju, gdy byłem u gościa pierwszy raz.
Zapaszek wydostawał się pewnie poprzez dekiel, koło zerwnego gwintu.
Ale odkręcam korek. Wącham i capi nieprzeciętnie.
Pytam sprzedawcę , kiedy zmieniał olej. Dwa, trzy miesiące temu.
On śmierdzi zdecydowanie bardziej niż powinien. Tak capił olej w firmowym polonezie, w którym nie zmienialiśmy oleju, bo za dużo trzeba było dolewać.
A mirage stoi cały czas w garażu.
Podtykam szwagrowi korek pod nos. Szwgier też się dziwi.
Ponieważ mogę się mylić, idę do mojej hudziny, olej zmieniany w ub. roku, ma jakieś 12000 na bank. Odkręcam korek. I pełne zdziwienie. Zero zapachu spalonego oleju. Można powiedzieć, że jest w zasadzie bezwonny.
Wracam i podtykam oba korki szwagrowi. Róznica jest kolosalna.
Wcześniej pytałem sprzedawcę jaki olej leje. Odpowiedź : półsyntetyk. Wczoraj mówił, że leje syntetyczny mobil.
I tak: rachunków nie bierze bo ma zaufanego fachowca, który zamontował mu super klocki, super pasek, zalał silnik super olejem, super zerwał gwint i cholera wie co jeszcze.
 
 
ROMEL 
Mitsumaniak
wariat...misiowy


Auto: C53A, C58A, CJ0
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Kwi 2005
Posty: 904
Skąd: Strzelin
Wysłany: 25-09-2006, 09:21   

Po numerze VIN można jeszcze ładnie date produkcji wyłapać...

Pozdrowionka
_________________
COLT 1,8 16V GTI 91` C58
COLT 1,6 16V GTIS 91` C53
COLT 1,3 12V 96` CJ0

CHCIEĆ TO MÓC... MÓC TO CHCIEĆ...
 
 
 
Hugo 
Mitsumaniak
srebrny szatan


Auto: EA5A Avance '01 & SS 1,6
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 521 razy
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 21949
Skąd: Wolsztyn
Wysłany: 25-09-2006, 10:27   

J@rek napisał/a:
I tak: rachunków nie bierze bo ma zaufanego fachowca, który zamontował mu super klocki, super pasek, zalał silnik super olejem, super zerwał gwint i cholera wie co jeszcze.


No to się uśmiałem. Nic tylko brać :mrgreen:
 
 
J@rek
[Usunięty]

Wysłany: 25-09-2006, 18:54   

Qrde, całe szczęście, że oprócz tego że podobają mi się C5x zostało mi odrobinkę zdrowego rozsądku.
Teraz, jak tak na zimno sobie pomyslę, to nie ma ani jednego punktu zaczepienia, dla którego warto by było to auto kupić.
No, chyba że ktoś chce byłemu pracownikowi UB ulżyć i daźć za 'miraż' auta 4000.
Moja ocena tego samochodu spadła poniżej zera.
No, chyba że ktoś chce komplet szyb. Ale ostrożnie, bo nigdy nic nie wiadomo.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Ta strona używa ciasteczek (ang. cookies) w celu logowania oraz do badania oglądalności strony.
Aby dowiedzieć się czym są ciasteczka odwiedź stronę wszystkoociasteczkach.pl
Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie ciasteczek na tej stronie, zablokuj je w opcjach Twojej przeglądarki internetowej.